Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewinna, czy jednak rok w zawieszeniu na 2 lata?

AREK
AREK
Hajnówka. Kończy się proces w sprawie skutków pożaru w Chytrej

Powoli kończy się proces Ludmiły Orabczuk ze wsi Chytra (gmina Hajnówka). W listopadzie ubiegłego roku doszło do pożaru jej domu, w którym zginęły dwie jej wnuczki, a mąż uległ poważnym poparzeniom.

Prokuratura w Hajnówce oskarżyła ją o nieumyślne wywołanie tego tragicznego w skutkach pożaru. Według opinii biegłego, na podstawie której sporządzono akt oskarżenia, pożar spowodowała iskra, która wydostała się przez niedomknięte drzwiczki pieca. Miała następnie spaść na stertę papierów, które służyły do rozpałki i spowodować tragedię. Nie zgadza się z tym obrońca kobiety, znany białostocki adwokat Leszek Kudrycki i chce uniewinnienia swojej klientki.

- Według mojej wiedzy pożar powstał w wyniku zapalenia sadzy i rozszczelnienia pieca. Co ciekawe, ściana na przeciw drzwiczek była najmniej spalonym elementem w pokoju. A pokój został całkowicie spalony. Prawdopodobnie pożar powstał w tzw. łączniku między piecem a kominem - mówi mecenas Kudrycki. Na poparcie swojej wersji pożaru w Chytrej chciał przedstawić w czasie rozprawy opinię instytutu pożarnictwa. Sąd jednak uznał, iż opinia biegłego znajdująca się w aktach sprawy jest wystarczająca.

50-letni biegły z zakresu pożarnictwa podtrzymywał podczas rozprawy swoje stanowisko, iż do pożaru w Chytrej doszło w wyniku niedomknięcia drzwiczek w piecu.

- Drzwiczki w piecu nie miały rygla, który zabezpieczyłby je przed przypadkowym otwarciem - powiedział przed sądem. - Do pożaru doszło w wyniku wydostania się z pieca iskry, kawałka palącego się drewna na papier, albo gazety składowane w pobliżu pieca.

To wywołało kolejne pytania.

- Jak mnie zapewniono, w tym domu nigdy nie palono w piecu ani gazetami, ani innym papierem. Do podpałki używano kory drzewa. Skąd więc w pana opinii ten papier? - dopytywał obrońca. - Popiół po spalonym papierze ma charakterystyczny wygląd i kolor - upierał się biegły.

Jeszcze ciekawiej się zrobiło, kiedy doszło do rozważania roli drzwiczek - zewnętrznych i wewnętrznych w piecu - w doprowadzeniu do tego pożaru.

Biegły upierał się, że zarówno pierwsze i drugie były niedomknięte i przez to iskra wydostała się na zewnątrz. Choć, jak wskazywała obrona, w konstrukcji tego akurat paleniska drzwiczki zewnętrzne przy rozpalaniu pieca musiały być lekko uchylone, bo tylko wtedy płomień mógł być podtrzymany! A to tylko dowodzi, że tak w tym domu palono zawsze i zawsze było to bezpieczne, więc o żadnym zaniedbaniu nie może być mowy.

- Stąd wniosek, że pożar mógł powstać w zupełnie innym miejscu - dowodził obrońca.

Po serii pytań obrońcy oskarżonej biegły miał problemy z podtrzymaniem swojej opinii o tym, że wewnętrzne drzwiczki przed wybuchem pożaru były uchylone.

- A co jeśli pod wpływem ciśnienia wody w trakcie gaszenia się otworzyły?

- To niemożliwe. Kąt dojścia do paleniska przez strażaka uniemożliwiał taki skutek polewania wodą - upierał się biegły.

Wobec tej dyskusji między biegłym a obroną sąd nie zdecydował się jeszcze na wydanie wyroku w tej sprawie. Ma to nastąpić 27 września.

Prokurator żąda dla Ludmiły Orabczuk roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 2 lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna