- Dla nas nawet kolor ziemi coś znaczy. Kiedy nie było lodówek, jedzenie przechowywane było w jamach. Ziemia w takich miejscach ma kolor ciemniejszy, bo przez lata gniła słoma, którą wykładano takie jamy - wyjaśnia archeolog Michał Dziób.
Właśnie zakończył badania koło Niewodnicy Koryckiej. Na 80 arach przekopanego terenu natrafiono na resztki dwóch osad: z wczesnej epoki kamienia i wczesnego średniowiecza.
- Proszę spojrzeć na te dwa fragmenty glinianych naczyń. Ten jest chropowaty. Zdobienia wykonane zostały patykiem lub paznokciem. Tak robiono garnki dwa tysiące lat temu. A gdy dotkniemy tego fragmentu okaże się, że powierzchnia jest bardzo gładka. To naczynie z XIII wieku - pokazuje archeolog.
Odnaleziono też, prawdopodobnie średniowieczny, kamienny piec do wypalania wapna. - Trafiliśmy na fragmenty żelaznych gwoździ. Podejrzewam, że wbijano je w belki domostw. Są stopione, być może w pożarze, który strawił osadę - zastanawia się Michał Dziób.
Dlaczego ludzie, i to z różnych epok, wybrali do życia to miejsce? - Wokół gruntu, gdzie kopaliśmy są tereny bagniste. Osadę z trzech stron otaczała woda. To dobre miejsce do obrony przed najeźdźcą - uważa archeolog.
Wykopaliska zleciła firma Budimex, która modernizuje trasę do Łap. Ich przeprowadzenie nakazał wojewódzki konserwator zabytków. - Że była tam osada wiedzieliśmy już wcześniej. Teraz jest okazja by porządnie zbadać to miejsce - mówi zastępca konserwatora Jerzy Maciejczuk.
Wykopane rzeczy, jak np. gliniane naczynia mogą trafić na wystawę do Muzeum Podlaskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?