Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezadowolony? To Polak na urlopie

Redakcja
Polscy turyści skarżą się nawet na... zbyt zimną wodę w basenie i brak ulubionych druków w barze na plaży
Polscy turyści skarżą się nawet na... zbyt zimną wodę w basenie i brak ulubionych druków w barze na plaży
Kłótnie o wszystko, ciągłe pretensje, spóźnianie się na zbiórki, a do tego szalone pomysły i wakacyjny seks - oto obraz Polaka na wczasach. Do tego słyniemy z pijaństwa. Bywa, że za jedną "czarną owcę" w grupie wstydzi się kilkudziesięciu rodaków.

- Wykupując wycieczkę objazdową autokarem, musimy liczyć się z tym, że będzie obowiązywała zasada zajmowania miejsc w takiej kolejności, w jakiej wczasy były wykupywane - mówi pracownik jednego z białostockich biur podróży. - Gdy ktoś kupuje w ramach last minute, zazwyczaj siedzi na końcu. Chociaż o tym wszystkim klienci są informowani w biurze, to pretensje o miejsca w autokarze są normą. Zawsze jest ktoś, kto chce siedzieć z przodu, a powinien z tyłu. Nieodłączny argument jest taki: ja zapłaciłem - ja wymagam!.

Kolejny powód do narzekań polskich turystów to klimatyzacja lub jej brak.
- Nigdy nie ma tak, że wszystkim pasuje aktualnie panująca w autokarze temperatura - mówi pilotka wycieczek z Białegostoku. - Ostatnio jeździłam z grupą do Grecji, temperatura na zewnątrz była wysoka. W autokarze staraliśmy się ustawić jak najbardziej optymalną. Niestety, była z nami pani, której nic nie odpowiadało. Najpierw było jej za gorąco, a gdy zwiększyliśmy klimatyzację - za zimno. Pani siedziała z przodu autokaru i może bardziej odczuwała temperaturę niż osoby z tyłu, którym było nadal zbyt gorąco.

Zresztą większości pasażerów temperatura odpowiadała... Pani zaczęła jednak krzyczeć, że jej zimno i nie będzie latem w autokarze siedzieć w polarze. Zaproponowaliśmy, aby zajęła inne miejsce, zamieniając się z innym podróżnym, ale nie chciała. Jechała dalej, obrażona na wszystkich.

- Jadąc na wycieczkę objazdowa, trzeba uzbroić się w nie lada cierpliwość - ostrzegają pracownicy biur podróży. - Zawsze znajdzie się osoba lub jakaś para, która notorycznie będzie spóźniać się na zbiórki, za nic mając plan wycieczki.

Taką koszmarną wycieczkę wspomina Beata, 33-letnia białostoczanka:
- Byliśmy we Włoszech - opowiada. - W planach zwiedzania było dużo miejsc, godziny napięte. Niestety, jedna para z Białegostoku, która była akurat w podróży poślubnej, za punkt honoru obrała sobie uprawianie seksu w każdym miejscu, do którego zajechaliśmy. Oni swój plan rzeczywiście wykonali, ale cała wycieczka - nie. Notorycznie bowiem spóźniali się na zbiórki.

Ja chcę wódkę! I piwo też!

Niestety, nie lepiej zachowujemy się na miejscu.
- Rozbraja mnie, gdy widzę, jakimi na zagranicznych wczasach nagle stajemy się czyściochami - mówi Tomek. Niedawno wrócił z wczasów w Egipcie. - Była z nami rodzina z Suwałk. Już drugiego dnia pobytu mieli pretensje, że pokój jest źle posprzątany, a trzeciego, że przez dwa dni nikt nie zmienił im pościeli. Dodam, że wczasy były tygodniowe. Jestem ciekaw, czy u siebie w domu ta rodzina też zmienia pościel kilka razy w tygodniu.

Jak dodaje Tomek, wstydził się też za tych rodaków, którzy pili do piątej rano i przed pójściem spać biegli nad hotelowy basen, żeby zająć - za pomocą ręczników - leżaki na cały kolejny dzień.
Również inna białostoczanka Kasia ze swojego pobytu na Krecie pamięta dwie panie w średnim wieku, którym nie podobał się pokój.

- Dojechaliśmy na miejsce późnym wieczorem, rezydent poprosił, abyśmy zajęli przyznane pokoje, a rano można będzie ewentualnie zrobić jakieś zamiany - opowiada. - Niestety, te dwie panie uparły się, że chcą pokój na parterze, przy basenie, tak jak widziały w jakimś folderze. Niemal godzinę tłumaczono im, że to niemożliwe, bo takich pokoi po prostu nie ma. Cała wycieczka musiała stać i słuchać. Gdy w końcu zgodziły się na inny pokój, od następnego dnia porównywały swój z innymi. Narzekały, np. że one mają trzy fotele, zamiast dodatkowej kanapy. Wszyscy mieliśmy ich dość!

Polacy znani są też z ciągłego narzekania na kuchnię. - Byłam na wczasach w Tunezji, formuła all inclusive, czyli z lokalnymi alkoholami, ale bardzo lekkimi - opowiada Ania z Białegostoku. - W naszej grupie był pan z Łomży, któremu od początku nie podobało się jedzenie, które nam serwowano, ale najbardziej krzyczał, że chce wódki, bo on przecież zapłacił za all inclusive. Zrobił też awanturę, gdy raz skończyło się piwo. Znowu krzyczał, że on zapłacił i jak się piwo kończy, to mają mieć od razu następną beczkę. Pan pił niemal bez przerwy, siedząc przy basenie. Nie korzystał z żadnych innych atrakcji.

Ale o co chodzi?

Na wschodniej Krecie zaś zapewne do dziś wspominają turystę z biura Itaka, który odpoczywał tu w minionym sezonie. Pewnego dnia mężczyzna założył płetwy, stanął na brzegu plaży, spojrzał na mikroskopijną wyspę na horyzoncie i do kolegów obok mruknął: - Ja tam dopłynę.
Nikt nie brał jego deklaracji poważnie. W końcu wyspa Dija znajduje się 12 kilometrów od Krety. Po dwóch godzinach żona, która po wyjściu z basenu na plażę nie mogła odnaleźć męża, wszczęła alarm. - Zaginął! Nie ma jego płetw... Pewnie utonął!

Rezydentka poinformowała służby ratunkowe, a pracownicy nadmorskich klubów sportowych penetrowali na skuterach wybrzeże. Nikt nic nie widział. W końcu po południu z helikoptera wypatrzono na morzu mały poruszający się punkcik - to był beztroski polski pływak - mówi Jadwiga Motyka, jedna z greckich rezydentek Itaki.

- Wyłowiony z wody i przetransportowany na brzeg, gdzie czekali: szlochająca żona, policja i telewizja - oświadczył jedynie: - I po co to całe larum, przecież już wracałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna