Nic już nie rozumiem. U nas nie można nawet obwodnicy wokół miasta wybudować, bo ptaki i kwiatki się skrzywdzi, a jak pisklak naprawdę potrzebuje pomocy, to nie ma komu przyjechać. Żadnemu ekologowi nie zależało, żeby temu bocianowi życie uratować - żaliła się nam Krystyna Woroszyło, mieszkanka wsi Kobuzie w gminie Dobrzyniewo Duże.
Kobieta znalazła pisklaka we wtorek wieczorem. Albo sam wypadł z gniazda znajdujące go się na słupie naprzeciwko jej domu, albo został wypchnięty przez rodziców, którzy mogli stwierdzić, że nie są w stanie wykarmić całego potomstwa. Początkowo myślała, że pisklak już nie żyje, ale kiedy podniósł łepek, postanowiła mu pomóc. Gdyby tego nie zrobiła, ptak nie miałby szans na przeżycie.
- Zadzwoniłam do Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Tam powiedziano mi, że oni się tym nie zajmują. Poradzili mi, żebym sama włożyła tego pisklaka do gniazda. Ale ja nie dam rady. Stara jestem, a ten mały taki słodki, że aż żal serce ściska - mówiła dalej.
Pani Krystyna postanowiła więc zadzwonić do nas. A my znając nastawienie organizacji ekologicznych w regionie - już nieraz pisaliśmy o tym, że nie chciały pomóc np. przy budowie bocianiego gniazda, uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli sami zawieziemy ptaka do białostockiego Akcentu ZOO. Zadzwoniliśmy tam i upewniliśmy się, że pracownicy ogrodu zaopiekują się nim.
- Każdego roku ludzie przynoszą do nas kilka takich ptaków. Czasami są chore, czasami tylko głodne i mocno przestraszone - powiedział nam Tadeusz Kowalski, pracownik Akcentu ZOO, który przyjął od nas bociana. - Ten mały będzie żył. Wykarmimy go - dodał na pożegnanie.
Zobacz film z boćkiem w roli głównej:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?