Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmieci wciąż zalegają na ulicach, a decyzji politycznej nadal brak

mt
m.tochwin
Nie widać końca impasu z wywozem śmieci w Sokółce. Od półtora tygodnia pojemniki nie są wywożone. Sytuację mogłaby rozwiązać decyzja marszałka województwa o interwencyjnym zwiększeniu masy odpadów na wysypisku w Hryniewiczach. Ale tej ciągle nie ma

Pan marszałek widzi problem. Poinformował, że w sprawie spółki Lech trwają procedury administracyjne – mówi Ewa Kulikowska, burmistrz Sokółki.

Dziś po południu spotkała się z przedstawicielami marszałka oraz członkami Podlaskiej Rady Przedsiębiorczości. Jednym z tematów był narastający problem z odbiorem odpadów.

Od kilku tygodni gmina Sokółka, podobnie jak wiele innych w województwie i kraju, boryka się z problemem wywozu śmieci. Firma MPO Sokółka, która tym się zajmuje, dostała zakaz wożenia śmieci zarówno na składowisko w Hryniewiczach, jak i do instalacji w Hajnówce. Powód? Składowiska nie są w stanie przyjąć tak dużej ilości śmieci, bo są przepełnione.

Toniemy w śmieciach. I nie wygląda, żeby miało być lepiej

Wszyscy liczą na to, że marszałek województwa pozwoli spółce Lech, która zarządza składowiskiem w Hryniewiczem, na zwiększenie ilości przyjmowanych odpadów. To dałoby zielone światło firmie MPO Sokółka i śmieci z terenu gminy byłyby wywożone w terminach.

Póki co, na ulicach Sokółki i wsiach w gminie, zalegają powystawiane przez właścicieli prywatnych posesji kontenery. Ale one i tak jeszcze jakoś „wyglądają”. Dużo gorsza sytuacja jest pod blokami. Tam foliowe worki składowane są wokół kontenerów. Są też miejsca, gdzie śmieci wysypują się już z porozrywanych worków prosto na chodniki.

Sytuacja ustabilizowała się nieco dziś w ciągu dnia. Na ulice miasta wyjechały śmieciarki. Ale tylko pod bloki.

– W pierwszej kolejności zabieramy śmieci z zabudowy wielorodzinnej – tłumaczy Wiesław Puszko, prezes MPO Sokółka. I dodaje: – Nie chcę mówić, gdzie trafią, bo nie chcę zapeszać. Powiem, ale dopiero jak wszystko będzie dograne.

Z naszych informacji wynika, że śmieci z Sokółki pojadą aż do... Poznania. To najbliżej położona instalacja, która zgodziła się przyjąć śmieci. Wiadomo jednak, że to tylko czasowe rozwiązanie, bo firmy nie stać na ponoszenie 2-3-krotnie wyższych kosztów wywozu śmieci niż dotychczas.

Czy w mieście pojawi się plaga szczurów?

Problemem jest brak wystarczającej ilości spalarni, które mogłyby przyjąć wszystkie odpady. W Polsce jest ich tylko osiem, w naszym województwie jedna. Z nieoficjalnych informacji wynika, że być może wkrótce powstanie kolejna - w Suwałkach. Chce ją na swoje potrzeby wybudować Ikea, ale mają być tam spalane także odpady komunalne.

– Jestem po rozmowach z prezydentem Suwałk i wstępnie Sokółka mogłaby tam spalać swoje odpady. Byłoby to dla nas jakieś rozwiązanie, ale to potrwa jakieś 2-3 lata – informuje Ewa Kulikowska.

W najbliższym czasie ma zostać zwołana kolejna Podlaska Rada Przedsiębiorczości. Tym razem tylko w temacie wywozu śmieci. Ewa Kulikowska jako jedyny samorządowiec z województwa podlaskiego została zaproszona do prac przygotowujących zmiany w prawie. Chodzi m.in. o zwiększenie dopuszczalnych ilości spalanych odpadów oraz zniesienie regionalizacji wywozu śmieci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto