Nowatorska operacja w USK. Lekarze wykorzystali radioizotop, by precyzyjnie usunąć przytarczyce

U 84-letniej kobiety rozpoznano w Klinice Endokrynologii przełom hiperkalcemiczny, spowodowany pierwotną nadczynnością przytarczyc. Jest to stan podwyższonego poziomu wapnia w krwi, który jest niebezpieczny dla zdrowia.

Z tego powodu chora była już kilkakrotnie hospitalizowana oraz dwukrotnie operowana. Podczas pierwszej operacji usunięto jej gruczolak lewej przytarczycy. Druga operacja okazała się niskuteczna z powodu trudnego położenia przytarczycy prawej dolnej, pomiędzy kręgosłupem, przełykiem i prawym płucem. Z pomocą przyszli lekarze z Zakładu Medycyny Nuklearnej, którzy przed operacją podali pacjentce dożylnie znacznik - radioizotop (MIBI, znakowany technetem). Z Uniwersyteckiego Centrum Onkologii wypożyczono bezprzewodową sondę gamma. - Podczas operacji przykładaliśmy sondę do tkanek i ocenialiśmy, w którym miejscu najbardziej „świeci” – tłumaczy prof. Piotr Myśliwiec z I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Endokrynologicznej. – Mimo głębokiego położenia przytarczycy w klatce piersiowej, zastosowanie radioizotopu pozwoliło nam na precyzyjne określenie zmienionego chorobowo gruczołu i bezpieczne wycięcie nadczynnej przytarczycy. Po kilkunastu minutach stężenie parathormonu (hormonu produkowanego przez przytarczyce) zmniejszyło się z 450 do 80.

Nadczynność przytarczyc to najrzadziej rozpoznawana choroba gruczołów dokrewnych, którą można wyleczyć chirurgicznie – tylko 1na 100 pacjentów jest właściwie diagnozowanych i leczonych. Objawia się odwapnieniem kości, kamicą nerkową, nadciśnieniem, zaburzeniami nastroju.. - Jeżeli ktoś cierpi na kamicę nerkową lub ma bóle kości, powinien zbadać stężenie wapnia we krwi – dodaje prof. Myśliwiec. – Jeżeli wynik jest podwyższony warto określić poziom parathormonu. Bo właśnie chore przytarczyce mogą dawać takie objawy.

Pacjentka czuje się już dobrze i w dzień po zabiegu opuściła Klinikę Chirurgii.

- Ta operacja to piękny przykład współpracy Kliniki Endokrynologii, Chirurgii, Zakładu Medycyny Nuklearnej i Kliniki Ginekologii Onkologicznej – bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do wyleczenia naszej wspólnej pacjentki – podsumowuje prof. Piotr Myśliwiec.