Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O Alenie Hendzel i AZS-ie z menadżerem siatkarskim Andrzejem Grzybem

Miłosz Karbowski
W. Wojtkielewicz
Klubowi z Białegostoku ciężko będzie namówić dobre siatkarki do gry w AZS-ie - mówi menadżer siatkarski Andrzej Grzyb. Jak w każdym okresie transferowym kontaktuje się z działaczami zespołów PlusLigi.

Andrzej Grzyb to w środowisku siatkarskim osoba bardziej znana niż wielu sportowców. Prowadzi sprawy gwiazd i gwiazdeczek polskiej ligi. W swojej "stajni" ma m. in. Alenę Hendzel, która od dwóch miesięcy notorycznie wraca do Pronaru Zeto Astwa Białystok, ale nadal nie jest pewne czy tu zagra. Z najbardziej wziętym polskim menadżerem siatkarskim rozmawiamy o sprawie Białorusinki i innych kontaktach z naszym klubem.

Alena Hendzel zagra w Białymstoku czy nie?

Andrzej Grzyb: - Tą sprawę dopinamy z prezesem. Ale niczego nie można być pewnym, bo z tym klubem nic nie wiadomo. Kontaktują się ze mną różni, dziwni ludzie. Jakiś sponsor, jakiś mecenas, który reprezentuje jednego ze sponsorów. A dla mnie partnerem jest przecież prezes i tylko z nim chcę rozmawiać. Ma wokół siebie dziwne towarzystwo. Tak się załatwia sprawy, ale w czwartej lidze piłki nożnej.

To znaczy?

- Różni ludzie zajmują się rzeczami, które do nich nie należą, w dodatku w niedopuszczalny sposób. Jeden ze sponsorów robi podchody do Aleny, proponując jej dobre warunki jeśli rozstanie się z menadżerem. Ona sama ma tego dość. Cała sytuacja przypomina trochę klimat z popularnego serialu "Ranczo".

To jak zakończy się sprawa Hendzel?

- Wszystkie warunki dawno były ustalone, ale teraz wciąż klub coś zmienia. Alena ma oferty z Leningradu, Prostejova i z Turcji. Jeśli tu się dogadamy jak ludzie to zagra w Białymstoku, jeśli nie - pójdzie gdzie indziej.

Zapewne działacze z Białegostoku interesują się też innymi pana zawodniczkami?

- Tak, ostatnio pytali mnie o Teixeirę (czołowa przyjmująca Farmutilu Piła - przyp. red.). Ale ona idzie za granicę, więc wysłałem im maila z danymi czterech Brazylijek o podobnych umiejętnościach. Dodałem też inne zawodniczki, jakich potrzebują, w tym jedną Polkę. Nie ma jednak co podawać konkretów, bo jak mówiłem wcześniej, ten klub jest sporą niewiadomą. Krajowe siatkarki sprowadzić im będzie na pewno ciężko.

Dlaczego?

- Niestety, opinia o Białymstoku jest w tej chwili zła. Z tego co wiem, że względu na długi klubu wobec zawodniczek i trenerów, już dziewięć spraw trafiło do sądu polubownego. Ja mam taki układ z dziewczynami, że płacę im sam, a ściąganie ewentualnych zaległości to moja sprawa, dlatego są zabezpieczone. Magdalena Godos poszła jednak do Pronaru Zeto Astwa na swoją odpowiedzialność. Właściwie nie miała wyboru, teraz trudno znaleźć klub. Proszę sobie wyobrazić, że wciąż szukam zatrudnienia za granicą dla Mileny Sadurek. Polskie siatkarki być może przyjdą do Białegostoku, ale musi je do tego przekonać trener Alojzy Świderek. Chodzą teraz plotki, że nawet on może się wycofać, co też utrudnia sprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna