Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O Jarosławie opowieść

Anna Mierzyńska
Jarosław Dworzański kieruje nami dokładnie sześć miesięcy. To wystarczająco długo, by przyjrzeć się, jaki styl rządzenia sobie wybrał.
Jarosław Dworzański kieruje nami dokładnie sześć miesięcy. To wystarczająco długo, by przyjrzeć się, jaki styl rządzenia sobie wybrał. B. Maleszewska
Białystok. To nie będzie tekst o legendarnym woju, tylko o całkiem współczesnym marszałku. I to nie polnym, jeno wojewódzkim! Minęło właśnie pół roku, odkąd całym podlaskim rządzi Jarosław I Dworzański, zwany też Władczym. Tylko jak rządzi?

Jarosław I kieruje nami dokładnie sześć miesięcy. To za krótko, by mówić o efektach jego rządów, ale wystarczająco długo, by przyjrzeć się, jaki styl rządzenia sobie wybrał. I komu tak naprawdę wydaje polecenia.

W Urzędzie Marszałkowskim lubią nadawać sobie przydomki. Odznaczający się wysokim poczuciem humoru najwyżsi urzędnicy tworzą wciąż kolejne i kolejne... Pójdziemy ich śladem. Sam najwyższy marszałek to rzecz jasna Jarosław I (jako że przed nim żadnego Jarosława na tym stanowisku nie było). Dość szybko zasłużył sobie na przydomek Władczego - w razie konfliktów w zarządzie województwa lubi używać swego donośnego głosu i przywoływać do porządku kolegów z koalicji. A głos ma wyćwiczony! Przecież to były nauczyciel wychowania fizycznego, a później dyrektor szkoły. Mało kto może się z nim równać, dlatego w urzędzie nikt nie ma wątpliwości, że marszałek ma zawsze rację, a jak nie ma, to patrz wyżej...

Andrzej Najwyższy
Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że są w otoczeniu marszałka osoby, którym to Jarosław I rację przyznaje. To nieznany szerszemu gronu Andrzej Kurpiewski, dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego, który z pewnością zasługuje na miano Najwyższej Szarej Eminencji. Jako że takie samo stanowisko pełnił on już za czasów pierwszego marszałka, Sławomira Zgrzywy, ma największe doświadczenie w urzędowaniu spośród całej drużyny Jarosława I. To on decyduje o przyjęciach (lub nie) do pracy, to on potrafi przerwać marszałkowi Władczemu w pół słowa i powiedzieć mu bez ogródek, że się myli. A marszałek nawet głosu nie podniesie.... To także Kurpiewski grzecznie, ale stanowczo ustawia do pionu pozostałych członków zarządu, by przypadkiem woda sodowa nie uderzyła im do głowy.

Koledzy z koalicji muszą bowiem znać swoje miejsce... To nie oni wszak rządzą województwem, chociaż z ich oficjalnych funkcji można by wysnuwać inne wnioski. Oni muszą trwać w zarządzie - i to ich najważniejsze zadanie. Bez nich rozpadłaby się koalicja, a województwo przyglądałoby się kolejnemu spektaklowi pod tytułem: "Wybierzmy wreszcie jakiś zarząd!" Reszta działań koalicyjnych kolegów jest w zasadzie nieistotna, bo wszystkie ich decyzje i tak są filtrowane przez marszałka i jego najbliższych współpracowników. Toteż kolegów z koalicji zastać w urzędzie dość trudno, a zobaczyć na konferencji prasowej jeszcze trudniej. Zresztą, sami urzędnicy mają czasem problem z wymienianiem ich nazwisk...

Bogusław Niespełniony
Z jednym wyjątkiem, rzecz jasna. Nazwisko Bogusława Dębskiego, wicemarszałka, zwanego też Niespełnionym, znają wszyscy. Przydomek wyjaśnić łatwo: Dębski miał być marszałkiem, ale mu się nie udało. Teraz stara się więc jak może skorzystać z danej mu przez los (i kolegów z koalicji) szansy na bycie wice. Mówi - najczęściej za dużo, robi - tyle że nikt nie wie dokładnie, co. Ale na pewno się stara i interesuje sprawami regionu. A to już spore osiągnięcie...

Zbigniew Śledczy
Dziś w urzędzie zamiast nazwisk członków najwyższej władzy wymienia się raczej nazwiska najbliższych współpracowników Jarosława I. Oprócz Szarej Eminencji Andrzeja Kurpiewskiego jest to również Zbigniew Nikitorowicz, czyli "Główny Śledczy", a mówiąc formalnie - dyrektor gabinetu marszałka. Pan dyrektor, wcześniej znany białostocki dziennikarz, swoje dziennikarskie zainteresowania przeniósł na urzędników. Toteż ci, którzy choćby raz coś przeskrobali, wolą obchodzić go z daleka, bo a nuż coś wypatrzy? Taki niby niepozorny, a wie to, czego wiedzieć nie powinien. Strach!

Wystarczy spojrzeć na ten osobowy rozkład sił, by stało się jasne, jaki pomysł na rządzenie ma Jarosław I. Kolegów z koalicji przyjął, bo musiał, ale za bardzo się nimi nie przejmuje (ani oni nim). Szybko za to zbudował swoją drużynę, opartą na Kurpiew-skim i Nikitorowiczu. Teraz Jarosław I wie doskonale, że jest nie do pokonania, niezależnie od liczby wpadek własnych i błędnych posunięć. O kolegów z koalicji wystarczy co jakiś czas zadbać, spełniając ich potrzeby. O Bogusława Dębskiego cała drużyna dba cały czas, dając mu jak najwięcej pracy. A województwem zajmuje się sam Jarosław I. Na niego też spadnie cała chwała, jeśli uda się wprowadzić region na niezły poziom - bo i o chwałę tu chodzi.
Ale Jarosław Władczy powinien pamiętać, że przy takim układzie on sam zostanie obarczony całą odpowiedzialnością, jeśli komukolwiek z zarządu powinie się noga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna