Jarosław I kieruje nami dokładnie sześć miesięcy. To za krótko, by mówić o efektach jego rządów, ale wystarczająco długo, by przyjrzeć się, jaki styl rządzenia sobie wybrał. I komu tak naprawdę wydaje polecenia.
W Urzędzie Marszałkowskim lubią nadawać sobie przydomki. Odznaczający się wysokim poczuciem humoru najwyżsi urzędnicy tworzą wciąż kolejne i kolejne... Pójdziemy ich śladem. Sam najwyższy marszałek to rzecz jasna Jarosław I (jako że przed nim żadnego Jarosława na tym stanowisku nie było). Dość szybko zasłużył sobie na przydomek Władczego - w razie konfliktów w zarządzie województwa lubi używać swego donośnego głosu i przywoływać do porządku kolegów z koalicji. A głos ma wyćwiczony! Przecież to były nauczyciel wychowania fizycznego, a później dyrektor szkoły. Mało kto może się z nim równać, dlatego w urzędzie nikt nie ma wątpliwości, że marszałek ma zawsze rację, a jak nie ma, to patrz wyżej...
Andrzej Najwyższy
Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że są w otoczeniu marszałka osoby, którym to Jarosław I rację przyznaje. To nieznany szerszemu gronu Andrzej Kurpiewski, dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego, który z pewnością zasługuje na miano Najwyższej Szarej Eminencji. Jako że takie samo stanowisko pełnił on już za czasów pierwszego marszałka, Sławomira Zgrzywy, ma największe doświadczenie w urzędowaniu spośród całej drużyny Jarosława I. To on decyduje o przyjęciach (lub nie) do pracy, to on potrafi przerwać marszałkowi Władczemu w pół słowa i powiedzieć mu bez ogródek, że się myli. A marszałek nawet głosu nie podniesie.... To także Kurpiewski grzecznie, ale stanowczo ustawia do pionu pozostałych członków zarządu, by przypadkiem woda sodowa nie uderzyła im do głowy.
Koledzy z koalicji muszą bowiem znać swoje miejsce... To nie oni wszak rządzą województwem, chociaż z ich oficjalnych funkcji można by wysnuwać inne wnioski. Oni muszą trwać w zarządzie - i to ich najważniejsze zadanie. Bez nich rozpadłaby się koalicja, a województwo przyglądałoby się kolejnemu spektaklowi pod tytułem: "Wybierzmy wreszcie jakiś zarząd!" Reszta działań koalicyjnych kolegów jest w zasadzie nieistotna, bo wszystkie ich decyzje i tak są filtrowane przez marszałka i jego najbliższych współpracowników. Toteż kolegów z koalicji zastać w urzędzie dość trudno, a zobaczyć na konferencji prasowej jeszcze trudniej. Zresztą, sami urzędnicy mają czasem problem z wymienianiem ich nazwisk...
Bogusław Niespełniony
Z jednym wyjątkiem, rzecz jasna. Nazwisko Bogusława Dębskiego, wicemarszałka, zwanego też Niespełnionym, znają wszyscy. Przydomek wyjaśnić łatwo: Dębski miał być marszałkiem, ale mu się nie udało. Teraz stara się więc jak może skorzystać z danej mu przez los (i kolegów z koalicji) szansy na bycie wice. Mówi - najczęściej za dużo, robi - tyle że nikt nie wie dokładnie, co. Ale na pewno się stara i interesuje sprawami regionu. A to już spore osiągnięcie...
Zbigniew Śledczy
Dziś w urzędzie zamiast nazwisk członków najwyższej władzy wymienia się raczej nazwiska najbliższych współpracowników Jarosława I. Oprócz Szarej Eminencji Andrzeja Kurpiewskiego jest to również Zbigniew Nikitorowicz, czyli "Główny Śledczy", a mówiąc formalnie - dyrektor gabinetu marszałka. Pan dyrektor, wcześniej znany białostocki dziennikarz, swoje dziennikarskie zainteresowania przeniósł na urzędników. Toteż ci, którzy choćby raz coś przeskrobali, wolą obchodzić go z daleka, bo a nuż coś wypatrzy? Taki niby niepozorny, a wie to, czego wiedzieć nie powinien. Strach!
Wystarczy spojrzeć na ten osobowy rozkład sił, by stało się jasne, jaki pomysł na rządzenie ma Jarosław I. Kolegów z koalicji przyjął, bo musiał, ale za bardzo się nimi nie przejmuje (ani oni nim). Szybko za to zbudował swoją drużynę, opartą na Kurpiew-skim i Nikitorowiczu. Teraz Jarosław I wie doskonale, że jest nie do pokonania, niezależnie od liczby wpadek własnych i błędnych posunięć. O kolegów z koalicji wystarczy co jakiś czas zadbać, spełniając ich potrzeby. O Bogusława Dębskiego cała drużyna dba cały czas, dając mu jak najwięcej pracy. A województwem zajmuje się sam Jarosław I. Na niego też spadnie cała chwała, jeśli uda się wprowadzić region na niezły poziom - bo i o chwałę tu chodzi.
Ale Jarosław Władczy powinien pamiętać, że przy takim układzie on sam zostanie obarczony całą odpowiedzialnością, jeśli komukolwiek z zarządu powinie się noga.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?