Henryk Szepietowski urodził się kilka lat po tych tragicznych wydarzeniach. Ale gdy zaczyna o nich mówić, łamie mu się głos.
Nasza mama pojechała tego dnia do siostry w miejscowości Piętki-Żebry - opowiada Henryk Szepietowski z Jabłoni-Dobków (gm. Nowe Piekuty). - Wzięła materiał, by uszyć ubrania dla swoich dzieci.
Zdzisław, starszy brat Henryka, przysłuchuje się historii, choć dobrze ją zna. Ich matka Wiktoria Szepietowska, która zmarła przed dwoma miesiącami, często opowiadała synom o tych tragicznych dniach, gdy straciła męża, dwójkę dzieci, teściów. Ojciec, drugi mąż pani Wiktorii, wracał do tamtych chwil rzadziej. W dniu, w którym doszło do pacyfikacji wioski, uciekł ze swym szwagrem Wacławem Gwiazdą do Gierałt Nowych. Wraz z nimi Jabłoń-Dobki opuścił Józef Jabłoński.
- Tata, gdy tylko partyzanci zabili hitlerowca, zdecydował się na ucieczkę - wyjaśnia pan Henryk.
Tym zabitym okazał się Zygmunt Klosser, zwany "Krwawym Zygmuntem". Zastępca komendanta w Wysokiem Mazowieckiem. Zginął rankiem 8 marca 1944 r. z rąk partyzantów. Ci wycofali się w stronę lasu, a wkrótce potem wioskę otoczyły zaalarmowane oddziały Wermachtu. Za "Krwawego Zygmunta" wzięli krwawy odwet.
Większość mieszkańców spędzono na posesję Stanisława Szepietowskiego, u którego partyzanci spędzili noc. Zamknięto ich w chlewie. Potem polano go benzyną i podpalono. Zginęło 91 osób: głównie mieszkańców Jabłoni-Dobków, ale też Buczyna, Szymbor Włodków, Rusi i Jabłoni-Zambrowizny. Najmłodsza ofiara miała zaledwie dwa miesiące.
- Taka tragedia niemal pod koniec wojny - ociera łzę pan Henryk.
Jego mama po powrocie do wsi znalazła na pogorzelisku mankiety ubranek swych kilkuletnich dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?