Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Obecny i poprzedni burmistrz Sokółki zasiądą na ławie oskarżonych. Będą sądzeni za sprawę związaną z wysypiskiem w Karczach

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
um sokolka
We wrześniu Prokuratura Okręgowa w Łomży skierowała akt oskarżenia przeciwko byłemu burmistrzowi Sokółki Stanisławowi M. oraz obecnej burmistrz Ewie Kulikowskiej (zgodziła się na publikację pełnych danych). Sprawą związaną z wysypiskiem śmieci w Karczach będzie zajmował się Sąd Okręgowy w Białymstoku. Termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.

Zarzuty usłyszeli włodarze Sokółki: Ewa Kulikowska, zasiadająca w fotelu burmistrza od 2014 roku oraz Stanisław M., jej poprzednik, który rządził gminą w latach 2006-2014. Jak poinformowała nas Anna Bałazy, pełniąca funkcję zastępcy prokuratora okręgowego w Łomży, nikt więcej w tej sprawie nie usłyszał zarzutów.

Akt oskarżenia dotyczy tej samej sprawy i jest związany ze składowiskiem odpadów w Karczach. Zdaniem śledczych, zarówno obecna burmistrz miasta jak i jej poprzednik, nie wywiązali się należycie z obowiązków nadzorowania składowiska, przez co narazili gminę na szkody finansowe. W trakcie postępowania, żadne z nich nie przyznało się do winy. Oboje też odmówili składania wyjaśnień.

Zarówno obecnej burmistrz, jak i jej poprzednikowi, prokuratura zarzuciła brak podjęcia działań dotyczących wyegzekwowania należności od firmy zarządzającej składowiskiem.

Stanisław M. nie dochodził kary umownej w kwocie 1,5 mln zł od warszawskiej spółki „Nowa Ekologia” Warszawie, która z pożyczki uzyskanej od jej udziałowców, miała sfinansować budowę nowego zakładu zagospodarowania odpadów w Karczach. Były burmistrz nie skorzystał też z możliwości zaspokojenia należności ze złożonego przez spółkę weksla „in blanco” do kwoty 3 mln zł, ani nie wniósł pozwu do sądu o zapłatę należności.

Dodatkowo, prokuratura zarzuciła mu, że przyczynił się do utraty dochodu budżetu gminy, nie dochodząc od zagrożonej upadłością, a następnie niewypłacalnej spółki Zakład Zagospodarowania Odpadów „Euro - Sokółka”, należności w wysokości 455 tys. zł z tytułu umów dzierżawy.

Zarzuty, które ciążą na obecnej burmistrz, Ewie Kulikowskiej, wiążą się z zarzutami przedstawionymi byłemu burmistrzowi. To właśnie ona, zdaniem śledczych, doprowadziła do przedawnienia roszczeń, które nastąpiło 15 maja 2015 roku, nie dochodząc ani kary umownej, nie korzystając z weksla, ani nie kierując sprawy do sądu.

Co więcej, przed zarzutami nie uchronił jej pozew skierowany pozew przeciwko Zakładowi Zagospodarowania Odpadów „Euro - Sokółka” o zapłatę. Zrobiła to bowiem już po zgłoszeniu upadłości przez spółkę i w sytuacji, gdy była ona niewypłacalna. Przez to budżet gminy poniósł stratę w wysokości 617 tys. zł.

- Nie mam nic do ukrycia. Moje działania są jawne i transparentne. Zawsze kieruję się dobrem i interesem gminy Sokółka i jej mieszkańców. Działam zgodnie z prawem i w granicach prawa - komentowała zarzuty Ewa Kulikowska.

Ze Stanisławem M. nie udało się nam skontaktować. W 2014 roku opuścił urząd po tym, jak został prawomocnie skazany za przekroczenie uprawnień w związku ze sprawą tzw. mandatu, którego dzięki jego interwencji miała uniknąć znajoma sokółczanka. Od tamtej pory nie piastuje żadnych stanowisk w samorządzie. Powrócił do tego, czym zajmował się przed burmistrzowaniem, czyli pracy na roli.

Obojgu oskarżonym grozi nawet do 10 lat więzienia. Wobec nich prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania kraju, a także dokonał zabezpieczenia majątkowego na ich mieniu, na poczet przyszłych kar i roszczeń poprzez ustanowienie hipoteki przymusowej na posiadanych przez nich nieruchomościach.

Wysypisko w Karczach to najbardziej wstydliwa strona gminy Sokółka ostatnich lat. Od samego początku miejsce to wzbudzało wiele kontrowersji, a wokół samej spółki ZZO Euro-Sokółka (25 proc. udziałów ma gmina, 75 proc. prywatna firma), która miała wybudować tam nowoczesny zakład przetwarzania odpadów, było mnóstwo niejasności.

W 2012 roku został tam nawet wmurowany kamień węgielny pod budowę nowoczesnego zakładu, ale do dziś nic tam nie powstało. To właśnie wówczas, podczas zorganizowanej z rozmachem uroczystości - przygrywał wtedy nawet kwartet smyczkowy - padały zapewnienia, że za rok, czyli w 2013 roku, w tym miejscu będzie stał nowoczesny zakład zagospodarowania odpadów.

Potem było już tylko gorzej. Prywatne udziały w spółce przechodziły z rąk do rąk, a wizja budowy zakładu była coraz mniej wyraźna. W to, że powstanie, nie wierzyli już ani mieszkańcy, ani nawet radni. Pojawiały się sygnały, że Karcze stały się wysypiskiem dla całej Polski. Kontrole instytucji rządowych wykazały szeregi nieprawidłowości, nakładane były wielomilionowe kary.

Sytuacja zmieniła się we wrześniu 2015 roku. To wtedy marszałek województwa podlaskiego wydał dwie decyzje cofające pozwolenie zintegrowane na korzystanie z tzw. nowego wysypiska.

W kwietniu 2016 roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zabronił wjazdu na teren wysypiska jakichkolwiek odpadów. Przez jakiś czas później zdarzały się jeszcze transporty śmieci, ale były incydentalne i kończyły się interwencją policji i straży miejskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto