Dzieci z wielodzietnych i ubogich rodzin z gminy Dolice 19 lipca wyjechały na wakacje do Callantsoog w Holandii. Większość to uczniowie szkoły w Dobropolu Pyrzyckim, w wieku 10 - 12 lat. Wyjazd był darmowy, dzieci nie miały brać ze sobą pieniędzy, bo wszystko miały mieć zapewnione ze strony tamtejszej fundacji, która współpracuje m.in. z domem dziecka w Stargardzie. Jeszcze przed wyjazdem pojawiły się wątpliwości.
- Nie wszystkim z nas przekazano adresy, pod którymi będą nasze dzieci w Holandii - mówią rodzice. - Zapewniano nas wtedy, że wszystko będzie w porządku. Uwierzyliśmy.
Po przyjeździe na miejsce okazało się, że tylko część dzieci może trafić do rodzin. Jak opowiadają rodzice, przedstawiciele fundacji szukali zakwaterowania dla pozostałych dzieci. Ostatecznie, 26 osób umieszczono na kempingu w dwóch wojskowych namiotach. Do części rodziców w Polsce zaczęły docierać niepokojące informacje.
- Syn do mnie dzwonił, mówił że pada deszcz, namiot się oberwał, i że jest głodny - mówi Danuta Podolak.
Niektóre dzieci zaczęły mieć dość tego, co spotkało je na wymarzonych wakacjach. Młodsze płakały, starsze się nudziły. Holenderscy organizatorzy ratowali się poszukiwaniem osób mówiących po polsku. Jedna z nauczycielek w tamtejszej szkole skontaktowała się rodzeństwem pochodzącym z Polski. Pani Ewa z mężem i jej brat Adam przyjęli na dwa dni 26 dzieci.
- Ten wyjazd to jakieś nieporozumienie - komentuje pani Ewa. - Przedstawiciele fundacji z Holandii mówią, że Polska przysłała za dużo dzieci, o około dwadzieścia. Rodziny w Holandii, które miały przypisane dzieci zabrały je, a reszta została.
Więcej na ten temat w środowym, papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?