Obiektywizm według burmistrza: Kontrola kuratorium zbyt wybiórcza, więc robi swoją

Burmistrz zapewniał, że chce być jak najbardziej obiektywny w rozsądzaniu konfliktu między dyrektor „Trójki” a jej zastępcą. A wydaje się być coraz bardziej stronniczy.

Jeszcze miesiąc temu zarzekał się, że podczas rozstrzygania kwestii spornych oprze się na kontroli, o którą poprosił kuratorium. Jak zapewniał, dzięki temu zachowa obiektywizm. Ale teraz, gdy poznał już jej wyniki, zmienił zdanie i postanowił przeprowadzić swoją kontrolę, którą powierzył urzędnikom.

- Kuratorium bardzo wybiórczo potraktowało sprawę i skontrolowało tylko cztery zarzuty - stwierdził Jarosław Borowski, burmistrz Bielska. - Dlatego moja kontrola ma więcej obowiązków i przez to trwa dłużej.

- Po prostu okazało się, że wyniki kontroli są nie po myśli burmistrza, więc robi taką, która wykaże to, co zechce - mówi nam bez ogródek jedna z osób związanych ze szkołą.

A czasu jest już mało.

Spełnia się czarny scenariusz w Zespole Szkół nr 3 w Bielsku. Mamy już praktycznie połowę miesiąca, a ciągle nie wiadomo, kto będzie zarządzał placówką od 1 listopada. Z końcem października obecna dyrektor Eugenia Wasiluk opuszcza stanowisko.

Co dalej? Nie wiadomo...

Teoretycznie obowiązki po niej powinna przejąć jej zastępca, Barbara Skiepko, ale to właśnie ona jest drugą stroną konfliktu i to ją dyrektor chciała odwołać, a jak się to nie udało, sama zrezygnowała. W dodatku przynajmniej część zrzutów dyrektor wobec zastępcy kuratorium po kontroli uznało za słuszne.

Rodzice są zaniepokojeni.

- Jeszcze w tym tygodniu chcemy zorganizować spotkanie rodziców - mówi Marcin Sarnacki, przewodniczący rady rodziców „Trójki”. - Wiemy, iż kuratorium zakończyło kontrolę, a miasto zaczyna kolejną. Niepokoi nas to, że niedługo odejdzie dotychczasowa pani dyrektor, a nie wiadomo, kto ją zastąpi. Jako rada rodziców chcielibyśmy, by zadanie kierowania szkołą powierzono osobie, która nie jest stroną konfliktu. Żądamy szybkich i konkretnych kroków w tej sprawie.

Zarówno dyrektor, jak i jej zastępca już wcześniej zaznaczyły, że nie chcą z nami rozmawiać. Ale tym razem dyrektor Wasiluk zdobyła się na kilka słów. Zapewniła nas, iż wyniki kontroli kuratorium przyjęła z radością, bo były one zgodne z tym, co pisała we wniosku o odwołanie swojej zastępcy.

- Nie mogę przekazać protokołu z kontroli, bo leży to w gestii burmistrza - zaznaczyła. - Ale podpisałam go nie mając praktycznie żadnych uwag, tylko jedno słowo mi nie odpowiadało.

Wynika z tego, że kuratorium potwierdziło jej zarzuty wobec podwładnej.

Konflikt między dyrektorkami zarysowywał się od dawna. Doszło nawet do sytuacji, że obie panie praktycznie z sobą nie rozmawiały.

W maju Wasiluk złożyła oficjalny wniosek o pozbawienie stanowiska swej podwładnej. Chodziło tylko o pozbawienie stanowiska wicedyrektora. Skiepko, nawet po odwołaniu, pracowałaby jako nauczycielka klas 1-3. W sprawie tego odwołania opinię musieli jednak wyrazić burmistrz, kuratorium i rada pedagogiczna.

I tu zaczęły się schody.

Dyrektor we wniosku o odwołanie podwładnej wymieniła cały szereg jej uchybień. M.in. że zamówiła dla szkoły dwa różne komplety darmowych podręczników, z których jeden nie został nawet zewidencjonowany i nie trafił do uczniów, że wypisała zaświadczenie o odbyciu praktyk swojej córki, pomimo że praktyki te się nie odbyły, bo opiekunka praktykantki była chora. Poza tym przedstawiła całą listę przykładów, gdy Skiepko nie dopełniła swoich obowiązków, nie dotrzymywała terminów i nie wykonywała poleceń.

Skiepko jednak na te kilka stron zarzutów napisała kilkunastostronicową odpowiedź, w której twierdziła, że żadnych uchybień nie było, a za to zarzuciła wiele win swej przełożonej.

Burmistrz w tej sytuacji poprosił o kontrolę kuratorium. Ale na tym nie poprzestał. Poszedł na radę pedagogiczną, na której miał być rozpatrywany wniosek o odwołanie Skiepko i poprosił nauczycieli, by odłożyli podjęcie decyzji do czasu zakończenia kontroli. Nastąpiło to w czerwcu.

Wielu nauczycieli odebrało to jako wyraz poparcia dla wicedyrektor. Tym bardziej, że nie jest żadną tajemnicą, iż Borowski i Skiepko w ostatnich wyborach startowali z tego samego komitetu, a wicedyrektor często swoje działania zamiast z bezpośrednią przełożoną konsultowała właśnie z burmistrzem. Podobne odczucia miała też Wasiluk i dlatego złożyła rezygnację ze stanowiska. A burmistrz ją przyjął.

Jeszcze w czasie wakacji podczas spotkania z burmistrzem rodzice uczniów wyrazili niepokój tą sytuacją. Obawiali się, że zanim burmistrz podejmie decyzję, obecna dyrektor odejdzie i w szkole zapanuje „bezkrólewie”. Burmistrz uspokajał, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Ale chyba były to płonne obietnice, tak samo jak ta, że jeśli jakiekolwiek zarzuty wobec Skiepko się potwierdzą, to nie dopuści, by kierowała szkołą.

Jednak jeśli nie zostanie odwołana, to właśnie ona przejmie obowiązki dyrektora.

Z drugą zastępcą dyrektora, Ireną Jabłuszewską, burmistrz o ewentualnym zastępstwie jeszcze nie rozmawiał, a zostało niespełna 20 dni.

Wasiluk zapewniła, że o stanowisko dyrektorskie w szkole nie ma zamiaru się starać i do ewentualnego konkursu raczej nie przystąpi.

- Jeśli moją zastępcą ma być pani Skiepko, to z pewnością nie - stwierdziła stanowczo. - A nawet jeśli zostałaby odwołana, to raczej już nie chcę. Życzę nowemu dyrektorowi, by pod jego kierownictwem szkoła dalej prężnie się rozwijała. Wierzę, że całe to zamieszanie nie odbije się na poziomie kształcenia uczniów oraz na renomie szkoły.