Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obok cerkwi widać stopy Matki Boskiej

Jacek Słomiński
Cerkiew koło wsi Knorydy zbudowano na łące – w miejscu, gdzie bije cudowne źródełko. Teraz woda wypływa spod fundamentów cerkiewki.
Cerkiew koło wsi Knorydy zbudowano na łące – w miejscu, gdzie bije cudowne źródełko. Teraz woda wypływa spod fundamentów cerkiewki.
Są na Podlasiu dwie cerkwie stojące na uboczu, z dala od ludzkich siedzib. Jedna - na łące, druga - w lesie. Obie wybudowano przy kamieniach, na których - według legendy - są odciśnięte ślady stóp Matki Boskiej.
Na polanie w środku lasu, nieopodal wsi Zajączki, stoi mała cerkiewka. Kilkaset metrów dalej leży ogromny głaz, na którym widać odciśnięte... stopy.
Na polanie w środku lasu, nieopodal wsi Zajączki, stoi mała cerkiewka. Kilkaset metrów dalej leży ogromny głaz, na którym widać odciśnięte... stopy.

Na polanie w środku lasu, nieopodal wsi Zajączki, stoi mała cerkiewka. Kilkaset metrów dalej leży ogromny głaz, na którym widać odciśnięte... stopy.

Naczelną zasadą przy budowie cerkwi na Podlasiu było lokowanie ich w miejscu mistycznym, naznaczonym jakimś cudem lub objawieniem. Prawie z każdą związane są jakieś legendy i opowieści.

Nieopodal wsi Zajączki, na trasie Juchnowiec - Wojszki, na polance w lesie stoi drewniana cerkiewka. Kilkaset metrów dalej, na polu porośniętym zbożem, leży ogromny głaz, na którym, według legendy, odciśnięty jest ślad stopy Matki Boskiej...

Jeden się modlił, drugi się śmiał

W archiwach parafii w Kożanach, do której należy cerkiewka, zachował się zapis mówiący, że dawno temu dwaj chłopcy paśli w tym miejscu bydło. W pewnym momencie zauważyli na drzewie obraz Matki Boskiej. Jeden z nich ukląkł i zaczął się modlić, drugi natomiast śmiał się i skakał.

Wkrótce ten, który się śmiał, został kaleką, a ten, który się modlił, ustawił w tym miejscu ogrodzenie i budkę z wikliny, umieszczając w niej obraz Matki Bożej. Od tego czasu stało się to miejsce kultu okolicznych mieszkańców. Z czasem, w miejscu budki, zbudowano małą kapliczkę, a w niej nadal znajduje się ów tajemniczy obraz. Mimo że cerkiewka ta była kilkakrotnie spalona, była też wielokrotnie odbudowywana i przetrwała do dziś. I do dziś znajduje się w niej, malowana na płótnie, ikona Matki Boskiej Poczajowskiej.

W czasie II wojny światowej cerkiew była schronieniem dla poszukiwanego przez Niemców mieszkańca jednej z okolicznych wsi. Po wojnie człowiek ten czynnie uczestniczył w życiu parafii w podzięce za otrzymaną łaskę. Obecnie w kapliczce raz w miesiącu odprawiane jest nabożeństwo. Urokliwość i niesamowity klimat tego miejsca, emanującego specyficzną, pozytywną energią, sprawia, że na msze licznie przybywają tu nie tylko miejscowi parafianie, ale także wierni z Białegostoku.

W sąsiedztwie kapliczki, na polu należącym do spółdzielni rolniczej, leży duży kamień. Legenda mówi, że jest na nim odciśnięty ślad stopy Matki Boskiej, która dawno temu przechodziła tędy z dzieciątkiem Jezus. Kamień wygląda z daleka jak typowy głaz narzutowy, ale jeśli podejdziemy bliżej, zobaczymy, jak niesamowite robi wrażenie.

Nieznane są najstarsze dzieje kamienia. Jest jednak wiele przesłanek wskazujących na szczególny charakter tego miejsca w minionych wiekach. Głaz leży na kamiennej platformie tak, jak gdyby był celowo wyeksponowany. Nie wiadomo, czy umieściła go tu ludzka ręka, czy jest to jego naturalne ułożenie. Obwód kamienia wynosi kilkanaście metrów. Jest on zorientowany względem stron świata, co sugeruje, że mógł kiedyś pełnić specjalną rolę kultową.

Kiedyś odciśnięta stopa było bardzo dobrze widoczna, dzisiaj trudno jest już ją dostrzec. Kamień zarósł bowiem mchem, a kwaśne deszcze i erozja powoli go niszczą. Dawniej ludzie przynosili tu kwiaty i czcili to miejsce. Dzisiaj niewiele osób o nim pamięta.

Przed wojną ówczesny właściciel pola chciał rozbić głaz. Wbijał w niego metalowe kliny, próbując go rozłupać. Jednak kamień się nie rozpadł. Gospodarz postanowił więc rozsadzić go prochem. Wywiercił w głazie kilka otworów i wsypał w nie proch. Tym razem kamień także się nie poddał, a w dodatku zemścił się okrutnie na swym oprawcy. W pewnym momencie nastąpił niekontrolowany wybuch prochu i ogień wypalił gospodarzowi oczy. Od tej pory nikt nie śmie ruszać głazu. Do dziś tkwią w nim metalowe kliny, widać także wywiercone otwory.

Okoliczni mieszkańcy opowiadają, że czasami nocą nad kamieniem widać jakieś światła i tajemnicze rozbłyski. Po wojnie parafianie chcieli zaciągnąć głaz pod cerkiew, ale żaden dźwig nie był w stanie go unieść.

Tu bije cudowne źródło

Polna cerkiew obok wsi Knorydy, niedaleko Bielska Podlaskiego, ma także swoją zagadkową historię. Z szosy prowadzącej do Lublina widać drewnianą kaplicę. Stoi na łące w miejscu, z którego wypływa cudowne źródełko nazywane "krynicą". Jest to święte miejsce prawosławia. Miejscowi mówią o nim "pationka".

Według legendy, dawno temu przechodził tędy ojciec z niewidomym synem. Kiedy zatrzymali się na podmokłej łące, ukazała im się nagle Matka Boża. Stała na dużym kamieniu. Niewidomy chciał dotknąć jej świecących szat. Wtedy postać zniknęła. Na kamieniu pozostał ślad jej bosej stopy, a tuż obok wytrysnęło źródełko. Od tego czasu wierni zaczęli czcić kamień i wybudowali w tym miejscu cerkiew.

Dzisiaj święty kamień jest wyeksponowany na betonowym podwyższeniu, wykonanym przez mieszkańców wsi. Jest to głaz o owalnym kształcie, ma około metra długości i pół metra wysokości. Jego powierzchnia zryta jest tajemniczymi bruzdami przebiegającymi w jednym kierunku. Na pierwszy rzut oka trudno jest dostrzec na nim ślad stopy, jednak po dokładnym przyjrzeniu się można zauważyć na górze kamienia coś, co przypomina odcisk gołej stopy. Każdy widzi to inaczej. Niektórzy pokazują ślad z boku. Są też tacy, którzy na kamieniu nie widzą niczego.

Spod fundamentu cerkwi nieprzerwanie wypływa woda. Obok stoi kilka metalowych kubków. Według wyznawców prawosławia, woda ta ma moc uzdrawiającą, pomaga zwłaszcza na chore oczy. Miejscowi leczą nią też nadszarpnięte nerwy, wątrobę i nerki.

Przy głazie stoją drewniane krzyże proszalne i dziękczynne ozdobione kwiatami i wstążkami. Są na ich wypisane prośby o zdrowie dla najbliższych i podziękowania za doznane łaski. Mieszkańcy Knoryd opowiadają, że w czasie II wojny światowej kamień chronił wieś przed zniszczeniem. Większość okolicznych miejscowości została spalona i zbombardowana przez Niemców. We wsi Knorydy nie ucierpiał żaden dom!

Starsi ludzie opowiadają, że w Puszczy Białowieskiej jest kamień z odciśniętymi dwoma śladami stóp - jednej w bucie, drugiej bosej. Ludzie mówią, że dawno temu przez puszczę szła Matka Boża. Kiedy przechodziła obok kamienia, do buta wpadła jej mała gałązka. Maria usiadła na kamieniu, zdjęła but, żeby wyjąć gałązkę. Wtedy nagle zobaczyła żmiję. Przestraszona wskoczyła na kamień i pozostawiła na nim dwa ślady - jeden w bucie, drugi boso. Teraz, jeżeli ktoś przyłoży rękę do tego kamienia, poczuje ponoć przepływ energii - na swoim ciele i duszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna