Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obudziło ich walenie do drzwi w środku nocy. Mieli tylko chwilę by się spakować

Dorota Biziuk
Pomnik Zesłańców Sybiru w Sokółce – na największym krzyżu znajdują się nazwy  12 miejsc zsyłki
Pomnik Zesłańców Sybiru w Sokółce – na największym krzyżu znajdują się nazwy 12 miejsc zsyłki
72. rocznica pierwszej wielkiej deportacji na Syberię

Masowe deportacje na Syberię i do Kazachstanu rozpoczęły się w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Dotkliwie odczuli je mieszkańcy Ziemi Sokólskiej.

- Nie pamiętam tego, co działo się zimą 1940 roku. Miałem wtedy zaledwie cztery lata - powiedział Marian Biziuk, historyk amator z Sokółki. - Z opowiadań i z lektury wspomnień spisanych przez zesłańców wiem, że w momencie, kiedy ci ludzie byli wyprowadzani ze swoich domów, na dworze panował ogromny mróz.

Dramat w czterech odsłonach
Na listach osób przeznaczonych do wywózki znalazły się m.in. rodziny tych, którzy walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku.

- Nasza rodzina też miała trafić na zesłanie w pierwszej kolejności, bo ojciec był ochotnikiem w tejże wojnie - przyznał Marian Biziuk. - Na szczęście tak się nie stało. Wszystko dzięki temu, że ojciec dobrze żył z żydowską społecznością. To Żydzi ostrzegli nas przed grożącym niebezpieczeństwem.
Sowieci dawali rodzinom zaledwie pół godziny na spakowanie niezbędnych rzeczy. Potem wszyscy byli przewożeni na rampę kolejową w Sokółce i ładowani do wagonów towarowych. Wielu nie przeżyło długiej podróży na nieludzką ziemię. Ginęli z mrozu i wyczerpania.
Do drugiej wielkiej deportacji na Wschód doszło 13 kwietnia 1940 roku. Trzecia wywózka miała miejsce w maju 1940 roku, natomiast czwarta - tuż przed agresją Niemiec na Związek Radziecki w czerwcu 1941 roku.

Tadeusz Gajdzis w swojej książce "Ziemia zroszona łzami... Sokółka - moje rodzinne miasto" zamieścił wykaz osób deportowanych z Sokółki i okolic do ZSRR w latach 1940 - 1941. Dokument zawiera 204 nazwiska. Wiadomo, że w sumie na Sybir i do Kazachstanu zesłanych zostało około 500 mieszkańców powiatu sokólskiego.

Marzenie o kromce chleba
Ci, którzy przeżyli gehennę zesłania, opowiadali o straszliwym głodzie, z jakim każdy musiał się zmierzyć.

- Kiedy byliśmy w łagrze, siostry często opowiadały mi o Polsce. Mówiły, że to taki kraj, gdzie na stole leży chleb, a tuż przy nim nakryty białą chusteczką nóż - wspominała mieszkanka powiatu sokólskiego, której rodzina trafiła do łagru w Autajskim Kraju za Uralem, gdzie spędziła sześć lat. - Nie wierzyłam, że tak może być. Na zesłaniu przekonaliśmy się, że wszystko jest jadalne. W promieniu kilku kilometrów od obozu człowiek nie uświadczył żadnej lebiodki.

Pomnik tym, co zmarli i tym, co przeżyli
W 2007 roku na placu przy sokólskim kościele pw. św. Antoniego Padewskiego został odsłonięty Pomnik Zesłańców Sybiru. Zadedykowano go tym, którym nie dane było wrócić do Polski, a także tym, którzy przetrwali i po latach zesłania ponownie zobaczyli swoją ojczyznę.

Do powstania pomnika doprowadził nieżyjący już Romuald Murmyło, który był prezesem Koła Związku Sybiraków w Sokółce. Zesłanie jego rodziny rozpoczęło się 13 kwietnia 1940 roku. Wcześniej NKWD aresztowało ojca Romulada Murmyły - Andrzeja, który był legionistą i policjantem. Przed wybuchem wojny pełnił funkcję komendanta Posterunku Policji w Nowym Dworze. Po raz ostatni rodzina widziała go w listopadzie 1939 roku. Pani Murmyłowa wraz z trójką dzieci wróciła z zesłania w czerwcu 1946 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna