Dokładamy co miesiąc. Gdyby nie jeden procent i dodatkowe wpłaty osób prywatnych i firm, właściwie nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. A już na pewno opieka nad naszymi pacjentami nie byłaby na odpowiednim poziomie - mówią zgodnie już od dawna prowadzący podlaskie hospicja.
- To, co dostajemy od NFZ, od lat pokrywa zaledwie jakieś 30-40 proc. naszych wydatków - zauważa dr Eryk Latoch, wiceprezes Fundacji Pomóż Im, która prowadzi Podlaskie Hospicjum Domowe dla Dzieci. Fundacja ma podopiecznych w całym województwie. Lekarze, pielęgniarki, rehabilitanci, ale też pracownicy socjalni pokonują dziennie setki kilometrów, by nikogo z podopiecznych nie zostawić bez odpowiedniej pomocy. A potrzeby są o wiele wyższe niż świadczenia przewidziane przez NFZ. Na przykład rehabilitacja.
- Według wytycznych NFZ jeden rehabilitant powinien przypadać na około 30 pacjentów. My wiemy, że potrzeby naszych podopiecznych są o wiele większe - mówi dr Latoch.
Ale to nie wszystko. Bo fundacja zapewnia swoim podopiecznym również niezbędny w codziennym funkcjonowaniu sprzęt medyczny. - To koncentratory tlenu, łóżka, materace przeciwodleżynowe, ssaki, pompy infuzyjne, leki - wymienia dr Eryk Latoch.
Na datki liczą też oba podlaskie hospicja dla dorosłych.
- Na początku zbieraliśmy pod kościołem, pod cerkwią. Teraz mamy już dział fundrisingu, współpracujemy z firmami odpowiedzialnymi społecznie, z indywidualnymi darczyńcami - mówi Paweł Grabowski, lekarz i szef Fundacji Hospicjum Proroka Eliasza z Michałowa, która prowadzi wiejskie hospicjum domowe i stacjonarne hospicjum w Makówce.
To dzięki darczyńcom udało się wybudować hospicjum stacjonarne i kupić potrzebny sprzęt. I dzięki datkom udaje się zapewnić taką pomoc, jakiej faktycznie wymagają podopieczni. Bo samo finansowanie z NFZ to za mało. Zwłaszcza, że na takiej samej stawce hospicja działały od kilku lat jeszcze do połowy ub.r. (gdy weszła tzw. ustawa podwyżkowa).
- Ale wydatki wciąż rosną, w związku z inflacją - podkreśla dr Tadeusz Beszta-Borowski, szef hospicjum stacjonarnego Dom Opatrzności Bożej w Białymstoku.
Dlatego tu także wszyscy liczą na wpłaty od ludzi dobrej woli. I liczą też koszty. Tak, by zapewnić jak najlepszą opiekę, wydając przy tym jak najmniej pieniędzy.
- Dwoimy się, troimy, łatamy braki... Bo nie możemy sobie pozwolić, by wejść w długi - podkreśla dr Tadeusz Beszta-Borowski.
Na szczęście sytuacja ma się nieco poprawić. I to już wkrótce, bo 12-proc. wzrost ceny jednostkowych świadczeń z zakresu opieki paliatywnej i hospicyjnej ministerstwo zdrowia zapowiada już od lutego. Jak pod koniec ubiegłego tygodnia, podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. medycyny paliatywnej mówiła Dominika Janiszewska-Kajka, zastępca dyrektora departamentu lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia, na całą Polskę, na opiekę paliatywną przygotowano dodatkowo 146,5 mln zł.
Czy to jednak wystarczy? Podlaskie hospicja nie mają wątpliwości: nadal będą musiały dokładać. - Ale każdy wzrost jest ważny - podkreśla dr Eryk Latoch. Choć przyznaje: - 12 procent więcej nie wypełni naszych potrzeb. Sama inflacja wynosi teraz 20 procent - zauważa.
Botoks 2.0? Naukowcy potwierdzają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?