Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddaj to, co i tak oddajesz. Pomóżmy Małgosi!

Urszula Ludwiczak
Małgosia jest bardzo związana emocjonalnie z mamą. To na jej widok się uśmiecha, u niej przebywa cały czas na rękach.
Małgosia jest bardzo związana emocjonalnie z mamą. To na jej widok się uśmiecha, u niej przebywa cały czas na rękach. Fot. A. Zgiet
To spadło na rodzinę z małej miejscowości Putkowice Nagórne k. Drohiczyna niczym grom z jasnego nieba. Mała Małgosia nagle straciła przytomność. Zanim zrozpaczeni rodzice dowieźli ją do najbliższego szpitala w Siemiatyczach, przestała oddychać.

Stanęło krążenie. Dziewczynkę udało się uratować, ale do dzisiaj jest niesprawna. Rodziców Małgosi, choć jej mama od trzech lat każdą chwilę poświęca chorej córeczce, nie stać zaś na zapewnienie dziecku dodatkowej rehabilitacji.

- Lekarze do dzisiaj nie wiedzą, jaka była przyczyna utraty przytomności i późniejszego zatrzymania krążenia u Małgosi - mówi Maria Borusiewicz. - Córka miała robionych wiele badań, m.in. trzykrotnie na tomografie komputerowym, ale w tych badaniach wypada jako zdrowe dziecko.

Tymczasem dziewczynka do dzisiaj cierpi na niedowład spastyczny rąk i nóg. Sama nie potrafi poruszyć się, nie siedzi, nie mówi. Nie kontroluje potrzeb fizjologicznych.
Pięcioletnia dzisiaj Małgosia to jedenaste dziecko Marii i Tadeusza Borusiewiczów. Najmłodsza, wyczekana, wychuchana. Na szczęście najstarsze dzieci są już samodzielne. Na co dzień w domu poza Małgosią są jeszcze tylko 18-letnia Halina i 15-letnia Ewa.

Pani Maria całkowicie poświęciła się Gosi. Codziennie sama ćwiczy z dziewczynką. Powolutku mała rozprostowuje ręce i nóżki, próbuje stawać w stabilizatorze. Gosia dwa razy w roku jeździła też do Centrum Zdrowia Dziecka na profesjonalną rehabilitację. Po każdym takim pobycie jej stan też ulega poprawie. Ale od 2010 r. będzie mogła wyjechać tam tylko raz na rok. A to za mało, aby osiągnąć dobre efekty.

- Mogłybyśmy wyjeżdżać dodatkowo na prywatną rehabilitację, ale nas na to nie stać - mówi mama Gosi.

Całkowity miesięczny dochód rodziny to 425 zł. Choć jest trudno, musi wystarczyć, bo Gosia nie zje kanapki czy ziemniaków, musi mieć specjalną, płynną dietę. Nie można też zrezygnować z leków na rozkurczenie mięśni i zapobiegawczych przeciwpadaczkowych czy pampersów. Na prywatną rehabilitację już nie wystarczy.

- Jeden turnus to przynajmniej 3,5 tys. zł. A Gosi bardzo by się to przydało, żeby tych efektów, które są, nie zaprzepaścić - mówi pani Maria.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna