Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odtworzenie drzewa genealogicznego to droga do poznania swojej tożsamości

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Dr Małgorzata Frąckiewicz sama jeszcze nie opracowała pełnego drzewa genealogicznego swojej rodziny. Bo - jak mówi -  szewc w dziurawych butach chodzi...
Dr Małgorzata Frąckiewicz sama jeszcze nie opracowała pełnego drzewa genealogicznego swojej rodziny. Bo - jak mówi - szewc w dziurawych butach chodzi... archiwum prywatne
Coraz więcej osób decyduje się na odtworzenie historii swojej rodziny i sporządzenie drzewa genealogicznego. Jak się do tego zabrać? Opowiada dr Małgorzata Frąckiewicz, prezes łomżyńskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, autorka i redaktorka strony poświęconej łomżyńskim korzeniom www.name.lomza.pl.

Obecnie panuje swoista moda na poszukiwanie przodków. To znak czasów? Z czego to wynika?

Uważam, że tylko poniekąd jest to efekt mody, a bardziej świadomości i możliwości skutecznego poszukiwania, jakie zapewniają szeroko udostępniane źródła i siła internetu - zwłaszcza niemal bezpośredniej i globalnej komunikacji międzyludzkiej.

Czy w ogóle możliwe jest opracowanie drzewa zawierającego wszystkie gałęzie rodziny?

To raczej niemożliwe, lecz wiele można zrobić dla odtworzenia naszej rodziny, naszego rodu, dla głębszego poznania naszej tożsamości. Zresztą nie o to chodzi w tych pasjonujących działaniach. Wiele osób ma dużą satysfakcję w odkrywaniu rodzinnych sekretów, w tropieniu losów ciekawych ludzi, spokrewnionych z nimi. Dla niektórych poszukiwania genealogiczne stanowią sposób na aktywne życie, kiedy za cel stawiają sobie porządkowanie grobów członków bliższej i dalszej rodziny. Inni piszą historie i monografie rodzinne. Ilu poszukujących, tyle motywacji. Stworzenie drzewa genealogicznego to tylko element poszukiwania własnych korzeni.

Od czego powinna zacząć swoją pracę osoba, która postanowiła opracować drzewo genealogiczne swojej rodziny?

Pierwszy krok, jaki należy uczynić, aby dowiedzieć się czegoś o swojej rodzinie, to wywiad rodzinny - z babcią, dziadkiem, ojcem, matką, ciotką, wujem, stryjem, stryjenką, który pozwoli zarejestrować cały przekaz ustny zachowany w naszej rodzinie, zwykle w pamięci jej najstarszych członków. Rozmawiajmy więc z najstarszymi przedstawicielami rodziny lub osobami posiadającymi dużą wiedzę o przeszłości rodziny. Niekiedy pośród nich możemy znaleźć kogoś, kto już wcześniej interesował się historią rodzinną. Notując posiadane przez nich informacje, pamiętajmy, że ważne są daty i miejsca wszelkich wydarzeń: gdzie i kiedy urodzony był dany członek rodziny, gdzie i kiedy ochrzczony, gdzie odbył się ślub naszych bliskich, gdzie znajdowało się ich miejsce zamieszkania, data zgonu, gdzie pochowany - cmentarz, kwatera, nr grobu, zdjęcie. Zaznaczmy też źródło informacji, abyśmy wiedzieli skąd, z jakich dokumentów lub od kogo informacja pochodzi. Doświadczenie pokazuje i uczy, że jest to ściganie się z czasem, ponieważ ludzie odchodzą, czasem znacznie szybciej niż nam się wydaje. Nie odkładajmy więc rozmów z seniorami naszych rodzin. Zapytajmy ich o imiona, nazwiska, daty i miejsca urodzin, ślubów i zgonów przodków, których pamiętają lub o których wiedzą. Porozmawiajmy z nimi również o zwyczajach panujących w rodzinie, zapytajmy o ciekawe historie i opowieści rodzinne. Dzisiaj w dobie cyfryzacji nagranie audio czy video pomoże w rejestracji informacji i będzie stanowiło niezwykłą pamiątką, nie tylko dla nas, lecz również dla przyszłych pokoleń rodziny. Seniorzy są prawdziwą kopalnią wiedzy o rodzinie i niezarejestrowanie ich wspomnień powoduje, że te odchodzą wraz z nimi, a potomkowie pozostają bez tak istotnej dla siebie wiedzy, której wartość uświadamiamy sobie zwykle zbyt późno. Pozyskane od nich informacje pozwalają ustalić od trzech do czterech pokoleń. Oczywiście istnieją rodziny, w których ta pamięć sięga zdecydowanie dalej i jest oparta na przechowywanych w rodzinie dokumentach. Na tym etapie naszych poszukiwań przeglądajmy więc także dokumenty rodzinne i zdjęcia. Pośród nich znajdują się: dowody osobiste, paszporty, legitymacje, akty urodzenia/małżeństw/zgonów, życiorysy, korespondencja, pamiętniki, dzienniki, kroniki rodzinne, albumy, zdjęcia, wycinki z prasy, niekiedy też gotowe już zestawienia genealogiczne, itp. Staramy się wydobyć z nich informacje pomocne w tworzeniu drzewa genealogicznego. Wszystko to może być źródłem niespotykanych gdzie indziej informacji o naszej rodzinie. I jeśli nawet nie wszystko wydaje się zrozumiałe, to w trakcie naszych poszukiwań może się to zmienić.

Jakich archiwaliów powinny szukać osoby opracowujące drzewo genealogiczne?

Tam gdzie kończy się pamięć rodziny, zaczynają się poszukiwania w archiwach. Podstawowym źródłem ustaleń genealogicznych są akta metrykalne. Znajdziemy je w Urzędach Stanu Cywilnego, gdzie przechowywane są dokumenty z ostatnich 100 lat, które następnie są przekazywane do Archiwum Państwowego. Znajdziemy tam księgi urodzeń, ślubów i zgonów. W aktach urodzeń oprócz daty i miejsca urodzin i chrztu oraz imienia danej osoby są zawarte informacje o rodzicach dziecka i rodzicach chrzestnych. Określenia typu: „pracowity” (chłop), „sławetny” (mieszczanin) czy „szlachetny” (szlachcic), jakie znajdują się przy ich nazwiskach, informują nas, z jakich warstw społecznych pochodzili. Akty małżeństwa są dokumentami najbogatszymi w informacje. Oprócz daty i miejsca urodzin nowożeńców znajdziemy w nich informacje o ich rodzicach oraz o świadkach, wśród których często pojawiali się inni członkowie rodziny. Akta zgonu zawierają informacje o dacie i miejscu śmierci oraz wieku zmarłego, czasami znajdują się tam informacje o przyczynie zgonu, co może stanowić również ważną informację, która pozwala na śledzenie pewnych chorób, jakie niekiedy w rodzinie występują. W archiwach parafialnych oprócz ksiąg metrykalnych możemy spotkać księgi bierzmowanych, zapowiedzi, informacje o bractwach działających w parafii, kołach różańcowych, wykazy dobroczyńców, kroniki parafialne. Możemy też doświadczyć, że w parafii nie znajdziemy interesujących nas ksiąg metrykalnych, ponieważ zostały one przekazane do archiwum diecezjalnego, dotyczy to zwłaszcza starszych ksiąg. W archiwum diecezjalnym oprócz ksiąg metrykalnych znajdziemy akta parafii. Natomiast w archiwach państwowych mamy dostęp do spisów ludności, ksiąg grodzkich, ziemskich, miejskich, katastrów ziemskich, które również dostarczają ciekawych danych.

Jakie jeszcze są te źródła poszukiwań? Gdzie jeszcze warto zajrzeć, aby uzyskać ciekawe informacje?

Rzeczywiście, poszukiwania archiwalne to nie wszystko. Warto zapoznać się z publikacjami o tematyce genealogicznej i historycznej, szczególnie lokalnej i regionalnej, aby poznać kontekst ważny dla poszukiwania korzeni i interpretacji pewnych zdarzeń, jakie były udziałem bezpośrednim lub pośrednim naszych przodków. Pomocne mogą okazać się coraz częściej publikowane monografie poszczególnych rodów i rodzin, w których możemy znaleźć interesujące nas nazwiska. Wydawnictwa z zakresu historii regionalnej to również kopalnia wiedzy dla genealoga. Dobrze jest poznać tło historyczne badanego okresu i obszaru, z którym byli powiązani nasi bliscy. Pomocne mogą tu być biblioteki gromadzące prasę lokalną, publikacje regionalne, monografie dotyczące miejscowości, stare książki telefoniczne i adresowe, słowniki biograficzne.

Odtworzyła już pani drzewo genealogiczne swojej rodziny?

Stale poznaję losy rozmaitych ludzi, szczególnie dawnych mieszkańców ziemi łomżyńskiej oraz dostarczam za pośrednictwem opracowań własnych i edycji źródeł oraz redagowanych pinkasów łomżyńskich materiały do takiej efektywnej aktywności dla innych. Sama natomiast nie mam jeszcze pełnego drzewa genealogicznego mojej rodziny, ale - jak to się mówi - szewc w dziurawych butach chodzi... Ciągle otrzymuję jakieś kolejne materiały do jego tworzenia. Trafiają do mnie opracowane drzewa innych osób i stale wspieram wraz z zespołem ich tworzenie, m.in. przez młodzież uczestniczącą w prowadzonych przeze mnie warsztatach, z nadzieją, że na moje własne poszukiwania genealogiczne będę miała jeszcze czas. Moje córki mają osiągnięcia na tym polu, więc nawet, jeśli nie zdążę, „nie cała umrę”…

Czy przy okazji poszukiwań genealogicznych spotkała się pani z niezwykłymi, zaskakującymi odkryciami?

Tak, oczywiście, ponieważ poszukiwania genealogiczne to ciągłe zaskoczenie - niezwykłością powiązań rodzinnych, życiorysów, doświadczeń ludzi, przodków, podobieństwa losów, lecz także niematerialnego dziedzictwa, jakie po nich otrzymaliśmy. Przede wszystkim niezwykłe jest to, w jaki sposób dociera się do informacji o poszukiwanych osobach, jak się poznaje ich życiorysy. Na przykład zdarzyło się tak, że niepozorny list, element korespondencji seniora rodziny z jego dawną sympatią sprawił, że rodzina dowiedziała się po latach za jego pośrednictwem o swoich żydowskich korzeniach. W tym liście starsza już kobieta wyjawiła, że nie została żoną tego człowieka, ponieważ on poślubił „Żydówkę”. Jakiś czas temu, ponad dwa lata po tym, kiedy opublikowałam wspomnienia o rodzie Łabędzkich, otrzymałam z Petersburga od siedemdziesięcioczteroletniej kobiety maila z informacją, że edytowane przeze mnie i uzupełnione dokumentami wspomnienie stanowi „cudownie” przez nią odnalezioną opowieść o losach jej rodziny. Kobieta ta dopowiedziała tę historię, uzupełniając ją zdjęciami i swoimi wspomnieniami. Pięknie napisała: „Nie opuszcza mnie uczucie, że dzięki Pani i cudownemu zbiegowi okoliczności większość mojej rodziny wróciła do domu z różnych zakątków ziemi i zebrała się przy tym samym stole”. Mam poczucie pewnej misji, a więc bardziej pracuję dla spraw i ludzi niż dla siebie.

Co zostawimy po sobie naszym potomkom, którzy - tak jak my teraz - będą kiedyś szukać informacji o przodkach?

Możemy im zostawić: pamiątki rodzinne, udokumentowane nasze dokonania, jakieś opracowania własne lub zebrane dokumenty. Jest ważne, jak jesteśmy aktywnymi i świadomymi ludźmi. Ważne, by mieć poczucie przejmowania tradycji i pamięci jako pewnego depozytu, który powinniśmy przekazywać z pokolenia na pokolenie jako jedną z podstawowych wartości.

Czy następnym pokoleniom będzie łatwiej czy trudniej?

Raczej będzie im łatwiej, lecz to zależy od wielu czynników. Przestrzeń internetu może się zresetować… i wówczas nic po nas nie pozostanie, jeśli będziemy liczyli na to, że jest to jedyny sposób przechowywania naszych opracowań. Powinniśmy zabezpieczać i powielać szczególnie cenne dla nas zdjęcia i dokumenty czy opracowane drzewa genealogiczne, przekazywać je do archiwów czy udostępniać wielu zainteresowanym. Najlepiej jest je powielić i dać w depozyt kilku członkom rodziny.

Pytam w kontekście informacji o nas, które wrzucamy na portale społecznościowe oraz tysięcy wykonanych telefonami zdjęć, których jednak nie wywołujemy.

Tysiące zdjęć zachowuje tylko ślady naszego życia lub życia innych, nie zawsze te najistotniejsze, lecz mogą one prowadzić do rozpoznania nas czy lepszego poznania. Jednak nie jestem pewna, czy chodzi o to, abyśmy byli aż tak bardzo identyfikowalni - na poziomie obrazu - dla naszych potomków. Czy oni będą chcieli nas w ogólne poznawać, czy nie skupią się bardziej na swoim życiu, czy jeszcze będą mieli czas dla zainteresowania się swoimi przodkami, czy będą w tym widzieli sens? To raczej nie dostępność do źródeł stanowi o chęci poznania własnej tożsamości, lecz pewna wrażliwość i - przede wszystkim - pewna potrzeba, wspierana przez świadomość wartości przejętego niematerialnego dziedzictwa, bo - jak uzasadnia to Norwid - (…) aby drogę mierzyć przyszłą,/ Trzeba-ć koniecznie pomnieć, skąd się wyszło!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna