Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odwiedziliśmy "You Can Dance" za kulisami...

Urszula Krutul
Na zdjęciu Ada, Gabryś, Wiola i Marcin (od lewej) wysłuchują wskazówek reżysera przed nagraniem pozdrowień dla uczestników zagranicznej edycji.
Na zdjęciu Ada, Gabryś, Wiola i Marcin (od lewej) wysłuchują wskazówek reżysera przed nagraniem pozdrowień dla uczestników zagranicznej edycji. B. Maleszewska
Białystok, Warszawa. Zimny beton to pojęcie obce dla większości białostoczan. My też go nie znaliśmy. Póki nie znaleźliśmy się na nagraniu programu "You Can Dance". Widzieliśmy łzy szczęścia zawodników, prawdziwe oblicze jurorów i ukrytych za kamerami mistrzów ceremonii. I o tym chcemy Wam opowiedzieć.

Niech "zimny beton" da mi buuu. Chcę usłyszeć najbardziej żałosne oklaski, jakie potraficie z siebie wydobyć.

A teraz zmiana. Klaszczcie najmocniej jak potraficie - taka swoista "rozgrzewka" prowadzona przez Roberta Jarka zwanego przez wszystkich Mykee rozpoczyna każde nagranie wielkiego show telewizji TVN - "You Can Dance - Po prostu tańcz". Specjalnie dla Was pojechaliśmy do Warszawy na jeden z programów na żywo. I zajrzeliśmy za kulisy...

Naszą podróż zaczynamy około godziny 14. Z Białegostoku wyjeżdżamy wcześniej, aby w Jankach pod Warszawą, gdzie mieści się studio nagraniowe, być na kilka godzin przed programem na żywo.

Wchodzimy do studia. Jest puste, krząta się po nim tylko obsługa. Jednak już niedługo zostanie wypełnione gwarem widowni i wesołym głosem wspomnianego wcześniej Mykee'go. Ale nie uprzedzajmy faktów. Ze studia, które w telewizji wygląda na o wiele większe, przechodzimy do mniejszych pokojów skupionych wokół niego. Jest miejsce, w którym uczestnicy mogą poddać się masażom, są charakteryzatornie i jedno z najważniejszych miejsc w całym studiu - green room, w którym toczy się inne, trochę pozawizyjne życie.

Green room - miejsce pełne emocji

To tutaj uczestnicy jedzą, udzielają wywiadów, oczekują na wejścia na żywo i odpoczywają po programie. Momentami panuje artystyczny nieład, jest głośno, ale wszystko ma swój ukryty cel. To tutaj uczestnicy i jurorzy mogą być naprawdę na luzie. To tutaj, kiedy jeszcze było więcej osób, jedni spali, inni tańczyli, a jeszcze inni się wygłupiali.

To tutaj w końcu i my siadamy i możemy chwilkę odpocząć, zanim zaczniemy rozmawiać z uczestnikami. Na pierwszy ogień idzie Marcin Mroziński. Rozmowę zaczynamy od tego, czym jest dla niego taniec?

- Taniec jest dla mnie wszystkim. Jest to styl poruszania się, sposób wyrażenia siebie - mówi.

W momencie, kiedy rozmawialiśmy z Marcinem, nie było jeszcze wiadomo, kto odpada z programu i równocześnie, kto przechodzi do półfinału. Na pytanie, czy spodziewał się, że dojdzie tak daleko, stwierdził:

- Nie, bo tutaj ciężko coś przewidzieć. Wszystko zmienia się z godziny na godzinę. Człowiek niczego nie jest pewien. Bardzo cieszy mnie udział w tym programie, bo to jest niesamowita przygoda. Być na scenie i tańczyć dla świetniej publiki w profesjonalnej aranżacji. To wszystko jest tak niesamowite, że nigdy nie pomyślałbym, że coś takiego mnie spotka.

Żegnamy się z Marcinem, który idzie oddać się w ręce profesjonalistów od wizerunku. Rozglądam się wokół. Mój wzrok pada na znajomą twarz. Nieopodal nas siedzi Roofi, czyli Rafał Kamiński znany z I edycji programu. Zaczynamy rozmawiać. Rafał przygotowuje do programu kolejną choreografię. Hip hop.

- Tak naprawdę chciałbym chyba, żeby wygrali nasi. Im kibicuję od samego początku - mówi. Przyznaje, że do tej pory nie ma pojęcia czym kierują się widzowie przy wysyłaniu SMS-ów.

- Kierują się najmniejszymi szczegółami, gestami, mrugnięciem oczka. Jakieś głupie słowo może zaszkodzić na amen. Mamy program o ludziach, z tańcem w tle - mówi.

Z Michałem Pawłowskim rozmawiało się najlepiej. Na luzie, spokojnie. Cieszył się, że doszedł tak daleko. Był przygotowany na ewentualność opuszczenia programu już kilka tygodni wcześniej. Jak się później okazało odpadł w odcinku, w którym i nam przyszło uczestniczyć.

- Pomyślałem, że jak odpadnę to pojadę do domciu, wyśpię się w swoim łóżku, spotkam się z przyjaciółmi - mówi.

Nie chcą opuszczać Białegostoku

W tym całym zamieszaniu najdłużej przyszło nam czekać na rozmowy ze "swojakami". Ale udało się. Ada i Gabryś w dobrych humorach, ale widać, że bardzo już zmęczeni, opowiedzieli o swoim udziale w programie. W Gabrysiu cały czas tkwi lokalny patriotyzm. Na pytanie, czy kiedy zostanie gwiazdą opuści Białystok, odpowiada ze śmiechem:

- Po pierwsze, nie myślę o zostaniu wielką gwiazdą. Nie chcę opuszczać Białegostoku. Kocham to miasto i jest to miejsce w którym czuję się najlepiej. Myślę, że będę miał trochę roboty po tym programie i na pewno będę w rozjazdach. Ale nie przeprowadzę się z tego miasta gdzie indziej. Tam mam dom, rodzinę i niech tak zostanie.

Ada dodaje, że nie spodziewała się, że dojdzie tak daleko: - Było kilka takich momentów kryzysowych. Nasze ciało jest już zmęczone. Jesteśmy poobijani, wszędzie mamy siniaki. Ale i tak nie wyobrażam sobie mojego życia bez programu...

Ada zawiesza głos i już biegnie po ostatnie wskazówki do realizatorów programu. My też udajemy się na widownię. Siadamy na minitrybunach i słyszymy: "3...2...1... wchodzimy na żywo!".

Idziemy na żywioł, czyli program bez ściemy

Pytanie, które najczęściej słyszałam po powrocie do Białegostoku, brzmiało: Czy to wszystko jest naprawdę na żywo? Otóż jest. Wcześniej nagrywana jest tylko zapowiedź programu, która pojawia się tuż przed nim. Czasem trzeba zrobić kilka dubli, ale publiczność spisuje się świetnie. Wszyscy ukradkiem zerkają na mistrza ceremonii czyli Mykee'go.

Po programie jest losowanie, podczas którego zawodnicy i publiczność dowiaduje się kto, z kim i co zatańczy. Ale to już musi pozostać tajemnicą. Do kolejnego odcinka. Tak jak reszta naszych przeżyć za kulisami "You Can Dance"...

Dziękujemy stacji TVN za możliwość zrealizowania reportażu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna