W tym samym czasie był przewodniczącym jej rady nadzorczej. A tego prawo zakazuje. Bo przewodniczący rady jest od tego, by firmę kontrolować, a nie brać od niej zlecenia.
Kilka dni temu zebrała się rada nadzorcza Agencji Rozwoju Regionalnego Ares w Suwałkach. To instytucja, w której udziały mają samorząd województwa (47,6 proc.), Agencja Rozwoju Przemysłu z Warszawy i samorząd Suwałk. Na posiedzeniu tego forum pojawiła się kwestia Cezarego Cieślukowskiego, który radzie przewodniczył w latach 2008-2010. Na to stanowisko desygnowały go wywodzące się z PO władze woj. podlaskiego.
Przewodniczący rady nadzorczej wykonał na zlecenie Aresu 16 umów o dzieło. M.in. prowadził wykłady, opracowywał programy szkoleń. Według ekspertyzy prawnej, naruszył tym samym jeden z artykułów kodeksu spółek handlowych. Wprawdzie, w wyjątkowych sytuacjach możliwe jest, by członkowie rady wykonywali na zlecenie firmy różne prace, ale muszą to zaakceptować właściciele. A ta sprawa na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy nigdy nie stawała.
Muszą się tłumaczyć, ale nie chcą
W najbliższy piątek radni sejmiku województwa podlaskiego będą głosowali nad wnioskiem marszałka Jarosława Dworzańskiego (należy do PO) o odwołanie Cieślukowskiego (także z PO) z funkcji członka zarządu województwa. Zażądało tego CBA, która przyjrzało się oświadczeniom majątkowym Cieślukowskiego. Najpierw miał on wykonywać umowy-zlecenia na rzecz dwóch firm z Suwalszczyzny, a potem decydować o przyznaniu im dotacji unijnych.
O to, dlaczego sprawa sprzed dwóch lat wypłynęła akurat przed głosowaniem, próbowaliśmy wczoraj zapytać najpierw Grzegorza Rykowskiego, białostoczanina, który jest przewodniczącym rady nadzorczej Aresu. Nie odbierał telefonu, a gdy nagraliśmy pytanie na poczcie głosowej, "komórkę" wyłączył. Na żadne pytanie nie chciał odpowiedzieć też kolejny reprezentant urzędu marszałkowskiego w radzie nadzorczej - suwalski prawnik Miłosz Sadowski. Nie przekonał go nawet argument, że reprezentuje publiczną instytucję, w związku z czym musi tłumaczyć się z podejmowanych działań. Czy urząd marszałkowski, który w sprawie Cieślukowskiego stara się zachowywać europejskie standardy, wyciągnie też konsekwencje wobec swoich reprezentantów w radzie nadzorczej Aresu - sprawdzimy.
- Absolutnie nie szukaliśmy żadnych haków na pana Cieślukowskiego - zapewnia Anna Naszkiewicz, prezes suwalskiej agencji. - To, co było, niespecjalnie mnie interesuje. Troszczę się przede wszystkim o to, co będzie.
Jak twierdzi, pojawienie się sprawy Cieślukowskiego podczas posiedzenia rady nadzorczej także ją zaskoczyło.
Wszyscy wszystko zgodnie z prawem...
Umowy o dzieło z byłym przewodniczącym rady nadzorczej podpisywali prezes Aresu i jego zastępca. Na stanowisku do dzisiaj pozostał drugi z nich - Bogdan Kościuch, czołowy działacz suwalskiej PO. Ale na żadne pytania nie chce odpowiadać. Odsyła do rady nadzorczej.
Natomiast Cezary Cieślukowski przez dwa dni nie odpowiedział na nasze pytanie przesłane pocztą elektroniczną. A kiedy się z nim skontaktowaliśmy, stwierdził, iż jest sprawą zaskoczony. Dodał, że zawsze działa zgodnie z prawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?