Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara bielskiego UB doczekała się pochówku

J. Januszkiewicz, azda
67 lat rodzina Józefa Niechody czekała na identyfikację jego szczątków

Józef Niechoda urodził się w lipcu 1905 roku w Szereszewie w województwie brzeskim. W okresie międzywojennym odbył służbę wojskową i ukończył szkołę podoficerską. W 1930 r. ożenił się z Magdaleną Szysz.

W rodzinnej miejscowości wybudował drewniany młyn, z którego utrzymywał rodzinę. We wrześniu 1939 roku został powołany do wojska, ale w walkach nie uczestniczył. Po wojnie, w ramach tzw. akcji repatriacyjnej, cała rodzina została przesiedlona. Osiedlili się w Boćkach. Tu także wraz ze wspólnikiem wybudował młyn. Później wydzierżawił drugi młyn w Smolugach koło Dziadkowic.

Jak podaje IPN, o jego działalności w podziemnych organizacjach niepodległościowych wiadomo bardzo mało.

- Wiele wskazuje na to, że był współpracownikiem lokalnego podziemia antykomunistycznego i udzielał wsparcia materialnego (żywnościowego) oddziałom partyzanckim - podaje Tomasz Danilecki z białostockiego IPN.

Na święta trafił do katowni

Został zatrzymany tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 1949 roku, jako podejrzany o współpracę ze strukturami Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” oraz o nielegalne posiadanie broni. Trafił do aresztu Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim.

Z ustaleń Instytutu wynika, iż był brutalnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy Wiktora Trochimczyka, Bogusława Pytlarza i Jana Żyto.

- Gdy na skutek bicia przyznał się do zarzutów, został doprowadzony do szefa PUBP Bronisława Bortnowskiego - czytamy w sporządzonej przez IPN notatce. - Wycofał przed nim wcześniejsze zeznania, skarżąc się na tortury stosowane przez jego podwładnych. Odtąd do przesłuchujących i bijących dołączył również Bortnowski. Józef Niechoda ponownie bity rękoma, gumową rurką, kijem, kolbą karabinu 29 grudnia zaczął gorączkować i majaczyć. Następnego dnia wezwano lekarza, ale pomimo jego interwencji tej nocy Józef Niechoda zmarł.

Sekcja zwłok wykazała liczne i poważne obrażenia ciała.

Za doprowadzenie do jego śmierci Wiktor Trochimczyk, Bogusław Pytlarz i Jan Żyto zostali skazani 26 lipca 1950 r. na kary do 2 lat więzienia. Bronisław Bortnowski, były żołnierz Armii Czerwonej i NKWD, który posiadał w tym czasie obywatelstwo sowieckie, nie stanął przed sądem nawet w charakterze świadka. Został jedynie ukarany dyscyplinarnie.

- Już po śmierci Józefa do domu Niechodów funkcjonariusze UB podrzucili broń, którą następnie „znaleźli” w trakcie rewizji - opisują historycy z IPN. - To w połączeniu z oskarżeniami o nadużycia gospodarcze w młynie wystarczyło, aby upaństwowić majątek rodzinny. Żona Józefa, Magdalena, oraz czwórka ich dzieci (w wieku 3, 6, 11 i 15 lat) zostali pozbawieni męża i ojca, a także środków do życia.

Bortnowski nigdy nie został ukarany za śmierć Niechody, pomimo że cały czas mieszkał w Polsce. Śledztwo w jego sprawie było cały czas to umarzane, to wznawiane. Zarzuty postawiono mu dopiero w 2004 roku, ale przed sądem nie mógł stanąć ze względu na stan zdrowia. A później w 2011 zmarł.

Sam Józef Niechoda nie doczekał się rehabilitacji, pomimo iż w latach 90. objęto nią wielu działaczy podziemia antykomunistycznego. Nie rehabilitowano go, bo nigdy nie został prawomocnie skazany.

Nie wiedzieli, czy to grób ojca

Rodzina nigdy nie otrzymała ciała Józefa. Ale Magdalena Niechoda już w 1950 dostała informację, jakoby miał on być pochowany na bielskim cmentarzu prawosławnym. Dozorca cmentarza pokazał jej nawet miejsce, gdzie UB pochowało mężczyznę, prawdopodobnie jej męża. Rodzina zaopiekowała się grobem, pomimo że nie była pewna, kto w nim spoczywa. Syn zabitego pod koniec lat 50. zwrócił się do władz o wskazanie miejsca pochówku ojca, ale dostał odpowiedź odmowną.

Dopiero w 2013 roku starania o ekshumację grobu podjęli pracownicy białostockiego IPN. Ale ciągle spotykano się z odmową. Sanepid odmówił rodzinie Niechodów, ponieważ... nie było pewności, że to ich bliski spoczywa w tym grobie. Odwołania nic nie dawały.

Rodzina zamordowanego nie poddawała się. Pracownicy IPN również. Oficjalnie IPN nie mógł wszcząć śledztwa w sprawie śmierci Niechody, bo te zamknęła w latach 50. bielska prokuratura. Ale znalazł się sposób.

Prokurator IPN, Zbigniew Kulikowski, powołując się na informacje, iż w tej części cmentarza mogły być chowane ofiary IPN, wystąpił o zgodę na ekshumację grobu nieznanej ofiary w ramach śledztwa dotyczącego zbrodni bielskiego Urzędu Bezpieczeństwa.

I na to zgodę otrzymał! W październiku ubiegłego roku ekshumowano szczątki dwóch osób pochowanych w grobie Niechody. Jedne spoczywały w trumnie, drugie obok niej.

Czaszka mężczyzny pochowanego w trumnie była przecięta - co jest charakterystyczne dla sekcji zwłok. Specjaliści na podstawie badań genetycznych ostatecznie potwierdzili, iż to szczątki Niechody.

- Szkielet drugiej osoby pochowanej obok trumny zachowany był w formie szczątkowej - ekshumowano czaszkę i jedynie fragmenty innych kości - informują pracownicy IPN. - Usytuowanie i stan zachowania tych szczątków mogą wskazywać na to, że to pozostałość po starszym pochówku, który naruszyli funkcjonariusze UB kopiąc grób w 1950 r. Na wypadek gdyby to była jednak inna ofiara UB, również z tego szkieletu pobrano próbkę kości do badań genetycznych.

W czwartek Halina Zarachowicz, córka Józefa Niechody, z rąk dr. Łukasza Kamińskiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, odebrała dokument potwierdzający tożsamość jej ojca.

W sobotę odbył się jego uroczysty pogrzeb. Żałobne nabożeństwo zostało odprawione w kościele błogosławionej Marii Lament w Białymstoku, a szczątki zamordowanego pochowano uroczyście na miejscowym cmentarzu.

- To dla mnie radosny dzień. Jestem szczęśliwa, że tata i mama w końcu będą razem. Jestem to winna rodzicom - mówiła przez łzy Halina Zarachowicz.

Uroczysty pochówek był uwieńczeniem jej wieloletnich starań o odnalezienie grobu ojca.

W uroczystości wzięli udział Barbara Bojaryn, dyrektor białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, oraz pracownicy, którzy przyczynili się do rozwiązania tej tragicznej zagadki historii.

Warto wspomnieć, iż kilka miesięcy temu pracownikom białostockiego IPN zidentyfikowali inną, związaną z naszymi terenami, ofiarę władz komunistycznych - Wacława Sadokierskiego, który mieszkał w Hajnówce i został zamordowany w białostockim więzieniu. Jego szczątki odkryto podczas zorganizowanych przez IPN badań archeologicznych na dziedzińcu zakładu karnego przy ul. Kopernika w Białymstoku. On też doczekał godnego pochówku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna