Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okradli wielką firmę na 2,5 mln zł

Michał Modzelewski
sxc.hu
Prokuratura oskarża.

Prawie 2,5 miliona złotych straciła Spółdzielnia Mleczarska "Mlekpol" w wyniku oszustw. Prokuratura oskarża o nie 52-letnią Krystynę K., byłą kasjerkę grajewskiej mleczarni oraz pozostałe cztery osoby (odpowiadające za współudział). Kobiecie grozi nawet dziesięć lat więzienia. W przyszłą środę rozpocznie się ich proces.

Kasa za udziały szła na lewo
Prokuratura Okręgowa w Łomży zakończyła właśnie trwające blisko pięć lat śledztwo w sprawie nadużyć gospodarczych. Sprawa jest niezwykle obszerna, jej akta liczą jak na razie 34 tomy. Zeznawało w niej łącznie kilkaset osób. Najważniejszy zarzut, jaki postawiono Krystynie K. dotyczy jej działalności w latach 2002-2005.

Dotyczy on nielegalnych zmian dokonywanych przez ówczesną kasjerkę przy rozliczaniu przedsiębiorstwa z jego udziałowcami.

Proceder był możliwy dzięki temu, że kobieta miała ciągły dostęp do systemu komputerowego, za pomocą którego firma dokonywała takich rozliczeń.

Jak ustalili śledczy, w efekcie jej działań przelewy zostały tak ustawione, że pieniądze trafiały nie tylko do osób, którym udziały się zgodnie z prawem należały, ale również do tych, którzy nie mieli zgody zarządu firmy na ich wypłaty, m.in. byłych członków spółdzielni oraz osób, które nigdy nawet do niej nie należały. Inny z postawionych kobiecie zarzutów dotyczy tworzenia fikcyjnych dokumentów. To dzięki nim kasjerka miała pobierać pieniądze za udziały i przelewać je na konta osób, które uprzednio jej zapłaciły.

Kosztowne operacje
W ten sposób doprowadzono firmę do strat, których ogólna kwota sięga 2,3 mln zł. Realna strata orzeczona przez biegłych wyniosła jednak "tylko" ok. 285 tys. zł, bo spółdzielni udało się odzyskać większość nienależnie wypłaconych pieniędzy.

Poza tym Krystynie K. zarzucono, że razem z pozostałymi oskarżonymi dokonywała nieuprawnionych korekt w systemie comiesięcznego rozliczania się spółdzielni z poszczególnymi dostawcami mleka.
Wyglądało to tak, że po opracowaniu przez główną księgową zestawienia, ile i kto dostarczył danego surowca, robiono jego "korekty". W efekcie kwoty od kilkuset do nawet 10 tysięcy złotych trafiały w niepowołane ręce.

Sama oskarżona w toku śledztwa do zarzucanych jej przestępstw się nie przyznała. Podobnie jak były dyrektor działu skupu Zdzisław K., również oskarżony o oszustwa. On zresztą w trakcie postępowania w prokuraturze stwierdził, że nienależnych korekt dokonywał za zgodą zarządu.

Nie wykluczone, że w sprawę zamieszanych było więcej osób, ale w toku śledztwa nie udało się znaleźć dowodów pozwalających na poszerzenie kręgu podejrzanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna