Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Omal nie stracił majątku swego życia. Wciąż walczy z bankiem

Redakcja
– Nie poddam się póki żyje – zapowiada Wiesław Grzegorczyk. – Chcę pokazać ludziom, żeby nie podpisywali umów lekką ręką.
– Nie poddam się póki żyje – zapowiada Wiesław Grzegorczyk. – Chcę pokazać ludziom, żeby nie podpisywali umów lekką ręką.
Wiesław Grzegorczyk, rolnik z Wysokich k. Korycina, do dziś sądzi się z bankiem w związku z kredytem zaciągniętym w 2000 roku.

Mimo, że wygrał w sądzie I instancji, bank złożył odwołanie. W piątek 28 października w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku ma odbyć się pierwsza rozprawa.

47-latek wziął w PBK SA kredyt na blisko 290 tys. zł na rozwój gospodarstwa. Trzy lata później, w wyniku ogromnych susz, pojawiły się u niego chwilowe problemy finansowe. Mężczyzna otrzymał pismo o możliwości rozwiązania umowy i konieczności spłaty całego długu. Porozumiał się jednak z bankiem odnośnie restrukturyzacji zadłużenia (tak przynajmniej uważał) i powoli spłacał kredyt.

Dopiero po 5 latach okazało się, że umowa dawno została wypowiedziana, a bank PeKaO SA (to w niego przekształcił się BHP PBK SA) żąda od niego spłaty całości zadłużenia wraz z gigantycznymi odsetkami, łącznie 573,6 tys. zł.

- Byłem w szoku! - wyznaje nasz Czytelnik. - Przez cały czas spłacałem raty regularnie. Nie dostałem żadnego upomnienia. Przecież gdybym wiedział, że są jakieś nieprawidłowości, zrobiłbym wszystko, żeby temu zapobiec. Teraz mogłem stracić dorobek całego życia.

Pan Wiesław przekonuje, że ostatnia korespondencja z banku była w grudniu 2003 r. Pracownicy instytucji twierdzą zaś, że wielokrotnie dzwonili do kredytobiorcy z informacją o możliwości
wypowiedzenia umowy. Sprawa trafiła do sądu.

Grzegorczyk pozwał PeKaO o pozbawienie tytułu wykonalności i uznanie, że kwota zadłużenia jest należna, ale w innej wysokości. Proces wygrał rolnik. Sąd I instancji wyrokiem z 25 maja 2011 r. przyznając rację Czytelnikowi stwierdził, że umowa została rozwiązana niezgodnie z prawem. Bank o niespłaceniu kredytu w umownym terminie i wypowiedzeniu umowy nie zawiadomił kredytobiorcy i poręczycieli listem poleconym. Instytucja złożyła odwołanie od wyroku.

Pełnomocnik PeKaO twierdzi, że bank mógł wypowiedzieć umowę już w 2003 r., ale nie musiał. "Wypowiedzenie w późniejszym terminie dało kredytobiorcy czas (kilka lat) na "uzdrowienie sytuacji finansowej i nie powiększało zadłużenia o odsetki według wyższej stopy procentowej oraz o ewentualne koszty egzekucji" - czytamy w apelacji. Zdaniem prawnika rolnik tej szansy nie wykorzystał.

- Wszystkiemu jest winny bałagan w papierach w banku - podejrzewa pan Grzegorczyk.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna