Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oni chcą do Białegostoku. Zobacz, dlaczego im tak źle

Julia Szypulska [email protected]
– Cóż z tego, że w Białymstoku zapłacę nieco wyższy podatek, jeśli zaoszczędzę na przykład na naprawie samochodu – uważa Marek Borowski z Łysek ( na zdj. stoi w środku).
– Cóż z tego, że w Białymstoku zapłacę nieco wyższy podatek, jeśli zaoszczędzę na przykład na naprawie samochodu – uważa Marek Borowski z Łysek ( na zdj. stoi w środku).
Tu są siedziby dużych firm. Tutaj też postawiono mnóstwo eleganckich domów jednorodzinnych. Ale to tylko jedna strona wizerunku miejscowości położonych wzdłuż trasy warszawskiej. Druga to dziurawe i błotniste drogi, brak oświetlenia, kanalizacji i sieci gazowej.

Gmina o nas zapomniała - mówią mieszkańcy miejscowości Łyski, Krupniki, Porosły i Porosły - Kolonia. Od lat domagają się od władz Choroszczy inwestycji na swoim terenie. Mają dosyć naprawiania samochodów, które grzęzną w błocie i dziurach. Nie próbują też wieczorem spacerować, bo we wsi ciemno choć oko wykol. Uliczne latarnie są tutaj rzadkością.

Czas na nowego zarządcę

Leonard Sawoniewski przeprowadził się do Porosłów w 2002 roku. Chciał spędzić emeryturę w spokojnym miejscu. Nie ma dobrej drogi, ale kiedyś zrobią - myślał. Do dziś się nie doczekał.
- Tyle już pism wysłałem do burmistrza - pokazuje grubą teczkę, w której najstarsza korespondencja sięga 2004 roku. - Prosiłem żeby zrobić oświetlenie i drogę łączącą nas z ulicą Elewatorską w Białymstoku. Nic nie wskórałem. Ja jeszcze sobie daje radę. Ale szlag mnie trafia, kiedy patrzę na te matki, które pchną wózki z dziećmi i grzęzną w błocie.

Emocji nie kryją też mieszkańcy innych miejscowości.
- Jesteśmy sercem tej gminy, bo tu swoje siedziby mają firmy i stąd płyną podatki - zauważa Marek Borowski, przedsiębiorca z Łysek. - Ale infrastruktura u nas taka, jak na końcu świata. Nawet sieci gazowej nie przeprowadzili wzdłuż trasy warszawskiej, choć sam zbierałem podpisy żeby tak się stało. Czas poszukać takiego zarządcy, który doceni walory naszych terenów.

Tym zarządcą miałyby być władze Białegostoku. Mieszkańcy wymienionych miejscowości chcą się włączyć w granice administracyjne miasta. Zawiązali grupę inicjatywną i chcą rozpocząć procedurę. Na razie mają za sobą zebrania wiejskie, gdzie usłyszeli od ludzi słowa poparcia oraz pierwsze spotkanie z Tadeuszem Truskolaskim, prezydentem Białegostoku. Ten nie powiedział - nie. We wtorek odbyła się też w Choroszczy sesja rady gminy, na której dyskutowano o inicjatywie. Atmosfera była gorąca. Swoje stanowisko przedstawił Jerzy Ułanowicz, burmistrz Choroszczy. Zwrócił uwagę, że brak inwestycji na wspomnianych terenach nie wynika ze złej woli gminy, tylko braku pieniędzy. Wskazał, że w zdobywaniu pieniędzy unijnych na ten cel mają łatwiej miasta, bo jest tam większa gęstość zaludnienia.

- Żeby skanalizować na przykład Porosły trzeba zbudować 13 km sieci, do której przyłączy się zaledwie 180 mieszkańców - podaje przykład Jerzy Ułanowicz.

Przypomniał też zbuntowanym mieszkańcom, że podatki w Białymstoku są wyższe niż w Choroszczy. Odłączenie się od gminy będzie też skutkowało tym, że przestanie obowiązywać obecny miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów. Zanim miasto ustali nowy minie kilka lat. To z kolei zablokuje inwestycje. Z szacunków urzędu wynika, że aby zaspokoić oczekiwania inwestycyjne mieszkańców potrzeba ponad 50 mln zł.

- Przez 10 lat gmina musiałaby przeznaczyć na ten cel wszystkie swoje dochody - wylicza burmistrz. - Są w naszej gminie miejscowości, gdzie było jeszcze mniej inwestycji, ale one nie grożą odłączeniem się.

Gmina się rozdrabnia

Mieszkańców argumenty Jerzego Ułanowicza nie przekonują.
- Jakoś innym wiejskim gminom udaje się dostać dofinansowanie i na kanalizację, i na drogi - denerwują się. - Może trzeba spróbować skorzystać z jakichś innych funduszy unijnych.
Niektórzy używają jeszcze ostrzejszych słów.

- Burmistrz nie ma pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji. Mówi nam, że się nie da. Za takie stwierdzenie można wylecieć z każdej szanującej się firmy - irytuje się Dariusz Koda, sołtys Kolonii Porosły. - Nasze miejscowości są sercem tej gminy i w nie w pierwszej kolejności powinna zainwestować zamiast się rozdrabniać. Bo jeśli one się rozwiną, do gminy wpłynie więcej pieniędzy, a na tym skorzystają pozostałe wsie.

Podobnie uważa Lech Makal, sołtys z Łysek. - Radni nie odrobili lekcji z historii - mówi. - Zawsze było tak, że najlepiej rozwijały się miasta przy szlakach handlowych. U nas jest odwrotnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna