Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osady z oczyszczalni ścieków "Czajka" trafiały do Brańska. Po kontroli inspekcji ochrony środowiska, sprawa trafi do sądu

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Awaria w oczyszczalni ścieków "Czajka"
Awaria w oczyszczalni ścieków "Czajka" Szymon Starnawski/ Polska Press
WIOŚ nałożył na spółkę zajmującą się rekultywacją pola składowego w Brańsku mandat. Firma odmówiła jego przyjęcia. - Sprawa ma kontekst czysto polityczny i stanowi medialną nagonkę - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez spółkę.

- Stwierdziliśmy niepełną ewidencję odpadów oraz przyjmowanie odpadów niezgodnie z posiadanym zezwoleniem: to jest paliwa alternatywnego wysokokalorycznego oraz osadów ściekowych z oczyszczalni ścieków "Czajka" w Warszawie, co stanowi naruszenie tzw. zasady bliskości. Zgodnie z Ustawą o odpadach, tego rodzaju odpady powinny być składowane w bliżej położnej instalacji. Uznaliśmy, że Brańsk nie jest najbliżej położoną instalacją względem Warszawy - wyjaśnia Mirosław Michalczuk, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Białymstoku.

Ustalenia to efekt zakończonej w sierpniu kontroli na rekultywowanym terenie w Brańsku - blisko rok po pierwszej awarii kolektora dostarczającego ścieki do owianej złą sławą stołecznej oczyszczalni "Czajka". 26 sierpnia br. doszło tam do kolejnej awarii. Od tego dnia do Wisły trafia trzy tysiące litrów nieczystości na sekundę. Podczas, gdy trwają prace nad budową tymczasowego rurociągu i walka z widmem katastrofy ekologicznej, podlaskie służby starają się wyegzekwować sankcję za ujawnione - ich zdaniem -nieprawidłowości w Brańsku.

- Niedawno zakończyliśmy procedowanie protokołu kontroli, ponieważ spółka wniosła uwagi - dodaje wiceszef podlaskiego IOŚ. - Musieliśmy rozpatrzeć odwołanie i zająć stanowisko.

To się jednak nie zmieniło. Spółki również. Jak informuje WIOŚ, firma nie przyjęła mandatu za wykroczenie, który wynosi 500 złotych (takie jest ograniczenie ustawowe). Dlatego - jak zapowiada inspektorat środowiska - zostanie do sądu skierowany wniosek o ukaranie. Ewentualna kara zależeć będzie od ilości odpadów, które stanowiły naruszenie zasady bliskości.

Spółka zapytana przez nas o stanowisko w sprawie oświadczyła, że przede wszystkim nie otrzymała pisma podlaskiego inspektora ochrony środowiska, o którym ten w tym tygodniu wypowiadał się w środkach masowego przekazu.

"Jest zbulwersowana, że inspektor ujawnia mediom jego treść, zanim pozna je strona postępowania" - przekazała nam mecenas reprezentująca zarząd spółki. - Jednak co najbardziej istotne w całej sprawie – spory formalne z WIOŚ i prowadzone postępowanie, nie kwestionują samej jakości postępowania rekultywacyjnego i stanu środowiska naturalnego po zakończonej rekultywacji. W ocenie spółki sprawa ma kontekst czysto polityczny i stanowi medialną nagonkę.

Czytaj też: Suwałki: Awaria oczyszczalni ścieków. Kierownik oczyszczalni zostanie zdegradowany do stanowiska mistrza

Odnosząc się do protokołu kontroli, firma nadal podtrzymuje, że nie doszło do naruszenia zasady bliskości.

- Odebrane komunalne osady ściekowe zostały poddane procesowi odzysku (R3) w celu rekultywacji składowiska odpadów. Nie miało miejsca natomiast "stosowanie komunalnych osadów ściekowych" na powierzchni ziemi lub wprowadzanie ich do gleby" A tylko przy "stosowaniu osadów" należy przestrzegać zasady bliskości, nie zaś przy procesie R3-odzysk - tłumaczy prawniczka.

Dodaje, że - co do rzekomego dostarczenia tak zwanego paliwa alternatywnego (nie należy tego mylić z paliwami płynnymi) - władze spółki są zaskoczone, bo inspektorzy WIOŚ byli obecni przy rozładunku odpadu 30 października 2019 roku. Jeśli mieli zastrzeżenia co do jakości czy zgodności z prawem, to powinni byli natychmiast wstrzymać rozładunek lub usunąć odpad ze składowiska.

- Nic takiego nie miało miejsca, odpady zostały przyjęte. A co do rodzaju dostarczonego odpadu to jego klasyfikacji zgodnie z obowiązującymi przepisami dokonuje wytwórca odpadu, a nie WIOŚ, który prawnie nie ma do tego kompetencji. Do tego organ nie przeprowadził żadnych badań, których parametry fizykochemiczne wykazałyby, że jest to paliwo alternatywne, a bardzo duża obecność elementów organicznych to wyklucza. Wreszcie WIOŚ nie wskazał żadnych norm, przepisów czy innych wytycznych których nie spełnił odpad dostarczony przez spółkę - wymienia radca prawny.

Zobacz także: Sortownia odpadów w Studziankach. Ludzie mają dość. Piszą do premiera i prezydenta. I grożą, że zablokują drogę do granicy [ZDJĘCIA, WIDEO]

Opisywana spółka spoza naszego regionu, kilka lat temu wygrała przetarg na rekultywację terenu po byłym wysypisku śmieci w Brańsku. Teren wydzierżawiła gmina. Spółka miała odzyskiwać odpady i produkować m.in. bezpieczny dla środowiska kompost. Od tamtej pory kontroli WIOŚ było tam kilka, również po sygnałach zaniepokojonych mieszkańców. Pierwsza zakończyła się karą administracyjną w wysokości 10 tys. zł, bo - jak wyjaśnia Mirosław Michalczuk - rozpoczęła dowożenie odpadów jeszcze przed uzyskaniem zezwolenia. Przy kolejnej kontroli okazało się, że są przetwarzane odpady komunalne, na które spółka nie miała pozwolenia. Tym razem inspekcja nałożyła sankcję w wysokości 1 milion złotych i wydała decyzję o wstrzymaniu dostarczania odpadów w celach rekultywacji. Dostarczanie zostało wstrzymane w listopadzie 2019 r., choć decyzja nie jest jeszcze prawomocna. Postępowanie wciąż trwa. Po odwołaniu spółki sprawą zajmuje się Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna