Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiem kobiet (prawie) idealnych, opiewanych w rockowych piosenkach. Przy nich faceci zapominają o bożym świecie [wideo]

Dariusz Szreter
David Bowie i jego "China Girl" - patrz miejsce 5. na liście
David Bowie i jego "China Girl" - patrz miejsce 5. na liście print screen z YT/vevo
Dziś 8 marca czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet - kiedyś święto goździków i rajstop, obecnie czas manif. Postanowiłem nie pozostać obojętnym i sporządzić listę ośmiu kobiet (prawie) idealnych, opiewanych w rockowych piosenkach.

Nie chodzi o najpiękniejsze piosenki o kobietach, tylko takie kawałki, których bohaterki mają w sobie to coś, które sprawia, że faceci na myśl o nich zapominają (przynajmniej na jakiś czas) o bożym świecie.

Zapraszam do zawarcia, ewentualnie odnowienia znajomości. Nie pożałujecie.

8. Kinks - Lola

Zaczynamy nieco nietypowo, bowiem Lola, bohaterka piosenki zespołu Kinks z 1970 roku, nie jest zwyczajną kobietą. Szczerze mówiąc są poważne wątpliwości czy w ogóle...

Ten motyw powtarza się zresztą często w brytyjskiej literaturze czy filmie: do Londynu przyjeżdża prostaczek z północy, np. Szkocji ("Trainspotting") czy Ulsteru ("Crying Game") i w podejrzanym klubie spotyka namiętną panienkę, która jednak przy bliższym poznaniu okazuje się nieco inna niż większość pań. Tak właśnie jest z Lolą, poznaną przez autora piosenki w cieszącej się określoną sławą dzielnicy Soho, w miejscu, gdzie "serwują szampana smakującego jak Cherry Cola", czyli lokalu raczej niezbyt wykwintnym.

To ona pierwsza poprosiła go do tańca, w którym ściskała go tak mocno, że omal nie złamała mu karku, a on zastanawiał się cały czas, jak to jest, że Lola "chodzi jak baba, ale głos ma jak chłop". Wyrywa się, chce uciekać, ale serce nie sługa i w końcu uczucie bierze górę nad drugorzędnymi przeszkodami. Niektórzy mężczyźni tak już mają, że byle co ich nie zraża.

Przypomnijcie sobie ostatnią scenę "Pół żartem, pół serio". Tę na motorówce. I zamykającą film kwestię: "Nobody's perfect". A my tu właśnie piszemy o paniach PRAWIE idealnych.

7. Them - Gloria

W ciągu ostatniego półwiecza Van Morrison napisał kilka setek piosenek, jeśli nie więcej. Ale nawet gdyby napisał tylko tę jedną (z 1964), należałoby mu się miejsce w panteonie rockowym.

Co takiego jest w tej Glorii, że zdecydowali się ją - pardon pour le mot - pokryć (ang. to cover) tacy artyści jak The Doors, Jimi Hendrix, Bruce Springsteen, U2, Pattie Smith, AC/DC, R.E.M., nie wspominając o setkach, jeśli nie tysiącach mniej znanych wykonawców? Jest i polska wersja (przekład Grabaż z Pidżamy Porno, wykonanie - T.Love), gdzie bohaterka charakteryzuje się tym, że ma "krótkie i szalone linie papilarne".

Sekret kryje się po pierwsze, w motoryce tej pieśni, opartej na trzech prostych akordach, a po drugie odwołaniu się do uniwersalnej, znanej chyba każdemu facetowi sytuacji oczekiwania na dziewczynę. I to oczekiwania z bardzo konkretnymi planami, bowiem umówieni są nie w kinie, kawiarni, parku czy galerii handlowej, ale u niego. "Patrzę jak przychodzi pod mój dom, stuka do moich drzwi, wchodzi do mojego pokoju, mówię wam, tak mi z nią dobrze, chcę krzyczeć przez całą noc: G-L-O-R-I-A!"

Kto by nie chciał?

6. Bielizna - Prywatne życie kasjerki PKP

Polacy nie gęsi, nie tylko swój język, ale też swoje piosenki o swoich kobietach mają. Dlatego przynajmniej jedna powinna się tu znaleźć. Niestety, szybki przegląd skarbnicy pieśni narodowej pokazuje, że nie jesteśmy nacją szczególnie namiętną. Jeśli panowie decydowali się już zadedykować jakieś wersy paniom, to z reguły tym, które od nich odeszły, albo mającym innego rodzaju felery.

Ewka płacze, Jolka ma kłopoty z pamięcią, Ela straciła przyjaciela, Małgośka nic tylko od razu by się chciała zapisywać w urzędzie, a Baśka miała wprawdzie fajny biust, ale poza tym nic dobrego Wilki nie potrafiły o niej zawyć. A my nic więcej o niej nie wiemy.

A nam chodzi o to, by mieć pewność, że trafimy na kobietę, która będzie autentycznym oparciem dla swojego mężczyzny. Jak na przykład pani Monika z piosenki Starszych Panów:
"Pani Monika to jest cel wędrownika
zapatrzonego w daleki świat
a ja u niej z kompotem
mam obiady a potem
już po żadnych garkuchniach zup nie będę jadł"

Miało jednak być na rockowo. Na tym podwórku najbliżej tego ideału plasuje się skromna kasjerka PKP z piosenki Bielizny. Potrafi ona nie tylko zapewnić wsparcie lokalowe w postaci mieszkania w bloku z regularnie opłacanym czynszem, ale też niezapomniane przeżycia podczas seansów filmowych. W dodatku chwilowo jest wolna.

5.David Bowie - China Girl

Przekonanie, że dziewczyny z sąsiedniej wioski - bez wdawania się w szczegóły - różnią się budową anatomiczną od tych "naszych" kobiet, jest chyba równie stare, jak ludzkość. Stąd też naturalna ciekawość jaka popychała białych mężczyzn ku przedstawicielkom odmiennych kręgów kulturowych. Rzadko z happy endem. Antoniusz i Kleopatra, porucznik Pinkerton i Madame Butterfly, Don Jose i Carmen, John Smith i Pocahontas - za każdym razem zaczynało się obiecująco, a kończyło tak sobie.

Dawid Bowie i Iggy Pop za obiekt westchnień wybrali sobie przedstawicielkę Państwa Środka. Stereotypowo Chinkom przypisuje się uległość, uprzejmość, wytrzymałość, skromność. Bohaterka wspomnianej piosenki charakteryzuje się do tego rozsądkiem. Autor przyznaje, że kiedy zbytnio się podnieca (i nie chodzi tu o seks tylko nadmiar ambicji - sam określa się bowiem mianem człowieka, który chce rządzić światem), ona mówi mu żeby zamknął gębę. Gdyby tak panowie ..., ..., ... i może jeszcze ..., nie wspominając już o ... (tu wstawić odpowiednie nazwiska) trafili na taką Chinkę świat byłby dużo bardziej przyjaznym miejscem.

Nawiasem mówiąc obaj autorzy piosenki w późniejszym okresie weszli w egzotyczne związki małżeńskie. Iggy z Japonką o dźwięcznym imieniu Suchi, a Bowie z pochodzącą z Somalii modelką Iman.

Chińska dziewczynka pomogła Iggy'emu jeszcze w dodatkowy sposób. W pierwszej połowie lat 80. piosenkarz walczył z uzależnieniem narkotykowym i był kompletnie spłukany. Wtedy Bowie specjalnie wybrał ten utwór na przebojową płytę "Let's Dance", żeby pieniądze z tantiemów autorskich mogły zasilić konto jego kumpla. Zarówno album jak i sam utwór okazały się wielkim hitem i pozwoliły Popowi stanąć na nogi.

A więc panna okazała się nie tylko mądra, ale i posażna, a do tego, jeśli wierzyć teledyskowi, urodziwa.

4. The Rolling Stones - She Was Hot

Stonesi zawsze mieli bardzo konkretne oczekiwania w stosunku do kobiet i z reguły spotykały się one z pozytywnym odzewem, co potem chłopcy skrzętnie odnotowywali w swoich piosenkach. Stąd też w ich dyskografii znajdziemy całą galerię wyjątkowo wdzięcznych żeńskich postaci, jakkolwiek z ręką na sercu trzeba przyznać, że potraktowane są one, poza nielicznymi wyjątkami, dość jednowymiarowo.

Interesujące jest natomiast jak upływ czasu modyfikował nie tylko recepcję, ale też wykonanie niektórych z tych kawałków. Kiedy w 1978 wydali płytę "Some Girls" (- Bo nie mogliśmy spamiętać tych wszystkich imion - odpowiadali pytani o genezę tytułu), tylko najbardziej zagorzałe feministki protestowały przeciw fragmentowi piosenki tytułowej, mówiącemu o tym, co też takiego, zdaniem Micka Jaggera, czarne dziewczęta lubią robić przez całą noc. Kiedy po trzydziestu latach wykonywali ten utwór w filmie Martina Scorseese "W blasku świateł" odnośny wers już się nie pojawił.

W piosence "A Spider And A Fly" z 1965, bohater nawiązuje natomiast intymną znajomość z kobietą "około trzydziestki". Na koncertowym albumie "Stripped" (1995) pani jest już scharakteryzowana jako "około pięćdziesiątki". Darowali jej dyszkę, dżentelmeni.

Tu proponuję kawałek "She Was Hot", którego bohaterka ma tę właściwość, że zawsze pojawia się we właściwym miejscu i czasie - czy to będzie Nowy Jork, Detroit czy Chicago - i do tego zawsze jest w stanie najwyższego podniecenia.

Czy nie przemawia do Waszej wyobraźni wers: "była gorąca w topniejącym śniegu"?

Kurt Loder z magazynu "Rolling Stone" w recenzji podkreślał, że nie jest to pusty hymn seksualny, bowiem ostatni wers "mam nadzieję, że znowu się zobaczymy" dodaje piosence - cytuję: "nagłego emocjonalnego rezonansu". Co Panie na to?

Ja mam z tym utworem inny problem. Choć to - mówię z pełną odpowiedzialnością - jeden z najlepszych kawałków jaki Stonesi w ogóle kiedykolwiek nagrali, zilustrowany jest absolutnie koszmarnym teledyskiem, który mógłby z powodzeniem kandydować do miana najgorszego wideoklipu wszech czasów. Ostrzegam: oglądać tylko z zamkniętymi oczami.

3. Bob Dylan - Love Minus Zero/No Limit

"My love, she speaks like silence..." Moja miłość przemawia jak cisza - tylko po usłyszeniu pierwszego wersu tej piosenki wielu panów gotowych byłoby pewnie w ciemno prosić o rękę jej bohaterki. I to napisał Dylan! Niewielu jest chyba autorów, którzy kreślili tak gorzkie, żeby nie powiedzieć zjadliwe portrety kobiece, jak on.

"Porażające" - mógłby powiedzieć Jarosław Kaczyński po wysłuchaniu takich numerów jak "Positively 4th Street", "Dirge" czy "Idiot Wind". Gdyby je zrozumiał i gdyby ich tematyka cokolwiek go obchodziła, rzecz jasna. W każdym razie musiał się Bob parę razy nieźle nadziać, na różne monstra w spódnicy. Tu jednak śpiewa o kobiecie niemal idealnej, która "wie zbyt wiele, żeby się kłócić albo oceniać" ("she knows too much to argue or to judge"), a w dodatku "śmieje się jak kwiaty i nie daje przekupić walentynkami".

Skąd zatem to "prawie"? Ano stąd, że istnieją poważne przesłanki - graniczące z pewnością, by znów zacytować klasyka - żeby sądzić, że taka istnieje tylko w wyobraźni artysty.

2. Tom Petty - Mary Jane's lat Dance

Nawet gdyby Tom Petty nigdy nie napisał żadnej innej piosenki... itd, itp. Tak, podobnie jak "Gloria", to kawałek idealny, choć nie tak uniwersalny i chyba mało kto poważyłby się na jego cover. Mary Jane nie nadaje się do klonowania. Nam jednak nie chodzi tu o samą urodę piosenek, co ich bohaterki. Ta jest wyjątkowa nie tylko dlatego, że w teledysku wcieliła się w nią Kim Basinger. Cudowna nawet jeśli przypada jej rola kobiety, hm, jakby to powiedzieć... z przekroczonym terminem przydatności do użycia, (choć Tom Petty robi, co w jego mocy by to zignorować).

To w wersji wizualnej. A w warstwie literackiej to piosenka o dziewczynie, której nie da się przy sobie zatrzymać na dłużej. Jakkolwiek zakończenie tej historii jest z góry znane, i nie jest to happy end, warto zanurzyć się w ten romans nawet dla tych kilku niezapomnianych chwil. Kto raz zakosztował, jeszcze długo po rozstaniu będzie o niej śnić w nocy. Taka to już jest ta Mary Jane.

And the winner is...

1. AC/DC - Whole Lotta Rosie

Wreszcie mamy do czynienia z chodzącym (a może raczej toczącym się) ideałem. Na imię jej Rosie. Jak zaznacza podmiot liryczny nie jest ona wprawdzie szczególnie ładna, ani szczególnie mała. Jej wymiary wyrażone w calach to 43-39-56, co na centymetry daje około 108- 97-140, przy ciężarze ok. 120 kg. Poza tym jednak "ma wszystko na swoim miejscu", a jeśli chodzi o miłość, bije wszystkie inne na głowę ("When it comes to lovin'/Oh she steals the show"). I, co ważniejsze, nigdy nie przestaje.

Bon Scott, mimo krótkiego żywota, był gościem dość nieźle obytym w sprawach damsko-męskich. Jeśli zatem zaklina się, że nigdy nie spotkał takiej kobiety i domaga się jej towarzystwa przez całą noc, można mu wierzyć.

Zresztą, jak widać po kliknięciu poniższego linka, także determinacja Angusa jest ogromna. Mimo wyraźnych problemów z instrumentem udało mu się we właściwym momencie osiągnąć szczyt.

Co za kobieta, co za Rosie! I tak trzymać panie i panowie, nie tylko od święta!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna