Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżeni krzyczeli na adwokata, że jest papugą i musi głośniej kłapać dziobem

(yes)
Archiwum
W przybytkach Temidy nie brakuje nieoczekiwanych sytuacji.

Tylko pozornie sądowe sale są prawie tak samo ponure jak prosektorium. Zdarzają się sytuacje, kiedy trudno powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. Wybraliśmy kilka takich przykładów.
Trwa rozprawa oskarżonych o włamania i rozboje. Na ławie oskarżonych siedzą wytatuowani recydywiści. Prowadzą między sobą, mimo uwagi zwracanej parokrotnie przez sąd, towarzyskie pogawędki.

Jeden z nich zaczyna parodiować trochę jąkającego się adwokata. Drugi niespodziewanie wstaje i krzyczy do obrońcy:

- Głośniej kłap dziobem, papugo! Za to ci płacimy.

Sąd musiał przerwać rozprawę i nakazał wyprowadzenie oskarżonych. Adwokat, tuż po incydencie, zrzekł się ich obrony. Kolejnego trzeba było wyznaczyć z urzędu, a chętnych zdecydowanie brakowało.

* * *
Lata osiemdziesiąte. Przed suwalskim sądem lekarz oskarżony o przyjmowanie łapówek. Zeznają kolejni świadkowie. Jeden z nich został doprowadzony z aresztu, gdzie przebywa za kradzieże i oszustwa. Wchodzi w asyście policjantów.

Twierdzi, że również od niego doktor żądał łapówki. Wkrótce jednak gubi się w swojej opowieści.

- W śledztwie świadek mówił, co innego - zauważa przewodnicząca składu orzekającego. - Skąd teraz te nieścisłości?

- Bo mam tremę - odpowiada świadek.

Pani sędzia pozwala sobie na komentarz.

- Trema? To niemożliwe u takiego bywalca salonów sądowych. Zupełnie nie rozumiem.

- Bo pierwszy raz występuję jako świadek - zauważa mężczyzna.

* * *
Nie żyje od lat, ale do dziś krążą o nim anegdoty. W latach siedemdziesiątych pan N. był jednym z nielicznych w Suwałkach adwokatów. Kiedyś prawie godzinę spóźnił się na rozprawę. Sędzia nie krył swego poirytowania.

- Czy pana mecenasa nie stać na kupno zegarka? - dopytywał.

- Mam zegarek oburzył się adwokat, ale i mam sumienie - oznajmił, a następnie opowiedział o przyczynach spóźnienia: - Szedłem Kościuszki. Patrzę, niedaleko sądu stoi furmanka. Woźnicy nie było, a koń wychudzony i zagłodzony. Pomyślałem, że sąd poczeka. Poszedłem kupić worek zboża, żeby nakarmić konia. Spóźnienie jest więc usprawiedliwione.

* * *
Pewna suwalska adwokatka, już nieżyjąca, specjalizowała się w chłopskich sporach o miedzę. Procesy ciągnęły się latami. Przeważnie klienci pani mecenas w końcu wygrywali. Wtedy jednak rolnikowi zostawała już tylko miedza. Ziemia, a raczej jej równowartość, zasilała portfel adwokatki.

* * *
Sławny augustowski oszust wielokrotnie stawał przed wymiarem sprawiedliwości. Zazwyczaj nie szczędził pieniędzy na adwokatów, którzy mieli go uchronić przed pobytem w celi. Kiedyś jednak swojemu obrońcy zapłacił fałszywymi dolarami. Ten musiał przeboleć stratę, bo obrót banknotami z podobiznami amerykańskich prezydentów był wtedy zakazany.

* * *
Zaawansowany wiekowo mecenas, któremu zdarzały się już tylko sprawy przydzielane z urzędu, miał zwyczaj drzemać przez niemal całą sprawę i nie interesował się, co dzieje się w sądowej sali. Kiedyś, przy procesie o kradzieże i włamania, ocknął się, gdy prokurator żądał dla oskarżonego trzech lat więzienia.

- Co? - obruszył się adwokat. - Takim zbirom dałbym przynajmniej z sześć lat!

* * *
Na początku lat 90-tych złodzieje grasowali w Sądzie Wojewódzkim w Suwałkach. Ukradli togi i łańcuchy. W przebraniu paradowali po ulicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna