Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt w Grzędach powstał w 2003 roku. Cel był jeden – niesienie pomocy rannym i chorym zwierzętom z Biebrzańskiego Parku Narodowego. W tym roku, dzięki staraniom dyrekcji Biebrzańskiego Parku Narodowego, przy ośrodku powstał gabinet weterynaryjny „Leczniczówka“.
Od października, miejsce to prowadzi małżeństwo - Dominika i Dawid Wójcikowie. On pochodzi z Tomaszowa Lubelskiego. Skończył studia zootechniczne ze specjalnością hodowla koni i jeździectwo oraz leśnictwo. Ona jest białostoczanką po weterynarii. Połączyła ich miłość do zwierząt.
– Zawsze marzyłam o pracy z dzikimi zwierzętami, ale, co ciekawe, w naszej, polskiej weterynarii to jest nisza. Większość weterynarzy pracuje przecież z drobnymi zwierzętami, takimi jak psy czy koty, albo z bydłem lub końmi. Z dzikimi natomiast mało kto ma szansę, więc tym bardziej się cieszę, że akurat mi się to udało - przyznaje Dominika.
Dawid i Dominika skupiają się głównie na pomocy zwierzętom znalezionym w parku i jego otulinie. Najczęstszymi pacjentami są ptaki drapieżne i bociany, które trafiają do nich zazwyczaj po poparzeniach prądem. Są też ofiary zderzenia z szybą i takie, które po prostu wypadły z gniazda. Czasami zdarzają się i większe zwierzęta. Aktualnie mają u siebie młodego łosia - Maję. Jest jeszcze błotniak i jeż i sześć bocianów, które niestety już nigdy nie będą w stanie odlecieć do ciepłych krajów. Zostaną tu na zasłużoną emeryturę.
– Najważniejsza w naszej pracy jest wiedza z zakresu specyfiki każdego gatunku – podkreśla Dawid. – By każdemu zapewnić takie wymagania, jakich potrzebuje. Niektóre zwierzęta są stadne, inne potrzebują samotności. Jedne są nocne, inne dzienne. To wszystko trzeba wiedzieć i się do tego stosować.
Zadaniem pracowników ośrodka jest nie tylko pomoc medyczna, ale też przystosowanie zwierzęcia do powrotu do natury. I to jest najtrudniejsze, bo trzeba zrobić to tak, by dało sobie radę na wolności. Podopieczni ośrodka, aby móc wrócić na łono natury, muszą mieć zapewniony jak największy spokój. Dlatego też wizyty turystów nie są tu możliwe.
Ale leczenie dzikich zwierząt to nie jedyne zajęcie pracowników ośrodka. Pełna nazwa placówki brzmi: „Ośrodek Hodowli Zachowawczej Konika Polskiego i Rehabilitacji Zwierząt”, a więc są tu i koniki, a konkretnie dziesięć klaczy i jeden ogier. Są one jedyną rodzimą, pierwotną rasą koni, wywodzącą się bezpośrednio od tarpanów. Te biebrzańskie utrzymywane są w systemie hodowli rezerwatowej, co oznacza, że przez cały rok swobodnie żyją w parku. Ingerencja człowieka w ich życie ogranicza się do monitorowania ich kondycji i stanu zdrowia, odławiania „młodzieży“ oraz dokarmiania w okresie zimowym.
Pomoc mile widziana
Każdy może wesprzeć rozwój ośrodka w Grzędach. Dominika i Dawid chcieliby wybudować specjalistyczne woliery. Marzy im się też aparatura do wziewnego znieczulania zwierzą. Zastrzyki dawane ptakom w celu sedacji często bowiem bywają śmiertelne, a taka inhalacja z narkozą znacząco zwiększyłaby ich szanse na przeżycie.
Pieniądze można przekazywać ośrodkowi w formie darowizny, wpłacając je na konto Biebrzańskiego Parku Narodowego w tytule wpisując (Darowizna na rzecz OHZKPIRZ).
Więcej na temat Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Grzędach, przeczytasz w piątkowym Magazynie Gazety Współczesnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?