Opinia
Opinia
Jacek Bromski, reżyser:
- Wybraliśmy te tereny, ponieważ poprzedni film wszystkim się spodobał przez specyfikę tego miejsca. Często tu przyjeżdżałem. Obejrzałem sobie kiedyś spektakle Białostockiego Teatru Lalek i pomyślałem, że warto by tu zrobić film. Kiedy zaproponowano mi scenariusz filmu, którego akcja toczy się na pograniczu ukraińsko-polskim, postanowiłem ją przenieść tu na Podlasie, gdzieś w takie miejsce za Białystok tuż przed granicą wschodnią.
Pomyśleliśmy o takim miejscu na pograniczu, gdzie życie toczy się całkiem innym torem - powiedział Jacek Bromski, reżyser i scenarzysta filmu. - Nazwaliśmy je Królowy Most. Choć w rzeczywistości jest to mała wioska z kilkoma domami stworzyliśmy miasteczko, na które składa się Supraśl, Sokółka, Tykocin oraz parę miejsc w Białymstoku. Otoczyliśmy miejscowościami, które nie istnieją np. Macondo Podlaskie.
Premiera, potem serial
Opinia
Andrzej Beya-Zaborski, odtwórca roli komendanta:
- Nie przygotowywałem się w jakiś szczególny sposób do roli komendanta. Jestem w niej właściwie na swój sposób sobą. Dosyć często musiałem ingerować w dialogi, ponieważ nie brzmiały one tak, jakby mówili prawdziwi mieszkańcy tych terenów. Bardzo lubię tę rolę, ponieważ mogę w niej być autentyczny.
Dzięki filmowcom zarówno ta wymyślona miejscowość jak też prawdziwe, w których kręcone były ujęcia, stały się znane. I ta popularność będzie jeszcze długo trwała. O Królowym Moście zrobiło się głośno po pierwszej części historii, czyli "U Pana Boga za piecem". Już niedługo, bo 31 sierpnia do kin wejdzie druga - "U Pana Boga w ogródku". Białostocka premiera filmu odbędzie się dzień wcześniej.
Ale na tym nie skończy się historia komendanta Henryka, proboszcza i innych mieszkańców Królowego Mostu. Po wyeksploatowaniu filmu w telewizji pojawi się serial. Początkowo miały być to cztery odcinki po 1 godz. 20 min., ale potem postanowiono je zamienić na osiem części. Dlatego jeszcze w środę ekipa "U Pana Boga..." dogrywała ostatnie sceny w Królowym Moście i w Supraślu.
Boży ogródek od zaplecza
Tego dnia ciężko było przejechać trasę na Bobrowniki. Co kilkanaście minut wstrzymywany był ruch, żeby można było przeprowadzić próby, a następnie nagrać ujęcia. Kręcona była scena, gdy Stan (nowa postać - rodowity podlasianin, który po 20 latach wrócił do Królowego Mostu) został zatrzymany przez miejscowy patrol za zbyt szybką jazdę. On zaś podróżował właśnie do Macondo Podlaskiego.
Scena była o tyle trudna, że w tym czasie nie mogło być nikogo poza aktorami na drodze. Dlatego próby prowadzone były pod presją.
- Grzesiek wracaj szybko na pozycję, bo ja tu ruch od granicy wstrzymuję - wołał do Grzegorza Heromińskiego grającego Amerykanina jeden z członków ekipy.
Po kilku próbach udało się nakręcić ujęcie. Stan hamuje z piskiem opon. Nie rozumie jednak, co do niego mówią policjanci. Ci więc zaczynają mówić po niemiecku. Ostatecznie mierzą do niego z pistoletu, wyciągają z samochodu, zakuwają w kajdanki i dzwonią po komendanta. Co dzieje się później będziemy mogli zobaczyć dopiero w serialu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?