Chętnych znajdowała przez znajomych i znajomych znajomych. Od każdej osoby pobierała po 600-700 zł na - jak twierdziła - prezenty dla dyrektora. Była bardzo wiarygodna. Jednej z osób, której "załatwiała" pracę, powiedziała, że musi poczekać na etat w białostockiej firmie, dopóki na urlop macierzyński nie odejdzie pracownica będąca w zaawansowanej ciąży. W tej firmie rzeczywiście pracowała kobieta spodziewająca się dziecka.
- Twierdziła, że pracuje w firmie konsultingowej w Warszawie. Naprawdę nigdzie nie była zatrudniona - powiedział inspektor Zdzisław Taraszkiewicz z białostockiej policji pracy.
Dopiero w lipcu białostoczanka założyła własną działalność gospodarczą - firmę konsultingową. Chwaliła się szerokimi znajomościami. Obiecywała nawet posady menedżerów. Dokumenty oszukanych osób skrupulatnie przechowywała w pomieszczeniu z alarmem. Pracy nikomu nie załatwiła.
Przedsiębiorczą białostoczanką zainteresował się najpierw Wydział Kontroli Legalności Zatrudnienia Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, a następnie policja. W lipcu sprawa trafiła do prokuratury. Na jej trop naprowadziła anonimowa osoba znająca jednego z oszukanych. W policji pracy chciała się dowiedzieć, czy działalność przedsiębiorczej dziewczyny jest legalna.
Za nielegalne prowadzenie pośrednictwa pracy białostoczance grozi grzywna do 5 tys. zł, a za wyłudzenie pieniędzy - nawet kilka lat więzienia.
- Od osoby, która ma być zatrudniona nie wolno brać pieniędzy, nawet na znaczki pocztowe - podkreślił inspektor Taraszkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?