Pokrzywdzeni są Białorusini. Oskarżeni to z kolei dwaj mieszkańcy woj. dolnośląskiego, którzy przyjechali do Białegostoku robić „interesy”. To właśnie tam i w Ostrowi Mazowieckiej miało dojść do oszustw na (w przeliczeniu) prawie 470 tys. zł oraz usiłowania na 65 tys. zł.
Pomysł był genialny w swojej prostocie, ale wymagał pewnej zręczności i... reklamówki z podwójnym dnem. To z niej sprawca najpierw wyjmował i pokazywał kontrahentom prawdziwe banknoty, a później wręczał ich imitacje.
- Ciąłem kartki papieru na ręcznej gilotynie, a później kolorowałem kredkami - opisywał oskarżony Zbigniew H.
Według prokuratury 55-latek (odpowiada w warunkach recydywy) zaczepiał cudzoziemców. Mówił, że potrzebuje duże sumy białoruskich rubli i wymieni je na euro po korzystnym kursie. Tak było w przypadku J. P. Mężczyzna poznał H. w jednej z białostockich galerii handlowych. Doszło do trzech transakcji. J.P. wymieniał ruble za 10, 30 i 40 tys. euro. Wszystko na początku przebiegało bez zastrzeżeń.
- Robiłem to w celu wzbudzenia zaufania - przyznał oskarżonych Zbigniew H. Podczas ostatniego spotkania miał ze sobą specjalnie spreparowaną reklamówkę z dwiema komorami. Jedna miała dno (w niej były pliki pociętego papieru osłonięte z wierzchu pojedynczymi banknotami euro), druga bez dna (w niej były pliki prawdziwych banknotów).
- Spotkaliśmy się przed barem w Ostrowi Mazowieckiej. Jak zwykle dał mi do przeliczenia euro. Zabrał plik z powrotem, owijał gumką, wkładał do torby i podawał kolejne - zeznawał 36-latek w Sądzie Okręgowym w Białymstoku.
Na koniec dostał od oskarżonego cały pakunek. Białorusin szybko wsiadł do samochodu i odjechał. Dopiero w Białymstoku zorientował się, że został oszukany.
Zbigniew H. usłyszał w sumie trzy zarzuty, które obejmują okres 2014- 2015. Przyznał się tylko do jednego z udziałem J.P., ale kwestionuje kwotę. Pokrzywdzony twierdzi, że wymienił ruble za 100 tys. euro. Oskarżony - że za 70 tys. euro. Zaprzecza też, aby drugi oskarżony - Wiesław B. - brał udział w przestępstwie. On też zaprzecza.
- Niczego nie ukradłem, nie oszukałem. Nie było mnie na miejscu - twierdzi 47-latek. Ale jeden z pokrzywdzonych rozpoznał go.
Kolejna rozprawa 11 października.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?