Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent odesłany do domu. Trzy szpitale nie przyjęły go na oddział

Urszula Ludwiczak [email protected]
Pacjent odesłany do domu. Trzy szpitale nie przyjęły go na oddział
Pacjent odesłany do domu. Trzy szpitale nie przyjęły go na oddział sxc.hu
Pacjent w ciągu kilku godzin był na trzech izbach przyjęć. Najpierw kilka godzin w jednym szpitalu, potem w drugim i trzecim. A i tak na oddział nie trafił.

Pierwszy raz przydarzyło mi się coś takiego - opowiada pan Tomasz, 36 latek z Białegostoku. - Źle się czułem, na izbach przyjęć szpitali spędziłem w sumie kilkanaście godzin. Nigdzie nie zostałem przyjęty, a przecież takie wysokie ciśnienie, jakie miałem, nie jest czymś zwyczajnym.

Wszystko zaczęło się w minioną sobotę, ok godz. 14. Pan Tomasz był akurat w pracy. Nagle źle się poczuł, zasłabł. Wezwano pogotowie. Okazało się, że ma ciśnienie na poziomie 200 na 120. Pogotowie zabrało mężczyznę do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, który miał akurat ostry dyżur kardiologiczny.

- Tam czekaliśmy aż zrobią wszystkie badania, sprawdzano czy to nie stan przedzawałowy - opowiada żona pana Tomasza. - W końcu lekarze zdecydowali, że nie ma zagrożenia i mąż został przewieziony do Szpitala Miejskiego. Tam spędziliśmy kolejne kilka godzin, zrobiono znowu badania i wypisano męża do domu z receptą na lek i zaleceniem, aby udał się do lekarza rodzinnego. Było ok. godz. 22.

W domu mężczyzna jednak kolejny raz źle się poczuł. Znowu wezwano pogotowie. Tym razem karetka zawiozła go do Choroszczy, gdzie był dyżur neurologiczny. Tam po badaniach okazało się, że nie wymaga pomocy neurologicznej i kolejny raz trafił do Szpitala Miejskiego. A tu, po kolejnych badaniach, kolejny raz, ok. 3 w nocy został wypuszczony do domu. - Dobrze, że to zasłabnięcie nie skończyło się gorzej. Ale i tak naszym zdaniem, mąż powinien być położony do szpitala - mówi żona pana Tomasza.
Jak mówią przedstawiciele szpitali i pogotowia, wszystko odbywało się zgodnie z wszelkimi zasadami i pan Tomasz otrzymał najlepszą pomoc. - Ten pacjent miał skoki ciśnienia. Gdy do takich zdarzeń dochodzi w miejscu publicznym zawsze zawozimy pacjenta do szpitala, tak jak było tym razem - mówi Mirosław Tarasiuk, dyrektor ds. medycznych białostockiego pogotowia. - Ale to już od lekarza na izbie przyjęć zależy dalsze postępowanie.

- Ten pacjent trafił do nas na SOR, przy przyjęciu miał już niższe ciśnienie, nie był to już stan zagrażający życiu - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik USK. - Dlatego po badaniach przekazaliśmy go do szpitala miejskiego, który miał tego dnia dyżur internistyczny.

Lekarze ze Szpitala Miejskiego zapewniają, że pacjent nie kwalifikował się do położenia na oddział. Ciśnienie za każdym razem po podaniu leków i badaniach było już niższe. - Na pewno gdyby było jakiekolwiek zagrożenie, pacjent nie zostałby wypuszczony ze szpitala - zapewniają. - Ten pan został gruntownie przebadany, przepisano mu leki, dostał zalecenia odnośnie dalszego postępowania. A czekanie na wyniki badań, niestety trwa długo.

Decyduje lekarz

Skargi na odmowę przyjęcia do szpitala zdarzają się sporadycznie - mówi Małgorzata Jopich z podlaskiego oddziału NFZ. - W tym roku była jedna taka skarga. Za każdym razem i tak decyzję o tym, czy pacjent ma trafić na oddział, podejmuje lekarz, to kwestia medyczna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna