Te bagna są kopalnią złota - łanów trzciny, której pozyskaniem zajmują się rolnicy. Nie trzeba jej siać i uprawiać. Wystarczy skosić i sprzedać. Pod warunkiem, że konkurencja nie spali "kopalni".
Podczas naszej sobotniej wędrówki po mokradłach, w okolicach Barwika, obserwowaliśmy z niepokojem czarną chmurę dymu. Ogień najlepiej było widać z wieży widokowej na grądzie "Występ".
- Pali się tak od piątku. Ot i ktoś tu nie zarobi... Mamy tu niepisaną umowę, że każdy z nas ma swoje hektary do koszenia, choć granic i miedz nie ma. Ale jak przyjdą trzcinowe żniwa, to zawiść zżera konkurencję. Sam taki nie zje i nie da drugiemu - mówił obserwując pogorzelisko rolnik z Chojnowa, nazywany tu "Florkiem.
Za pęczek trzciny, którą chętnie na pokrywanie dachów biorą kupcy z zachodniej Europy można dostać nawet do 5 zł. Trzcina stała się cennym produktem lokalnym.
- To był mały pożar. Te jesienne nie podpalenie są już tak groźne, jak wiosenne. Nie ma już ptaków, zaś ogień sam zanika w mokradłach. Proceder wypalania traw też jest w zaniku, bo są unijne dopłaty. Za spalone hektary nie ma pieniędzy - tłumaczył Wojciech Dudziuk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego.
W niedzielę niebo nad bagnami było już czyste. Nie trzeba było nawet interwencji straży pożarnej. Pożar ugasił się sam. Straż parkowa i strażacy pilnowali tylko, by nie powstały nowe zarzewia ognia.
BPN to blisko 60 tys. hektarów bagien i lasów. Przyroda broni się sama - jeszcze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?