Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palma bije, nie zabije...

W. Falkowski
Niedziela Palmowa w kościele karmelickim w Bielsku
Niedziela Palmowa w kościele karmelickim w Bielsku Fot. archiwum
Niedziela palmowa zwana też kwietną

Któż z nas w Palmową Niedzielę nie niósł chociaż raz w życiu palm do kościoła?

To na pamiątkę wydarzenia, które opisał święty Łukasz: „I przyprowadzili osiołka do Jezusa. A potem położywszy na niego swe szaty, usadzili Jezusa. Gdy zaś już jechał, rozścielali swoje okrycia na drodze.”

Gdy Jezus zbliżał się do Jerozolimy, ludzie tłumnie wybiegali Mu naprzeciw z gałązkami palmowymi. Te palmowe gałązki, zerwane niegdyś w Jerozolimie dla uczczenia przejeżdżającego na osiołku Chrystusa, setki lat później stały się w polskich dłoniach witką z wierzby z barwnymi kotkami.

Ustrojone kolorowymi wstążkami i kwiatami są święcone w kościołach w Niedzielę Palmową.

Podlasie ma szczególnie kolorowe palmy, zawsze z baźkami. A poświęcone nabierały niezwykłej mocy. Połknięte - chroniły od chorób gardła, zatknięte na polu - chroniły rośliny przed szkodnikami, a wystawione w oknie broniły chaty od piorunów.

Był zwyczaj (zachował się nawet do dzisiaj), że kto wcześniej wstawał w Niedzielę Palmową, ten budził innych uderzając śpiących palmą i mówił: „Wierzba bije, nie ja biję/ za tydzień - wielki dzień./ Za sześć noc - wielka noc”.

W ten dzień w kościołach święcono również gałązki modrzewia czy bukszpanu. Wszędzie pachniało wiosną. Słońce mocno już świeciło, ożywiając całą przyrodę. Jeżeli Wielkanoc przychodziła później, to baźki były duże, złociste, kwitnące, rozsypujące wokół setki drobnego żółtego pyłku, od którego niejeden uczulony nań głośno kichał na sumie.

Kiedy obowiązek święty został spełniony, czekał długi dzień odpoczynku. Jeszcze niedawno, w niektórych regionach Polski spotkać można było żaczków, którzy chodząc od chaty do chaty prosili o jaja, recytując ułożone przez siebie wiersze o tematyce wielkanocnej. Nosili też ze sobą palmy.

Dziś obchody Niedzieli Palmowej są proste. Ludzie kupują lub robią sobie palemki, idą z nimi do kościoła. Potem niosą je do domu, a na wsi zatykają starym zwyczajem za święty obraz. W mieście wieszają na ścianie lub wstawiają do wazonu, by równo się wysuszyła i trzymają je do następnej Niedzieli Palmowej. I to wszystko. Nie ma śladu po prasłowiańskiej magii. Nikt nie łyka kotków wierzbowych, ani nie wygania bydła na pierwszą trawę z palmą w ręku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna