Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiątki po majorze Raginisie trafią do muzeum

Paweł Lisiecki [email protected]
Już za tydzień będzie można zobaczyć odłamki granatu, którym rozerwał się major Władysław Raginis, a także odnowione pióro, którego używał.

Łomża i Piątnica leżą najbliżej Wizny i we wrześniu 1939 r. również zapisały chwalebną kartę w Kampanii Wrześniowej - podkreśla Dariusz Szymanowski, honorowy prezes Stowarzyszenia "Wizna 1939". - Dlatego uznaliśmy, że tutaj powinny znaleźć się rzeczy odnalezione w grobie majora Władysława Raginisa i kapitana Stanisława Brykalskiego.

Jedyne w swoim rodzaju

Wśród przekazanych kilkudziesięciu artefaktów znajdą się m.in. odłamki granatu, którym rozerwał się major Raginis, łyżka od tegoż granatu, medaliki oraz drut, który służył do przeciągnięcia zwłok oficerów z Góry Strękowej w okolice drogi Łomża - Białystok.

- Przekazane będzie także pióro majora Raginisa, które przetrwało wybuch, profanację zwłok i ciągnięcie ich z Góry Strękowej na dół w rejon drogi oraz późniejszą ekshumację - podkreśla ppłk rez. Ludwik Zalewski, prezes i kustosz Muzeum Stowarzyszenia Klub FORT. - Bardzo dobrze się stało, że zajęła się nim grupa specjalistów, dzięki czemu dzisiaj wygląda tak jak ponad 70. lat temu, kiedy używał go major Raginis.

To właśnie te przedmioty "opowiadają" legendę Władysława Raginisa, który wzorem płk. Wołodyjowskiego wolał śmierć, niż hańbę porażki. Dzisiaj już niewielu podważa informacje o tym, iż dowódca odcinka "Wizna" popełnił samobójstwo.

Samotne artefakty

Co ciekawe. Choć temat okoliczności śmierci wrześniowych oficerów przez wiele lat budził gorące dyskusje w gronie historyków, to żadne muzeum nie chciało przyjąć artefaktów wykopanych w sierpniu 2011 r. Co więcej. Żadna z placówek nie chciała podjąć się zabezpieczenia lub renowacji wyciągniętych z ziemi rzeczy. Zrobiła to dopiero grupa archeologów z Torunia, a piórem zajęli się entuzjaści z ogólnopolskiego forum o wiecznych piórach.

- Z Klubem FORT współpracujemy od dawna i wiemy, że prowadzone przez nie muzeum co roku odwiedzają setki osób - tłumaczy Szymanowski. - A zależy nam na tym, by przedmioty te zobaczyło jak najwięcej ludzi. A Ludwik Zalewski jest dla nas gwarancją, że historia walk pod Wizną oraz poświęcenia majora Raginisa i kapitana Brykalskiego zostanie rzetelnie przekazana.

- Przyjeżdżają do nas wycieczki z całego kraju - przyznaje Zalewski. - Co jednak dla nas jest najważniejsze. To są pamiątki związane z naszym regionem i cieszę się, że stowarzyszenie wpadło na tak wspaniały pomysł.

Czekają na Wiznę

Pamiątki po oficerach oficjalnie zostaną przekazane w depozyt muzeum 7 lutego. Stowarzyszenie "Wizna 1939" nie ukrywa jednak, że w przyszłości chciałoby przenieść artefakty.

- Chcielibyśmy umieścić je w muzeum w Wiźnie, które wierzymy, że kiedyś powstanie - przyznaje Szymanowski. - Niestety na razie jest to niemożliwe.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna