Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętają wrzesień

Katarzyna Patalan, PCh [email protected]
1 września 1939 r. Kazimierz Sokolik przeżył w Wysokiem Mazowieckiem. Pracował w Niemczech i w obozie w Ostaszkowie.
1 września 1939 r. Kazimierz Sokolik przeżył w Wysokiem Mazowieckiem. Pracował w Niemczech i w obozie w Ostaszkowie. K. Patalan
Łomża Obchody rocznicy wybuchu wojny poruszają nie tylko tych, którzy przeżyli pierwsze dni września 1939 roku.

Kazimierz Bazydło z Łomży we wrześniu 1939 r. był dowódcą plutonu w 1. Batalionie Strzelców Kurpiowskich. Świeżo upieczony adept zambrowskiej podchorążówki miał za zadanie pilnować granicy z Prusami na linii Olecko - Prostki - Pisz. Ruchy wojsk trwały od marca, ale wtedy żołnierze nie przeczuwali nadchodzącej wojny.

Cisza przed burzą
- Po drugiej stronie granicy przez długi czas nikogo nie było - wspomina. - Jednak pewnego dnia na horyzoncie znikąd pojawiła się stodoła. Po paru dniach zniknęła! Mieliśmy to miejsce pod obserwacją. Okazało się, że Niemcy w tym czasie wybudowali tam schron bojowy. Wiedzieliśmy, co się kroi.
1 września o godz. 3 w nocy otrzymali rozkaz okopania się.
- Z północy nadleciały dwa samoloty - do dziś mam ten widok przed oczami. - Padnij! - krzyknąłem do swych żołnierzy. Nie rozpoznali niemieckich messer-schmittów. Te otworzyły ogień. Tak dla nas zaczęła się wojna.
Siły polskie przeszły do kontr-natarcia, jednak wycofały się, zdziesiątkowane przez niemieckie CKM-y. Pan Kazimierz bronił piątnickich fortów, później Zambrowa. Został ranny i trafił do obozu jenieckiego w ówczesnym Królewcu.

W wojennej zawierusze
85-letni Kazimierz Sokolik z Wysokiego Mazowieckiego, gdy wybuchła II wojna światowa, był siedemnastoletnim uczniem Gimnazjum Kupieckiego.
- Spaliśmy na sianie, gdy usłyszeliśmy huk, to samoloty zrzuciły bomby w Szepietowie - wspomina Kazimierz Sokolik. - Wybiegliśmy na ulicę, nad nami przelatywały samoloty. Groziliśmy pilotom pięściami, unosząc w górę ręce. Wtedy jeden z nich strzelił do nas, ale na szczęście niecelnie. Pocisk trafił w pobliskie ule.
Tak rozpoczęło się ostrzeliwanie Wysokiego Mazowieckiego na ulicy Długiej, gdzie do dziś mieszka pan Kazimierz.
- Nikt z nas nie myślał wtedy, że wojna będzie tak długo trwała. Byliśmy przekonani, że szybko sobie poradzimy z Niemcami. Nie dopuszczałem myśli, że możemy przegrać tę wojnę - wspomina Sokolik. - Od początku września wojska polskie się okopywały, a 10 września do miasta weszli Niemcy.
Front szedł od Gołasz, skąd nadchodził XIX korpus pancerny dowodzony przez generała Heinza Guderiana.
- Nasze wojsko stawiło opór, schowali się za cmentarnym murem, ale nie mogli odeprzeć ataku - opowiada Kazimierz Sokolik. - Niemcy strzelili samozapalającym pociskiem, od którego zaczęło płonąć gospodarstwo przy ulicy Kościelnej.
Dziś pan Kazimierz mieszka zaledwie kilkaset metrów od tej ulicy.
- Bardzo szybko zaczęły palić się inne budynki, nie było komu gasić pożaru, bo niemal wszyscy ludzie uciekli na wieś - tłumaczy pan Kazimierz. - Ja zostałem, bo mój tata trochę nie słyszał i musiałem się nim opiekować. Pobiegłem na Kościelną pomagać gasić dom kolegi. Razem ugasiliśmy pożar.
Zatroskany o ojca młody Kazik musiał wracać do domu. Ulicę Kościelną od Długiej dzieli mała rzeczka Brok.
- Wbiegłem do tej rzeki, a ona pełna ludzi - wspomina. - Chowali się przed ostrzałem, nie pozwolili mi wyjść z rzeki, abym nie ściągnął w to miejsce uwagi wroga, ale ja za bardzo martwiłem się o ojca i udało mi się przedrzeć do domu.
W kilka chwil później, gdy młody Kazio dotarł do ojca, już pięć czołgów wjechało na ulicę Długą. Ostatni z nich strzelił w dach jednego z sąsiednich domów i tak zaczęła płonąć cała ulica. Trzy lata później Sokolika wywieziono do pracy w Niemczech, gdy wrócił w 1943 r., wstąpił do AK, półtora roku później trafił do obozu pracy w Ostaszkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna