Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętnik budowlańca - dzień 1

Redakcja
Zacząłem nową fuchę. Robota całkiem fajna i towarzystwo przyjemne. Porządni ludzie - jak komuś się łopata złamie to nie zaczyna się opierać o betoniarkę.

Zakumplowałem się najbardziej z trzema gośćmi:

- Heniu, najmłodszy z nas, niedawno dostał tę fuchę, dopiero się przymierza, ale talent ma. Polonistykę skończył, czy inne prawo. A może stosunki międzynarodowe. Daliśmy mu do stosowania szpachlę co międzynarodowo najlepsza jest.

Czesiek, przyjechał z Hanglii na wakacje. Mówi, że odpocząć musi, to wrócił. Tu przynajmniej porządnie przy czymś popracuje, bo fuszerka u Brytoli to męczy, bardziej niż ich żarcie. Ale po hangielsku mówić się nauczył - wie, że "konkrit" to "beton" a "ładafak" to "coś poszło nie tak jak trzeba".

Jest jeszcze Maniuś. Maniuś to ikona. Maniuś pracuje z nas najdłużej. Ktoś kiedyś mówił, że jedną ścianę to i cztery dni malował. I doświadczony jaki. Często nam historie opowiada, czasem z Heniem w dysputy filozoficzne się wdaje. Jak mówi Heniu: "O wyższości gresu kładzionego nad Świętami Wielkiej Nocy"
I tak właśnie pracujemy. A wczoraj nawet mieliśmy pogadankę:

- To pierwszorzędna robota panowie - mówi kierownik rozglądając się po ścianach - Tego tu nie skaszanicie, nie zrobicie na odwał, nie zawali się, a jeszcze będzie ładnie wyglądać. Zrozumieli?

- Rozumieli - skinął głową Maniuś - Tak też potrafimy.

- Serio? - zaciekawił się Czesiek

- Ano pewnie - odpowiedział Maniek - Jak dziś pamiętam, kiedy główny majster stanął przed nami na placu budowy i powiedział "Panowie. Nie będzie fuszerki. Nie będzie bimbania. Nie będzie dwugodzinnych przerw między godziną pracy, ani przerw w przerwach na wyjście po czystą. Będzie ciężka praca, będziemy się starać, będziemy dawać z siebie wszystko. Pamięajcie: robimy dla siebie." A wszyscy, jak jeden mąż skinęli głowami i zabrali się do roboty…

- A co panowie budowali? - zanteresował się Heniu

Maniek z miną człowieka, który wspomina stare dobre czasy spojrzał na nas i uśmiechnął się.

- Izbę wytrzeźwień.

Ale teraz to inna rzecz. Mieszkania mamy robić. Kasa solidna to i solidnie wypadałoby zrobić. Z resztą, całe towarzystwo to ludzie, którzy nie tynkują długopisem i starymi numerami "Faktu". Tyle, że ludzi nerwica dziś łapała, bo mieliśmy wykańczać schody na dziewiątym piętrze, a na drzwiach windy kartka "Nieczynne, nie używać". Więc piechotą na te Rysy nasze budowlane i dziesięć minut zanim złapiesz oddech. Ale nie daliśmy za wygraną i po złapaniu oddechu siedzimy wszyscy przy tych schodach.

- Per aspera ad astra - westchnął smutno Heniek.

- Co? - zgłosił wątpliwość Czesiu.

- Przez ciernie do gwiazd. To sentencja łacińska taka - objaśnił młody - Zanim dotrzemy do celu, musimy najpierw poznać gorzki smak drogi.

- Gorzki smak grogu?

Heniu westchnął tylko i robił swoje.

- Dzieciaku nie pij tego świństwa. - pouczył go Maniek - A poza tym Astra to taki Opel jest.

Ale wreszcie skończyliśmy. Zdzichu, zastępca kierownika przyszedł, obejrzał, zlustrował, ocenił, po czym odwrócił się do nas i stwierdził:

- Klasa. Dobre, bezpieczne wykończenia. Kierownikowi się spodoba, on jest maniakiem bezpiecznych rozwiązań.

- Tak? - zainteresowaliśmy się.

- Pewnie - odparł Zdzichu - Ostatnio jak usłyszał, że jacyś ludzie się kręcili po budowie, to wywiesił na windzie kartkę, że nieczynna, coby nikomu nie przyszło do łba wjeżdżać na najwyższe piętra. Ej, co żeście tak zbledli?

- Heniu, jak to szło z tym cierniem w tyłku? - szepnął Maniek

- Em, to w zasadzie było tak, że... Ale gdzie pan idzie?

- Nauczyć kogoś trochę łaciny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna