Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Krzysztof: Magistrat mści się za to, że sądzę się z urzędniczką

azda
Dokumenty, które pan Krzysztof wymienił z urzędami zajmują już kilka grubych segregatorów
Dokumenty, które pan Krzysztof wymienił z urzędami zajmują już kilka grubych segregatorów Andrzej Zdanowicz
Zażądał od jednej z pracownic urzędu zapłaty za naprawę auta. Nagle pojawiły się u niego kontrole...

To nie może być przypadek, że zaraz po tym jak pozwałem do sądu pracownicę bielskiego magistratu, pojawiały się u mnie liczne kontrole z urzędu – mówi Krzysztof Sarnacki, mechanik z ul. Studziwodzkiej. – Kontrolerzy sprawdzali nie tylko pomieszczenia, w których prowadzę działalność gospodarczą, ale zaglądali też pod stół w składziku i do domu. Mierzyli nawet powierzchnię kostki brukowej przy wjeździe. Po co? Chodziło przecież o wyliczenie podatku od nieruchomości.

O problemach pana Krzysztofa pisaliśmy już na łamach „Nowin”. Zaczęły się one w roku 2012, kiedy naprawiał uszkodzone w kolizji auto pracownicy magistratu. Po naprawie mechanik i klientka nie mogli dojść do porozumienia co do kwoty, którą należy zapłacić za naprawę auta. Pan Sarnacki skierował więc sprawę do sądu. Ostatecznie sąd nakazał pozwanej zapłacenie mechanikowi ponad 5 tys. zł wraz z odsetkami i pokrycie części kosztów sądowych.

– Jest to kwota mniejsza od tej, której się domagałem (ponad 7,8 tys. zł), ale cieszę się, że wygrałem – mówi Sarnacki.
Jednak to nie koniec zmartwień naszego Czytelnika. Zaraz po tym jak rozpoczął się jego spór z urzędniczką, magistrat zaczął go kontrolować. Pracownicy urzędu wymierzyli dokładnie powierzchnię jego posesji, garaży, pomieszczeń gospodarczych, nawet kostki brukowej. Chcieli też mierzyć wnętrze domu, ale na to Sarnacki już się nie zgodził.

– Poza tym, kiedy z powodu choroby odmówiłem wpuszczenia kontrolerów, to przyszli do mnie z policją – skarży się.
Ostatecznie kontrola wykazała, że część posesji Sarnackiego znajduje się na działce miejskiej i formalnie stanowić powinna pas drogowy, a dokładnie chodnik. Tyle że ogrodzenie jego posesji jest tu od lat i nikt nie miał pretensji. Zresztą jest w tej samej linii, co ogrodzenia sąsiadów. Ale urzędnicy sprawdzali tylko naszego Czytelnika. Niedawno otrzymał on enigmatycznie wyliczoną kwotę podatku od nieruchomości za ubiegły rok z wezwaniem do wyrównania zaległości.

Od kontroli i decyzji urzędu odwoływał się on najpierw do burmistrza, później do samorządowego kolegium odwoławczego. SKOuchyliło decyzję o zmianie wysokości podatku za ubiegły rok. W uzasadnieniu stwierdziło, iż magistrat w nie miał powodu, by weryfikować dotychczasowe wyliczenia podatku od nieruchomości, które zresztą sam zatwierdził w lutym 2014 roku.

Póki co w sporze z urzędem 2:0 dla Sarnackiego, ale to z pewnością nie koniec...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna