Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panią Bożenę zabiła bieda

Iza Wysocka
Ostrołęka. Przecież ja kiedyś pomagałem w budowie tego wysypiska. Nie wiedziałem wtedy, że buduję grób mojej żonie! - mówi zrozpaczony pan Mirosław, mąż tragicznie zmarłej w poniedziałek na wysypisku ostrołęczanki.

Mężczyzna na składowisku śmieci przy ulicy Turskiego w Wojciechowicach bywał regularnie, bo jak mówi, zmuszała go do tego bieda. Ma problemy z chodzeniem. Jest rencistą drugiej grupy.

Jego żona pracowała jako salowa w ostrołęckim szpitalu, ponad dwadzieścia lat. Zarabiała ok. 900 złotych miesięcznie. Pomagała mu w zbieraniu puszek, metali, drewna na opał. Radzili sobie jak umieli.

W feralny poniedziałek, zgodnie z relacją mężczyzny, pani Bożena przyniosła na składowisko śmieci coś do jedzenia. Niestety, do domu już nie wróciła. Około godziny 14 przejechała ją koparka. Do zdarzenia doszło prawdopodobnie podczas cofania. Kierowca nie zauważył kobiety!

- Przyniosła mi jedzenie i poszła zobaczyć jakąś folię - wspomina pan Mirosław. - To była jej wina, a nie kierowcy koparki. - mężczyzna nie ma wątpliwości. - Smutno będzie bez niej. Nie będzie z kim pogadać, pokłócić się. W końcu przeżyliśmy razem trzydzieści jeden lat.

Mężczyzna wciąż nie może dojść do siebie. Jest roztrzęsiony.
- A jak mam się czuć, kiedy żona umierała mi na rękach? - mówi. - Kierowca pomagał ją ratować. W karetce, kiedy złapała mnie za palec, wiedziałem że to będzie koniec...

Mimo starań lekarzy, po dwóch godzinach od wypadku kobieta zmarła w szpitalu.
- To bardzo przykra sprawa - mówi Andrzej Krawczyk, prezes Ostrołęckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które administruje składowiskiem. - Zbieraczy złomu w niektórych okresach było tu do dwudziestu osób. Nie bardzo było wiadomo, jak sobie z nimi poradzić. Nie chcę mówić nic więcej. Sprawę bada policja i prokuratura.

Proceder zbierania złomu i wszystkiego "co się może przydać" na ostrołęckim wysypisku śmieci trwał od lat. Mimo formalnego zakazu przebywania tutaj osób nieupoważnionych.

Mieszkańcy pobliskiego bloku przy Turskiego doskonale kojarzą osoby, które tym się tutaj zajmowały.
- Ta pani była bardzo przyjemną osobą - mówi Zofia Oparka. - Nie raz porozmawiałyśmy sobie o wszystkim i o niczym. Często to właśnie ona ciągnęła wózek z metalem. Jej mąż ma coś z nogą. Mieszkam tu cztery lata. W tym czasie widziałam ich niemal codziennie.

- Podobno oni wyrabiają nawet 200 złotych dniówki - mówi Dariusz Kuligowski. - Jeden z nich mi się kiedyś pochwalił, że po Wielkanocy sprzedał złomu za 3 tysiące złotych.
Pan Mirosław po wypadku żony powiedział nam, że nie wyklucza, że znów pójdzie na wysypisko zbierać złom...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna