Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pas na Krywlanach można wydłużyć. A lotniskiem publicznym już jesteśmy

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
- Obawiam się tego referendum - mówi Jan Nosal, prezes aeroklubu
- Obawiam się tego referendum - mówi Jan Nosal, prezes aeroklubu Andrzej Zgiet
Według Jana Nosala, prezesa Aeroklubu Białostockiego decyzja o budowie wielkiego portu może zahamować prace nad wybetonowaniem pasa startowego na Krywlanach.

Wybiera się Pan na referendum?

Nie, bo referendum nie ma sensu. Wiadomo, że ludzie chcą lotniska. Żeby się o tym przekonać, nie trzeba wydawać prawie 4 mln zł. Zbudować lotnisko to zresztą nie problem, gorzej je utrzymać. Dlatego uważam, że wielki port lotniczy nie ma racji bytu. Mniejsze publiczne lotnisko - oczywiście tak.

W przyszłym roku ma ruszyć finansowane przez miasto betonowanie 1350-metrowego pasa startowego na Krywlanach...

Przyjdź i zobacz debatę na żywo - zarejestruj się

Właśnie w tym kontekście obawiam się tego referendum. Nie mam wątpliwości - mieszkańcy stwierdzą, że lotnisko jest potrzebne. Nie sprecyzują tylko, jakie: duże czy małe, bo takiego pytania nie ma na karcie do głosowania. Jeśli marszałek znalazłby pieniądze i rozpoczął procedurę budowy wielkiego portu lotniczego na przykład pod Zabłudowem, może to zahamować prace nad pasem na Krywlanach.

A - jak Pan wielokrotnie powtarzał - inwestycja jest potrzebna, bo dzięki niej na Krywlanach będą mogły lądować samoloty zabierające na pokład do 50 osób. Można jednak przypuszczać, że skorzystają na tym wyłącznie pasażerowie lotów czarterowych, a nie statystyczny Kowalski.
Czartery oczywiście swoją drogą, ale loty rozkładowe również mogłyby być realizowane. Z pewnością znajdą się operatorzy. Tym bardziej, że pas w każdej chwili można wydłużyć do 1800 metrów. Wtedy lądowałyby tam samoloty zabierające na pokład do stu osób, a nasze lotnisko przekształciłoby się w przyszłości w port regionalny. Wydłużenie pasa oznaczałoby konieczność wycinki drzew, jednak bez potrzeby wchodzenia w infrastrukturę drogową ul. Mickiewicza.

Może więc taka będzie przyszłość? Mieszkańcy wskażą w referendum, że potrzebują lotniska, a marszałek sfinansuje wydłużenie pasa, który zostanie wybudowany z pieniędzy miasta?

Taki scenariusz byłby najlepszy. Kiedy marszałkiem był Mieczysław Baszko, obiecywał, że samorząd województwa będzie wspierał inwestycję. Czyli - w domyśle - wyłoży pieniądze. Oczywiście oprócz dłuższego pasa należałoby jeszcze wybudować hangar, stację kontroli lotów itd. Te koszty to jednak grosze w porównaniu z tym, ile musiałby zapłacić urząd marszałkowski za budowę portu gdzie indziej, od zera. Pamiętajmy, że podróżnym należałoby też zapewnić jakiś transport z lotniska do Białegostoku. Skoro miałoby być oddalone na przykład o 20 km, to trudno kazać ludziom, by wsiadali do busów i jechali żwirówką do stolicy województwa. Myślę, że jedyny sposób skomunikowania lotniska z miastem to szybka kolei. To oczywiście kolejne koszty, a już sama budowa portu lotniczego poza miastem kosztowałaby krocie.

Szacuje się, że kwota sięgnęłaby nawet 400 mln zł.

No właśnie. W miejscu innym niż Krywlany trzeba byłoby uzyskiwać masę różnych decyzji, budować infrastrukturę itd. A my to wszystko mamy. Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał decyzję, z której wynika, że jesteśmy lotniskiem publicznym. Po wybetonowaniu pasa należałoby go po prostu wydłużyć. Odbyłoby się to wszystko o wiele niższym kosztem. Na wybetonowanie pasa 1350-metrowego w projekcie budżetu miasta zarezerwowano ponad 30 mln zł. Inwestycja ma się zakończyć w 2018 r. Byłoby więc tanio i szybko.

I pas nie będzie świecił pustkami...

Dokładnie. Odkąd staliśmy się lotniskiem publicznym, otrzymujemy mnóstwo pytań. Ostatnio dzwonił ktoś z Anglii i pytał, czy można u nas w wylądować ze wsparciem wieży kontrolnej i zatankować. Niestety, musiałem zaprzeczyć. Wieży oczywiście nie ma, a tankować mogą jedynie małe samoloty sportowe. Mamy cysternę o pojemności 12 tys. litrów. Samolot pasażerski tankuje jednokrotnie minimum 20 tys. litrów.

Czy jednak Pańskie obawy związane z referendum nie są przesadzone? Rozmawiałem o tym z Mariuszem Gromko z PiS, przewodniczącym rady miasta. Powiedział, że nawet jeśli marszałek będzie budował wielki port gdzie indziej, to białostocki samorząd nie wycofa się ze sfinansowania 1350-metrowego pasa na Krywlanach.

Miejmy nadzieję, że faktycznie tak będzie. Warto jednak dmuchać na zimne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna