Pawłówka. Tragiczny wypadek. Zginęli rowerzyści. Jakub J. jechał jak wariat, zabił 3 osoby (zdjęcia)

Sejneński sąd nie dał wiary kierowcy, który próbował go przekonać, że dopiero po wypadku zapalił papierosa z marihuaną, by się uspokoić. Nie przyjął też wyjaśnień obrony, że cykliści byli mało widoczni. Uznał, że Jakub J. ponosi całkowitą winę za to, co się stało się na drodze.

Oskarżony nie przyjechał na publikację wyroku, ale jego obrońca, który wnosił o uniewinnienie klienta, po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział apelację. Decyzję tłumaczył tym, że sprawa jest bardzo skomplikowana i nie wszystkie wątki zostały właściwie wyjaśnione.

Do tragedii doszło 4,5 roku temu niedaleko wsi Pawłówka (gm. Krasnopol). Wypoczywająca w tym rejonie grupa turystów z województw pomorskiego i mazowieckiego wybrała się rowerami do pobliskiego lasu, na grzyby. Zabłądziła i dlatego na kwaterę wracała dopiero wieczorem.

Była zaledwie kilkaset metrów od domu, gdy wjechał w nią rozpędzony hyundai, za kierownicą którego siedział Jakub J. Trzy osoby, w tym dwoje dzieci zginęły na miejscu. Dwie pozostałe trafiły do szpitala. Ale głównie dlatego, że były w szoku. Z wyjaśnień świadków i ocalałych cyklistów wynikało, że rowery były oświetlone. Ale pokrzywdzeni nie mieli kamizelek, ani kasków ochronnych.

22-letni wówczas kierowca hyundaia został zatrzymany. Był trzeźwy ale, jak wykazało badanie krwi, pod wpływem środków odurzających. Biegli uznali, że miały one wpływ na reakcję kierującego.

Nie bez znaczenia była też prędkość, z jaką poruszało się auto. Eksperci ustalili, że Jakub J. pędził niemal 150 km na godzinę podczas gdy mógł najwyżej 90. Poza tym, na drodze nie było żadnych śladów hamowania. Auto zatrzymało się dopiero wtedy, gdy rowerzyści byli już w rowie.

Sprawą, na zlecenie śledczych, zajęli się biegli od wypadków drogowych. Jeden z nich stwierdził, że tragedii winni są rowerzyści, bo... znajdowali się na jezdni, a nie na poboczu. Ale prowadząca postępowanie sejneńska prokuratura nie zgodziła się z tą teza i powołała kolejnych ekspertów. Ci przeprowadzili eksperyment drogowy, który rozwiał wszelkie wątpliwości.

- Winny jest kierowca. Umyślnie naruszył szereg zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym - mówi Rafał Hałaburda, Prokurator Rejonowy w Sejnach.

Umyślnie, bo był odurzony. Dlatego, mimo młodego wieku oskarżonego, śledczy zażądał ośmiu lat więzienia i ośmiu lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. We wtorek sąd w Sejnach do pierwszego wniosku się przychylił. Ale zakaz kierowania samochodami podwyższył do lat 10. Orzekł też, że Jakub J. musi zapłacić kobiecie, która w wypadku straciła córkę 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia. A do tego zwrócić około 194 tys. zł dla firmy ubezpieczeniowej, która rodzinom pokrzywdzonych wypłaciła odszkodowanie. Jakub J. ma też zapłacić za pracę oskarżycieli posiłkowych.