Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pełno spalin w autokarze

Irena Poczobut [email protected]
W tym autokarze usterka została poprawiona na miejscu, przy SP nr 6.
W tym autokarze usterka została poprawiona na miejscu, przy SP nr 6. I. Poczobut
Suwałki. Część autobusów wożących dzieci na wycieczki po całej Polsce nadaje się bardziej na złom.

- Ciągle łatają te swoje rzęchy i puszczają w trasę - komentują działalność niektórych przewoźników suwalscy policjanci.
Niemal codziennie policja kontroluje cztery, pięć autobusów, które wiozą dzieci na wycieczki. Praktycznie nie zdarza się, aby wszystkie były sprawne. Drobne usterki kierowcy naprawiają na miejscu.
Zdarza się, że trzeba podstawić autokar zastępczy. A jak akurat nie ma takiego pod ręką, wycieczka zostaje w Suwałkach.
Pijany kierowca
- Właśnie mieliśmy taki przypadek, że autokar nie odjechał - informuje Krzysztof Kapusta, rzecznik prasowy suwalskiej policji. - Wycieczka pojawiła się pod naszą komendą. Samochód miał wadliwą elektrykę, nie było stopu, ani kierunkowskazów. Mówiąc żargonem policyjnym, z tyłu paliła się "choinka". Kierowca oddalił się, by naprawić usterki i już nie wrócił.
Najczęściej spotykane wady, to łyse opony, wyciekające płyny z silnika, niesprawne hamulce i układ kierowniczy.
- Mieliśmy też przypadek, że drugi kierowca był pijany - dodaje rzecznik. - Sprawa jest w sądzie. Aktualnie mamy zatrzymanych pięć dowodów rejestracyjnych.
Ponad trzy godziny na odjazd czekała niedawno część uczniów I Liceum Ogólnokształcącego. Policja nie miała uwag tylko do jednego z trzech autokarów.
- Jechałem z dziećmi na Litwę - opowiada z kolei Marek Wejchman-Zborowski, dyrektor SP nr 6. - Po drodze okazało się, że autokar miał niesprawną rurę wydechową i spaliny dostawały się do środka. Za dwa tygodnie ta sama firma podstawiła nam ten sam autokar, z tą samą usterką!
- Jedna z firm odwołała w ostatniej chwilę wyjazd do Warszawy - dodaje Czesław Wielgat z ZespołuSzkół nr 5. - Powiedzieli, że jest awaria samochodu, a tak naprawdę wysłali go do Kłajpedy, bo to się bardziej opłacało.
Jak podkreślają dyrektorzy szkół, wszystkim chodzi o to, by było tanio. To jednak często oszczędzanie na komforcie wielogodzinnej podróży, a czasami na zdrowiu i życiu.
Wygórowane wymagania
- Nikogo nie stać na nowe samochody. Te lepsze, z klimatyzacją puszczamy w Polskę i po Europie. Tutaj jeżdżą stare, z roku 1987 czy 1989 - przyznaje Andrzej Grzędziński współwłaściciel przedsiębiorstwa "Hades". - Poza tym autobus po wycieczce szkolnej wygląda jak po burzy.
Na to, że uczniowie dewastują auta narzeka większość przewoźników. W tym także Zbigniew Milewski, właściciel Agro-Universalu. - Zastanawiam się, czy nie skończyć ze szkolnym wycieczkami. Nauczyciele chcieliby za złotówkę podróżować mercedesami. Poza tym, to nieprawda, że nasze samochody są niesprawne. Stacja diagnostyczna nie dopuściłaby ich do ruchu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna