Autokary zbędne?
Autokary zbędne?
Jeden z wykładowców PWSZ w Suwałkach, w ramach projektu oceniał, jak funkcjonuje komunikacja miejska. Jak mówi, przeprowadził anonimowe badania, z których nie wynika, by istniała potrzeba zakupu nowych autobusów. - To wyrzucanie pieniędzy - dowodzi nasz Czytelnik. - Nikt nawet nie zasugerował, że stan techniczny samochodów jest zły. Narzekano na ceny biletów i organizację.
I dodają, że myśli raczej o tym, by skończyła się zmiana. Tym bardziej, że niejednokrotnie musi kierować autokarem, który jest nie całkiem sprawny.
- Pracujemy w ogromnym stresie - mówią. - Trudno więc się dziwić, że czasem, ale są to sytuacje sporadyczne, któryś kierowca jest mało uprzejmy, albo niezbyt pomocny dla pasażera. Jednak takie zachowania nie biorą się znikąd.
Marek Giedrojć, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Suwałkach mówi, że tabor jest nowoczesny i sprawny. Warunki pracy kierowców natomiast - dobre.
- W naszej firmie wzrosły wymagania dotyczące jakości pracy - dodaje rozmówca. - Dotyczy to także kierujących autobusami. I stąd bierze się problem.
Na pętli bez przerwy
PGK opracowało, jak pisaliśmy kilka dni temu, program rozwoju transportu publicznego. Dokument zawiera informacje, co należy zrobić, by suwalczanie chętniej korzystali z "empeków". Na tej liście jest m.in. zakup nowych autokarów oraz poprawa jakości obsługi. Pasażerowie skarżyli się bowiem, że kierowcy nie są uprzejmi. Po naszej publikacji zainteresowani wyjaśnili, że trudno im uśmiechać się do ludzi, ponieważ mają fatalne warunki pracy. Na pętlach niejednokrotnie nie mają ani chwili przerwy. Przeznaczony na nią czas tracą bowiem w ulicznych korkach, które od kilku miesięcy są non stop w centrum miasta. Nowy kurs natomiast muszą rozpocząć punktualnie.
Kierowcy dodają, że w trakcie objazdów zobowiązani są do ręcznego przełączania nazw przystanków, ponieważ nie ma komu zmienić tego w programie.
- Nie możemy czekać na spóźnionego, biegnącego do przystanku pasażera, ponieważ za każde spóźnienie gęsto się tłumaczymy - dodają. - Wszystkie nasze sugestie dotyczące funkcjonowania systemu i czasu pracy są pomijane, lub spotykają się ze złością zwierzchników. Czy musi wydarzyć się tragedia, by ktoś zauważył, co dzieje się w zakładzie?
Pracownicy PGK informują, że swoimi problemami zainteresowali już inspekcję pracy. Nie wykluczają, że wkrótce zawiadomią także inne służby.
Godzin pilnować muszą
Prezes Marek Giedrojć mówi, że w autokarach nie jest zimno, ponieważ auta wyposażone są w centralne ogrzewanie.
- Mogło tak się zdarzyć, że poprosiłem kierowcę, by wyjechał autokarem bez ogrzewania na godzinę w trasę i zabrał pasażerów - przyznaje rozmówca. - Ale był to ewentualnie jeden kurs. Po prostu chciałem, by ludzie nie czekali na przystankach. Nie sądzę, by w tym czasie kierowca zmarzł.
Nie zgadza się natomiast z zarzutami dotyczącymi rozkładu jazdy.
- Uważam, że jest sporządzony właściwie - dodaje. - Kierowcy muszą pilnować czasu przejazdu. Nie wyobrażam sobie, że byłoby inaczej.
W podobnym tonie wypowiada się Łukasz Kurzyna, zastępca prezydenta odpowiedzialny za sprawy gospodarcze i nadzorujący pracę PGK.
- Kierowcy spotykali się co najmniej dwukrotnie z prezydentem i prosili o zmiany w rozkładzie jazdy - informuje. - Część ich uwag została uwzględniona. Inne odrzucone, ponieważ generowały zbyt wysokie koszty i prowadziły do nieracjonalnego wykorzystania czasu pracy kierowców.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?