Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piątnica. Sąsiad Stanisława Misiejuka strzela do gołębi z wiatrówki

Bartosz J. Klepacki, (MAP)
Bartosz J. Klepacki
Ten sąsiedzki konflikt jak żywo przypomina spór Pawlaka z Kargulem z niezapomnianej komedii „Sami swoi”. Też ciągnie się już latami. Nie chodzi jednak o piędź ziemi, a o zabijanie gołębi.

Stanisław Misiejuk w Piątnicy (powiat łomżyński) mieszka już od blisko 45 lat. Spokojny człowiek, na którego złego słowa nie powiedzą inni. On sam jednak swojemu sąsiadowi zza płotu - Marianowi Nikonowiczowi do zarzucenia ma bardzo wiele.

- Na ogół z sąsiadem żyliśmy w dobrych relacjach, powiem tak: nie było źle. Z czasem zaczęło się wszystko psuć. Marian bardzo polubił strzelanie z wiatrówki do gołębi. Nic mnie to nie obchodziło i nie zwracałem na to uwagi, ale do czasu, kiedy padnięte gołębie zacząłem znajdować na swojej posesji - wyjaśnia Misiejuk. - Tłumaczył, że to może przypadek - dodaje.

Problem ciągnie się od kilku lat i mimo uwag dzielnicowego z Piątnicy jest coraz poważniejszy. Zajęły się nim już policja i sąd. Misiejuk uważa, że po zwróceniu uwagi sąsiadowi, ten nie tylko nie przestał strzelać do ptaków, ale także postanowił zemścić się na psie.

70-latek dwa lata temu dostał psa. Po roku pupil zaczął dziwnie się zachowywać. Zaniepokoiło to Misiejuka, więc poszedł z nim do weterynarza. Ten jednak stwierdził, że z czworonogiem jest wszystko w porządku. Jest całkowicie zdrowy.

W maju ubiegłego roku Misiejuk znów zauważył, że jego pies dziwnie się zachowuje. Źle reagował na strzały. Jak się okazało - sąsiada.

- W wigilię zwróciłem uwagę sąsiadowi. Nic nie powiedział, ale za to strzelił trzykrotnie w niebo, żeby pokazać, co potrafi. W pierwszy dzień świąt zabił ptaka i rzucił go psu. Wówczas moja żona zadzwoniła na policję, ta zaś wezwała ekipę, która zbadała ptaka. I stwierdziła, że został zabity - wyjaśnia Misiejuk.

To nie był pierwszy taki przypadek. Gołębie na swojej posesji Misiejuk znajdował wielokrotnie.

Sąd Rejonowy w Łomży ukarał już Mariana Nikonowicza. Grzywną w wysokości 1000 złotych za celowe drażnienie psa strzałami z wiatrówki. Orzekając karę Temida pod uwagę nie wzięła zabitych gołębi. Sam zainteresowany do winy się nie przyznaje. Tłumaczy, że to nie on strzela.

27 grudnia ubiegłego roku wszczęto przeciwko Nikonowiczowi kolejne dochodzenie na podstawie ustawy o ochronie zwierząt. Nikonowicz jest podejrzewany o zabicie dziko żyjącego gołębia.

- Interweniowałem wszędzie. Odsyłano mnie dalej. A w ciele ptaka znaleziono przecież śrut - żali się Misiejuk

Nikonowicz do sprawy nie chce się odnieść. Jego rodzina nie tylko nie udzieliła wyjaśnień, ale całą sprawę chciała uciszyć.

- Nie wyrażam zgody, aby opisać sprawę w gazecie ze względu na moje dzieci - mówiła nam Nikonowicz.

Ostatnio Misiejukowi zaginął pies. Uważa, że przyczynił się do tego sąsiad.

- Zapiera się, że to nie on jest winny zaginięcia mojego psa. Pytanie, jak to się stało? - mówi Misiejuk.

Sprawę zwaśnionych sąsiadów po raz kolejny rozstrzygnie sąd.

Imię i nazwisko sąsiada Stanisława Misiejuka zostało zmienione zgodnie z wolą rozmówców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna