Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki i położne żyją za marne grosze

Julia Szypulska
Najwięcej pielęgniarek pracuje w suwalskim szpitalu. Pozostałe zaś w przychodniach i prywatnych lecznicach. Większość sióstr narzeka na wysokość swoich pensji. Zarabiają bowiem zbyt mało w porównaniu, do obowiązków, jakie muszą wykonywać. Ostatnie podwyżki dostały w wyniku strajku.
Najwięcej pielęgniarek pracuje w suwalskim szpitalu. Pozostałe zaś w przychodniach i prywatnych lecznicach. Większość sióstr narzeka na wysokość swoich pensji. Zarabiają bowiem zbyt mało w porównaniu, do obowiązków, jakie muszą wykonywać. Ostatnie podwyżki dostały w wyniku strajku.
Region. Jesteśmy nadmiernie obciążone obowiązkami i kiepsko wynagradzane - mówią o sobie suwalskie pielęgniarki.

Mimo to, wiele z nich nie wyobraża siebie w innej pracy. To piękny zawód - nie ma wątpliwości Wiesława Giczewska, przewodnicząca zakładowego związku zawodowego.

Są jedną z liczniejszych grup zawodowych. Nie ma chyba osoby, która nie skorzystała kiedyś z pomocy pielęgniarki. To one głównie opiekują się pacjentami. Robią zastrzyki, podają lekarstwa i zmieniają opatrunki. Wykonują też wiele innych czynności.

Za mało zarabiają

Na terenie miasta i powiatu jest około 730 pielęgniarek i położnych. Pracują głównie w suwalskim szpitalu - 389 osób. Najwięcej z nich, bo aż 353 ma powyżej 40 lat. Natomiast w wieku 50 i więcej jest 176 sióstr. Mniejsze zainteresowanie tym zawodem wykazuje młodsze pokolenie. Około 150 sióstr jest w granicach 30-tki i nieco powyżej tego wieku. Natomiast zaledwie 28 osób to 20-latki.

- Jesteśmy coraz starsze - komentuje Wiesława Giczewska, pielęgniarka od 27 lat. - A dla młodych ludzi ten zawód przestał być atrakcyjny. Głównie ze względu na zarobki.

Wiele sióstr z kilkunastoletnim stażem nie dostaje na rękę nawet 2 tys. zł. To może zniechęcić do pracy. A wymaga się od nich uśmiechu i dobrego słowa, dokładając jednocześnie wiele nowych obowiązków. Wiele z nich wraca do domu skrajnie wyczerpana.
Szczególnie te pracujące na najtrudniejszych oddziałach, takich jak neurologia, chirurgia ogólna czy Szpitalny Oddział Ratunkowy. Tam wykonuje się ciężką pracę fizyczną. Nieprzytomnych pacjentów trzeba pielęgnować i przenosić. Nie zawsze natomiast są urządzenia, które to ułatwiają.

Potrafią być solidarne

- Niektórym wydaje się, że mamy gumowe kręgosłupy - komentuje Giczewska.
Pielęgniarki i położne dały się jednak poznać jako osoby potrafiące walczyć o swoje. W ubiegłym roku ich determinacja doprowadziła do tego, że dostały po 400 zł podwyżek.

Żeby tak się stało, strajkowały przez 21 dni. Najpierw po kilka godzin. Ale kiedy ich argumenty trafiały w próżnię, zaostrzyły protest. Odeszły od łóżek pacjentów i rozpoczęły okupację sali konferencyjnej szpitala. Zgromadziło się tam wówczas około 200 sióstr. Nie zrezygnowały ze strajku, choć dyrekcja w różny sposób próbowała na nich wymusić tę decyzję.

- Wiele koleżanek jest w trudnej sytuacji życiowej - opowiada przewodnicząca związku. - Bardzo często są jedynymi żywicielami rodziny, albo matkami samotnie wychowującymi dzieci.

Panie potrafią być bardzo solidarne. Doradzają sobie w rodzinnych kłopotach i wzajemnie pomagają. Potrafią okazać bezinteresowną życzliwość koleżance. Na przykład dając jej dziecku ubrania.

Poprawić atmosferę

Są też coraz ambitniejsze. Jeśli pozwala im na to sytuacja finansowa, dokształcają się. Dwadzieścia pięć pielęgniarek ma ukończone wyższe studia. Tytuł magistra zdobyła też jedna położna. Podwyższają także swoje kwalifikacje, robiąc specjalizacje. Na przykład chirurgiczną, rodzinną albo psychiatryczną. Panie kończą również różnego rodzaju kursy. Według danych Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, odbyło je 60 osób.

- To bardzo ciekawy zawód z tradycjami - nie ma wątpliwości szefowa szpitalnego związku. - Nie wyobrażam sobie, bym mogła pracować gdzie indziej. Szkoda tylko, że nie nosimy już czepków. Dodawały nam one dużo uroku.

Ostatnio atmosferę w szpitalu popsuły zwolnienia grupowe. Wypowiedzenia dostało ponad 50 pielęgniarek i położnych. Jak twierdzą siostry, przydałoby się też poprawić współpracę z lekarzami. Na niektórych oddziałach stwarzają oni niepotrzebny dystans. Pracowałoby się lepiej, gdyby zamiast niego pojawiło się więcej zrozumienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna