Dwie pielęgniarki z sali opatrunkowej przy poradniach specjalistycznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku zasłabły w pracy. Kilka godzin spędziły na szpitalnym oddziale ratunkowym. Co się stało, do końca nie wiadomo. Najprawdopodobniej przez wentylację zewnętrzną do sali dostały się spaliny samochodowe.
Miały zawroty i bóle głowy
Do zdarzenia doszło w miniony czwartek. Jak wynika z naszych informacji, przebywające tego dnia w sali opatrunkowej pielęgniarki poczuły się źle. Miały zawroty i bóle głowy, czuły się osłabione. Po zgłoszeniu tego faktu przełożonym, trafiły na szpitalny oddział ratunkowy. Tam podano im kroplówki, pobrano krew na badania. Salę opatrunkową zamknięto.
- O zdarzeniu poinformowano inspektora BHP, inspekcję pracy, sanepid - mówi nasz informator. - Potraktowano to jako wypadek zbiorowy w pracy, nawet zawiadomiono prokuraturę. Mówi się, że do podobnych zdarzeń dochodziło wcześniej, ale osoby, które się źle czuły, nikogo nie informowały o tej sytuacji. Nawet podobno jakiś pacjent źle się poczuł po pobycie w tej sali. Ale dopiero po tym czwartkowym zdarzeniu, zrobiło się głośno o sprawie.
Sanepid sprawdził salę
W piątek sala opatrunkowa była nieczynna, pacjentów przyjmowano w innych gabinetach. W poniedziałek wszystko już działało normalnie. Co mogło być przyczyną złego samopoczucia pielęgniarek, do końca nie wiadomo. Sala w której pracują, nie ma okien. Jest tu tylko wentylacja, która wychodzi akurat na przedszpitalny parking. Codziennie przyjeżdża tu mnóstwo aut, parkują karetki i taksówki. I to najprawdopodobniej w tym tkwi przyczyna podtrucia pielęgniarek. - Prawdopodobnie do środka wentylacji dostały się spaliny od parkujących tam samochodów - mówi Andrzej Jarosz, rzecznik sanepidu w Białymstoku. - Sprawdziliśmy jakość powietrza w sali. Była w porządku. Nie ma tam żadnych niebezpiecznych składników. Pomieszczenie może być używane.
Zabezpieczą wentylację
Dyrekcja szpitala też jest przekonana, że powodem zatrucia pielęgniarek były zanieczyszczenia z parkingu. - Ten system wentylacyjny działa od lat, nigdy nie było podobnych zdarzeń - mówi Tomasz Koronkiewicz, dyrektor ds. medycznych USK. - Sprawdziliśmy system, jest sprawny. Badania personelu też nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Było to incydentalne zdarzenie. Ogrodzimy miejsce ujścia wentylacji, aby samochody tam nie parkowały i aby zdarzenie się nie powtórzyło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?