To pierwsza ofiara tegorocznej zimy w naszym regionie. Mężczyzna został znaleziony w rowie przy polu, około dwóch kilometrów od swojego domu.
- Z zeznań świadków wynika, że po raz ostatni widziano go z piątku na sobotę - mówi aspirant sztabowy Stanisław Sobieraj, kierownik posterunku policji w Kadzidle.
Z ustaleń policji wynika, że ostatnią osobą, która widziała mężczyznę przed śmiercią był jego znajomy, u którego w domu prawdopodobnie trochę popili. Gospodarz przygotował mężczyźnie miejsce do spania. Ten jednak około godziny pierwszej w nocy obudził się. Zaczął demolować okna i meble. Po czym wyszedł. Kolega próbował go zatrzymać. Bez skutku.
Chcąc najprawdopodobniej skrócić sobie drogę do domu, 53-latek poszedł przez pola. Nagle potknął się i wpadł do rowu.
- Mężczyzna najprawdopodniej zachłysnął się będącą w nim wodą - mówi aspirant sztabowy Sobieraj. - Nie miał siły, by wyjść stamtąd. W końcu zmarł. Po czym zamarznął.
Rodzina nie podejrzawała, że coś niedobrego mogło się stać.
- To był człowiek, który przyzwyczaił rodzinę do dłuższych nieobecności. Kiedy zaczynał pić, wtedy potrafił zniknąć na kilka tygodni - wyjaśnia Sobieraj.
Czy był pijany w momencie, kiedy umarł - to wykażą badania krwi. Policja wyklucza udział osób trzecich. Sprawę bada prokuratura.
53-latek osieciorocił trójkę dzieci: najstarsza córka chodzi do gimnazjum, najmłodszy syn do drugiej klasy podstawówki.
Stanisław Sobieraj jest także przewodniczącym Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Jak mówi, sygnałów o piciu tego mężczyzny nigdy od rodziny nie dostał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?