Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco
Razem pili alkohol, ale gdy Krzysztof W. zasnął przy stole, współbiesiadnik wyrzucił go z domu. Wtedy pijanego mężczyznę zaatakował pies gospodarza. Sytuację obserwował Waldemar S., który dopiero po dłuższej chwili na pomoc wezwał swojego brata, właściciela psa. Mężczyźni oswobodzili Krzysztofa. Pogryziony o własnych siłach opuścił posesję braci, ale zasnął 200 metrów dalej, obok domu weselnego. Tam w piątek wczesnym rankiem policja znalazła jego zwłoki.
Waldemar S. już usłyszał zarzut, że zachował się biernie i nie wezwał pomocy, a także, że nie zachował dozoru nad zwierzęciem. Mężczyzna przyznał się do winy. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny.
Znali się od wielu lat
- Bardzo mi przykro z powodu tego co się stało - przyznaje Waldemar S. z Kupisk Starych. - Z Krzysztofem znałem się od wielu lat, pochodził z sąsiedniej wsi. Często nas odwiedzał. Można powiedzieć, że był bezdomny. Spał w opuszczonym starze i tułał się po wsi. Każdy go przeganiał. Dorabiał gdzie się dało, ale też lubił wypić.
Właśnie po to, by wspólne wypić alkohol mężczyźni spotkali się w miniony czwartek po południu w domu braci Waldemara i Eugeniusza S. w Kupiskach Starych koło Łomży.
- Wypiliśmy może po 150 gramów wódki - wspomina Waldemar. - A później Krzysztof wyszedł. Usłyszałem jego krzyk, dlatego wyszedłem za nim i od razu rzuciłem się z pomocą. Odciągałem psa, ale nie dawałem rady, dopiero brat mi pomógł. Krzysiek wstał i sam wyszedł z posesji. Te pogryzienia były lekkie, dlatego nie wzywałem pogotowia. Myślałem, że wszystko jest z nim dobrze - przedstawia swoją wersję zdarzeń.
Pies, który zaatakował Krzysztofa, należy do brata Waldemara S. Mężczyzna ma go już od około ośmiu lat. Na podwórku ma budę i siedmiometrowy łańcuch. Ta długość pozwalała zwierzęciu bez trudu dojść do wyjścia z ganku.
Już raz go pogryzł
- Pies bardzo nie lubi ludzi pod wpływem alkoholu - mówi Waldemar S. - Wyczuwał to i robił się agresywny. Już raz pogryzł Krzysztofa.
Jednak tym razem ugryzienia były śmiertelnie. Bo według lekarzy to właśnie wykrwawienie w wyniku ran kąsanych i wychłodzenie organizmu były przyczyną śmierci 50-latka.
- Waldemar S. usłyszał zarzuty i przyznał się do winy - informuje Dariusz Błażejczyk, prokurator rejonowy z Łomży. - Za popełniony czyn grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Pies przebywa obecnie na 15-dniowej obserwacji w lecznicy dla zwierząt.
- Zwierzę nie jest agresywne - mówi Janusz Karpiński, weterynarz, u którego przebywa zwierzę. - Bez problemu wyprowadzamy go na spacer. Ogólnie jest w dobrej kondycji.
Jednocześnie lekarz zwraca uwagę, że nawet łagodny pies może zaatakować znienacka, gdy źle reaguje na alkohol.
Po zakończeniu okresu obserwacji o losie zwierzęcia zadecyduje łomżyńska prokuratura.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?