Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijany ginekolog zwolniony ze szpitala miejskiego. Wciąż może pracować prywatnie

pal
Pijany ginekolog zwolniony ze szpitala. Może pracować prywatnie
Pijany ginekolog zwolniony ze szpitala. Może pracować prywatnie pixabay
Sławomir C. pracował w szpitalu od ponad roku. W ostatnią sobotę stycznia przyszedł pod wpływem alkoholu na dyżur.

Ginekolog, który po pijanemu pełnił dyżur w suwalskim szpitalu został zwolniony z pracy, ale wciąż może pracować w prywatnym gabinecie, albo w innym szpitalu. Bo nikt nie pozbawił go prawa do wykonywania zawodu. Taka decyzja pozostaje w gestii sądu, który, jak wynika z dotychczasowych postępowań, niechętnie sięga po tego typu środki. Nawet wtedy, gdy niedopatrzenie lekarza przyczyniło się do kalectwa dziecka, skazanemu nie zabronił dalszej pracy w służbie zdrowia.

Do incydentu w suwalskim szpitalu doszło w ostatnią sobotę stycznia. Wówczas mąż jednej z pacjentek wyczuł od dyżurującego ginekologa Sławomira C. woń alkoholu. Natychmiast zawiadomił policję, a ta zabrała medyka na komendę. Badanie alkomatem wykazało, że ma ponad promil alkoholu w organizmie. Czy pił w pracy, czy przyszedł na dyżur pijany, nie wiadomo. Ma to ustalić prokuratorskie śledztwo. Póki co, wiadomo, że tego dnia dyżur rozpoczął o godzinie ósmej rano. A miał go zakończyć dobę później.

Sławomir C. pracował w suwalskim szpitalu od około roku na tzw. kontrakcie. Wrócił do placówki po kilku latach. W międzyczasie był m.in. ordynatorem oddziału w grajewskim szpitalu, prowadził prywatną praktykę. Lekarze twierdzą, że był dobrym, cenionym fachowcem. W suwalskim szpitalu wykonywał bardzo skomplikowane zabiegi. Bardzo dużo też dyżurował. Niektórzy żartowali, że ginekolog niemal mieszka w szpitalu.

Tuż po zatrzymaniu dyrektor placówki Adam Szałanda natychmiast rozwiązał z medykiem kontrakt. - Sprawa jest bezdyskusyjna - mówił. - Takie zachowanie lekarza jest niedopuszczalnie, nie chcieliśmy nawet słuchać wyjaśnień.

Gdy ginekologa zabrała policja, w jego miejsce został natychmiast ściągnięty inny specjalista, tak aby opieka dla pacjentek oddziału była stale zapewniona.

Dyrektor twierdzi, że - jak ustalił - podczas dyżuru Sławomira C. nie było żadnego porodu czy zabiegu. Ale czy to prawda, weryfikuje suwalska prokuratura. Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną, będą ją analizować, a także przesłuchiwać ciężarne kobiety. Jeśli okaże się, że Sławomir C. wykonywał czynności medyczne i zagrażał bezpieczeństwu kobiet, stanie przed sądem. W innym przypadku sprawa może zakończyć się tak, jak lekarki z augustowskiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. W lipcu 2014 roku pacjent zaalarmował policję, że kobieta jest pijana. Badanie alko-matem wykazało, że ma blisko 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Została zwolniona z pracy i dobrowolnie poddała się karze. Sąd przystał na to, bo lekarka nie naraziła życia pacjentów na niebezpieczeństwo.

Czy podobna sytuacja będzie w przypadku Sławomira C., zobaczymy za dwa, trzy miesiące. Tyle bowiem może potrwać prokuratorskie śledztwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna