Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piliki: 83-latek z odleżynami i cewnikiem "podrzucony" do izolatorium

Izolda Hukałowicz
Izolda Hukałowicz
Hotel Cztery Pory Roku w Pilikach koło Bielska Podlaskiego - jedno z ośmiu izolatoriów w Podlaskiem.
Hotel Cztery Pory Roku w Pilikach koło Bielska Podlaskiego - jedno z ośmiu izolatoriów w Podlaskiem. Źródło: Facebook
Izolatoria to miejsca dla zakażonych koronawirusem w stanie lekkim. Ostatnio jednak do izolatorium w Pilikach koło Bielska Podlaskiego przywieziony został pacjent, który okazał się być nie 65-letnią osobą w dobrym stanie – jak zapewniał lekarz kierujący – ale 83-letnim mężczyzną z odleżynami i cewnikiem. I nie był to pierwszy przypadek takiego „podrzucania” osoby, której miejsce jest nie w izolatorium, a w szpitalu.

Czym są izolatoria?

Baza izolatoriów powstała na początku pandemii. Trafiają tam osoby z pozytywnym wynikiem testów na koronawirusa, które nie wymagają leczenia w szpitalach, ale nie mogą odbywać izolacji w domach, gdyż mieszkają z osobami z grupy podwyższonego ryzyka (np. z domownikami powyżej 65 roku życia lub cierpiącymi na schorzenia układu oddechowego).

Na terenie województwa podlaskiego istnieje obecnie 8 izolatoriów, ale będzie ich więcej, gdyż rząd wpadł na pomysł, aby wykorzystać je na potrzeby chorych na COVID, którzy leczą się w szpitalach, ale ich stan poprawia się i nie wymagają już hospitalizacji (jednak nie mogą jeszcze wrócić do domów). Te przekierowania do izolatoriów na czas rekonwalescencji mają odciążyć szpitale. Aby poznać pełną listę izolatoriów, przejdź do artykułu: Nowe izolatoria w Podlaskiem. Będą tam przenoszeni lżej chorzy na COVID

Staruszek z cewnikiem i odleżynami

Jedno z takich izolatoriów mieści się w hotelu Cztery Pory Roku w Pilikach koło Bielska Podlaskiego. Koordynuje je miejscowy szpital. Izolatorium w Bielsku ma już doświadczenie w postępowaniu z osobami zakażonymi koronawirusem. Do niedawna nie było żadnych problemów z izolowanymi, ale ostatnio zaczęły pojawiać się niepokojące sytuacje.

Zobacz także: 497 nowych przypadków zakażenia koronawirusem w Podlaskiem

- Jestem zbulwersowana tym, co się stało – mówi Barbara Leoniuk, właścicielka hotelu. - Zadzwonił do nas lekarz z Białegostoku, który chciał skierować tu pacjenta. Powiedziałam mu, że przyjmujemy jedynie pacjentów skierowanych z bielskiego szpitala. Tak mamy w umowie. No i on zadzwonił do koordynatora w szpitalu w Bielsku i poinformował, że ma 65-letniego pana w dobrym stanie. A po przywiezieniu go okazało się, że to 83-letni dziadek, z odleżynami i cewnikiem.

Jak mówi Barbara Leoniuk, mężczyzna nie był sam w stanie wejść do hotelu i ratownicy musieli go podtrzymywać.

- To wyglądało tragicznie: pościel we krwi, łazienka we krwi. Pościel spaliliśmy, nawet nie praliśmy tego – opowiada właścicielka Czterech Pór Roku. - Jestem zbulwersowana tym, że taką osobę przywozi się do izolatorium. To jest wielka nieodpowiedzialność.

Jak podkreśla Barbara Leoniuk, w izolatoriach nie ma specjalistycznych łóżek ani sprzętu medycznego dla osób w takim stanie. W pokojach znajdują się jedynie zwykłe tapczany.

Mężczyzna przebywał w izolatorium trzy dni i w końcu udało się znaleźć dla niego miejsce w szpitalu. To jednak nie pierwszy taki przypadek „podrzucenia” pacjenta.

- Mieliśmy wcześniej też jednego pana, który był w cięższym stanie, choć nie w takim jak ten 83-latek ostatnio – mówi właścicielka hotelu. - Ale jeśli takie przypadki będą się powtarzały, to rozważam rezygnację z umowy, choć też jestem świadoma sytuacji i potrzeby istnienia takich miejsc.

Szpital w Bielsku dostrzega problem

O tym, że takie próby umieszczania w izolatoriach osób chorych i niesamodzielnych miały miejsce, wie dyrekcja szpitala w Bielsku.

- Rzeczywiście w izolatoriach jest taki problem, że są tam kierowani przez lekarzy rodzinnych pacjenci w różnym stanie – mówi Patrycja Sarnacka, zastępca dyrektora ds. organizacji, jakości i bezpieczeństwa opieki w szpitalu w Bielsku Podlaskim. - Powinny to być osoby, które są w miarę samodzielne, z lekkimi objawami. To nie jest drugi szpital, tam nie ma personelu medycznego.

Patrycja Sarnacka przyznaje, że zdarzały się sytuacje, że nawet bez uzgodnienia z lekarzem, który nadzoruje izolatorium, przyjeżdżały pod hotel karetki wysyłane przez lekarzy rodzinnych.

Jak działa izolatorium?

W hotelu Cztery Pory Roku znajduje się 40 pokoi przeznaczonych dla osób izolowanych z powodu zakażenia koronawirusem. Jak do tej pory, takich izolowanych nie było wielu.

- Przeciętnie mamy po 4-7 osób. Jedni przychodzą, inni odchodzą – mówi szefowa hotelu. - Jedni są dłużej, inni krócej.

Obiekt jest podzielony na dwie części – tak, aby zminimalizować kontakt z przywożonymi na izolację pacjentami.

- Kiedy karetka przywozi taką osobę, to my już czekamy w pełnym zabezpieczeniu. Mamy maski, przyłbice, rękawice – opowiada Barbara Leoniuk. – Wcześniej otwieramy wszystkie drzwi tak, aby pacjent nie musiał niczego dotykać. Umieszczamy go w pokoju i tam odbywa izolację.

Pracownicy hotelu nie kontaktują się z pacjentami. Jedzenie podstawiają pod drzwi, pukają i odchodzą. Nie wchodzą też do pokojów. Gdy osoba opuszcza miejsce izolacji, to przez dobę nikt tam nie wchodzi. Dopiero potem obsługa wietrzy i dezynfekuje pomieszczenie.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna