Pilot popełnił błędy, ale nie będzie karany

- Nie było innych, poza pilotem, osób poszkodowanych - tłumaczy decyzję Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. - Poza tym, do zdarzenia doszło w szczerym polu. Nie było więc zagrożenia dla innych osób.

Popełnił kilka błędów
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w grudniu 2007 roku. Stacjonujący w Suwałkach śmigłowiec poleciał do Gdańska na przegląd techniczny. Wieczorem miał wrócić do suwalskiej bazy. Kilkaset metrów przed nią maszyna roztrzaskała się o ziemię. Na pokładzie był tylko pilot, który z obrażeniami ciała trafił do szpitala.

Państwowa Komisja Badań Wypadków Lotniczych w Warszawie, badająca przyczyny katastrofy, uznała, że błąd popełnił pilot, który zbyt optymistycznie ocenił warunki pogodowe. Zasugerował się prognozą podaną kilka godzin przed startem. Jak stwierdzili fachowcy, zlekceważył też fakt, że w baku ma mało paliwa. Zamiast zatankować w Olsztynie, poleciał dalej i znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony gęsta mgła uniemożliwiała lądowanie, a z drugiej - brak paliwa powrót na olsztyńskie lotnisko.

Mimo trudnych warunków pilot postanowił lądować. Włączył reflektor pokładowy, który go oślepił. To spowodowało, że stracił orientację i śmigłowiec runął na ziemię.

Zaszkodził tylko sobie
Prokurator Tomkiewicz wyjaśnia, że gdyby na pokładzie był pasażer, pilot prawdopodobnie poniósłby odpowiedzialność karną za popełnione błędy.

- W tym przypadku potencjalny sprawca jest poszkodowanym - dodaje śledczy. - Postępowanie nie będzie więc prowadzone.

Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego był ubezpieczony. Właściciel otrzymał więc odszkodowanie za rozbitą maszynę. Kilka tygodni po wypadku suwalska baza LPR otrzymała inny śmigłowiec.

Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki